Gdy przeczytałem po raz pierwszy, że Google doprowadził do przyspieszenia Chrome'a - parsknąłem śmiechem. Największe zmiany dotyczą macOS i Androida, ale... trzeba przyznać, że na Windows też sporo się zmieniło. W ciągu 3 miesięcy w teście Speedometer 2.1, wydajność przeglądarki wzrosła o około 10%.
Co się zmieniło? Google Chrome lepiej radzi sobie z parsowaniem HTML, kompresją, buforowaniem oraz zarządzaniem pamięcią - reszta to już pomniejsze zmiany, które powodują, że strony oraz aplikacje webowe wczytują się szybciej i poprawniej. Szczegóły techniczne dotyczące tego, co zmieniło się w Chrome - znajdują się na blogu Google
Szybkość jest krytycznym czynnikiem decydującym o doświadczeniach podczas przeglądania stron internetowych. Im szybsza jest przeglądarka, tym przyjemniejsze jest jej przeglądanie. W najnowszym wydaniu Chrome'a zagłębiliśmy się pod maskę jego silnika, by poszukać każdej możliwości zwiększenia szybkości i wydajności - od ulepszonego buforowania po lepsze zarządzanie pamięcią.
Google w swoim wpisie na blogu stwierdził, że przede wszystkim celował w maszyny charakteryzujące się mocniejszymi podzespołami. Na najlepiej pasujących do zabiegów optymalizacyjnych maszynach, skok wydajnościowy może wynosić nawet 30%, jednak średnia to około 10% dla wszystkich.
Sprawdziłem i jestem zdziwiony. Chrome szybszy od Microsoft Edge
Może to efekt przeładowanej już ciasteczkami przeglądarki od Microsoftu, a może po prostu tak rzeczywiście jest. Chrome absolutnie nie jest moim pierwszym wyborem, jak chodzi o przeglądanie Internetu i za wszystko u mnie odpowiada Edge, który z kolei jest lepiej dostosowany do samego Windows i zarządzania energią. Jak zauważyłem na swoim ThinkPadzie T14, (i7, 16 GB RAM), na Edge'u popracuję dłużej o około 45 minut, niż na Chrome przy podobnym scenariuszu użytkowania Internetu.
Niemniej, wygląda na to, że w Speedometer 2.1, lepiej radzi sobie najnowszy Chrome:
Microsoft Edge jest wyraźnie w tym benchmarku wolniejszy, aczkolwiek - jeżeli mam być szczery - w ogóle tego nie odczuwam na co dzień.
Nie jest to test przeprowadzany w warunkach laboratoryjnych: właściwie, to uruchomiłem go "tak, jak stałem" - zadbałem tylko o to, by komputer uruchomił się ponownie i pozbył się "śmieci", które wytworzyły się w trakcie mojej bałaganiarskiej pracy.
Nie zmienia to wszystko faktu, że królem przeglądarek jest Chrome. Mogę sobie zaklinać rzeczywistość, krzyczeć, że Edge jest lepszy: ale prawda jest taka, że nic nie pobije w najbliższej przyszłości Chrome'a. Ten jest jak na razie poza konkurencją i sam sobie wyznacza ligę, jak chodzi o popularność.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu