Recenzja

Ładowarki Choetech do sprzętów Apple - test. Czy warto je kupić?

Kamil Świtalski
Ładowarki Choetech do sprzętów Apple - test. Czy warto je kupić?
0

Akcesoria do ładowania to jedna z tych rzeczy, którym muszę ufać. Przez lata przerobiłem dziesiątki rozwiązań które, najzwyczajniej w świecie, się nie sprawdziły. I choć od lat mam swój ulubiony zestaw który zawsze mam w podorędziu - regularnie testuję nowe rzeczy. Ostatnich kilka tygodni smartfona, słuchawki oraz zegarek ładowałem za pośrednictwem trzech produktów firmy Choetech - jak sprawdziły się w praktyce?

Choetech 2-in-1 — ładowarka z Magsafe, która poza smartfonem ładuje także moje słuchawki

Od czasu przesiadki na iPhone X, czyli kilku dobrych lat wstecz, jedynymi formami jakimi ładowałem smartfona w domu pozostaje indukcja. Kable schodzą na dalszy plan — i korzystam z nich właściwie wyłącznie w podróży. Moimi głównymi rozwiązanami były dotychczas te od Mophie i Greencell, ale kilka ostatnich tygodni na moim biurku króluje zestaw od Choetech 2-in-1 (cena u polskiego dystrybutora: 215 zł). Urządzenie pełni trzy funkcje w jednym: jest stojakiem do którego można magnetycznie "przykleić" smartfona — dzięki czemu siedząc przy biurku widzę powiadomienia na ekranie. Ponadto magnetyczny uchwyt Magsafe ładuje smartfon, a na podstawie znalazło się miejsce na ładowarkę Qi — którą sam regularnie wykorzystuję do słuchawek. Ładowarka oferuje moc wyjściową do 15W (dla smartfona) oraz 5W (słuchawek). Sprzęt prezentuje się naprawdę minimalistycznie - i bez problemu wpasowuje się w większość biurek. Do tego robi wrażenie naprawdę solidnego, wykonanego z materiałów, które nie rozsypują się w dłoniach). Niestety — wbrew temu co twierdzi producent w swoich oficjalnych opisach, stojak nie powiada regulacji, która pozwala dowolnie odchylać telefon na biurku. W przeciwieństwie jednak do wielu konkurentów — w zestawie poza ładowarką znajduje się także zasilacz oraz kabel USB typu C. Tym samym sprzęt jest gotowy do działania tuż po wyjęciu z pudełka i podłączeniu do prądu.

Ładowarka została zaprojektowana z myślą o rodzinie iPhone 12 — ale bez problemu współpracuje także z 13 Pro. Co ważne — smartfony doń można przyczepiać zarówno w pionie, jak i poziomie. Chociaż smartfony to chyba zbyt szumnie powiedziane — bo mowa tu raczej wyłącznie o iPhone'ach — i to najlepiej bez etui. A jeśli w etui, to koniecznie takim które wspiera ładowanie MagSafe — a zatem ma dodatkowe blaszki, które pozwolą urządzenie przyczepić i naładować.

W rekomendowanej cenie nie jest to najtańszy sprzęt tego typu (ale bezpośrednia konkurencja, np. od Satechi kosztuje podobnie lub więcej) — ale jego jakość wykonania i idealność w swojej prostocie jest w stanie usprawiedliwić wydatek pełnej ceny. A jeśli ta jest dla Was zbyt zaporowa, a chcielibyście podwójną ładowarkę z minimalistycznym designem - to warto zaczekać na promocję. Nie będziecie zawiedzeni.

Zestaw podróżny - kabel Lightning i power bank do Apple Watcha od Choetech

Jak wspomniałem już wyżej - jeśli korzystam z kabli, to przede wszystkim w podróży. A jako że ostatnio przez kilkanaście dni nie było mnie w domu - zabrałem ze sobą certyfikowany kabel Lightning (cena u polskiego dystrybutora: 59 zł). Wziąłem go głównie z myślą o samolocie, gdzie nie spodziewałem się gniazd USB typu C (a jedna linia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła w temacie :). Na pudełku ostatnim kompatybilnym modelem jest iPhone 12 — ale skoro sprzęt jest certyfikowany, to powinien działać także z nowszymi modelami, prawda? No prawda - i działa. Synchronizacja danych za jego pośrednictwem nie stanowi najmniejszego problemu — a 1,8 metra długości pozwala wygodnie korzystać z podłączonego do gniazdka telefonu. Nie wiem jak sprawy będą wyglądały po czasie — tworzywo z którego jest wykonany wydaje się bowiem dość twarde... ale może to właśnie ono będzie sekretem który pozwoli mu przetrwać dłużej, niż oryginalnym kablom Lightning od Apple?

Ale kabel to kabel - wszyscy je znają, wszyscy wiedzą że potrafią płatać figle. Dużo ciekawszym gadżetem okazał się być powerbank 900 mAh do Apple Watcha (cena u polskiego dystrubutora: 299 zł). Kosztowny gadżet, który jako miłośnik zegarka Apple postanowiłem wypróbować — i to od razu zabrałem go na wakacje. Niestety, podczas wyjazdu skorzystałem z niego (dosłownie) raz. Dlaczego tak mało? Przez myśl by mi nie przeszło, że ten kompaktowy, wcale nietani, gadżet będzie ładowany kablem micro USB. I mimo że mój przybornik jest dość bogaty w różne kable, zabierając ze sobą 100% akumulatora w Kindle'u — nie myślałem że taki relikt przeszłości może mi się przydać. Życie lubi zaskoczyć.

W samolocie - sprawdził się idealnie, pozwolił doładować mi zegarek do końca. Wydawało mi się jednak, że po prostu po wyjęciu z pudełka kontrolki z diodami mnie oszukały — i wbrew temu co sygnalizowały (paliły się wszystkie), nie był w pełni naładowany. Według specyfikacji urządzenia — power bank ma oferować akumulator 900 mAh. Apple Watch SE ma baterię około 300 mAh, czyli powinno się go dać naładować dwukrotnie. Po powrocie do domu naładowałem go do pełna (cały ten proces zajmuje niespełna dwie godziny) i rozpocząłem dalsze testy. Niestety, po jednym ładowaniu — power bank do Apple Watcha spadł z 4, do jednej "kreski", czyli palącej się diody.  I trudno mi wyrokować czy to problem wyłącznie z moim egzemplarzem testowym, czy produktem w ogóle — w sieci nie doszukałem się na jego temat zbyt wielu informacji.

Sam power-bank ze względu na swoje niewielkie rozmiary ma też charakter breloka, który łatwo można przypiąć do plecaka czy etui z kablami, by go nigdzie nie zgubić. Jakość tworzywa z którego został wykonany sprawia bardzo fajne wrażenie, ale... no cóż - nie ukrywam, że gniazdo ładowania kompletnie go dyskwalifikuje, zaś to że oferuje de facto jeden cykl ładowania - pozostawia jednak niesmak. Mimo wszystko jest to na swój sposób produkt unikatowy w skali rynku. Power banków ze wsparciem dla zegarków Apple jest jak na lekarstwo, wybór jest mocno ograniczony. Wszystkie je charakteryzuje niewielki wygląd i poręczność. I prawdopodobnie jest grono ludzi, które potrzebuje właśnie takich rozwiązań — myślę jednak, że większości w zupełności wystarczy "zwykła" ładowarka od zegarka podłączona do "zwykłego" power-banka.

Akcesoria Choetech - czy warto?

Przyznam szczerze - że na pytanie czy warto kupić produkty Choetech trudno odpowiedzieć mi jednoznacznie. Po trzech z nich - dwa mogę spokojnie polecić (ładowarkę z Magsafe i kabel Lightning). Power bank do Apple Watcha zaś rozpatruję w kategorii: dla najbardziej potrzebujących takiego gadżetu. Bo dla kogoś może właśnie taka forma breloka wyda się najlepszą formą ładowarki zegarka, kiedy zabraknie energii w najmniej oczekiwanym momencie. Nawet jeżeli zadziała doraźnie - i pozwoli wyłącznie na jedno ładowanie. Kabel działa bez problemu - nie ważne czy chodzi o synchronizację danych (choć ze względu na USB typu A, wiadomo, że przy Macbookach niezbędny jest dock lub przejściówka) czy ładowanie (power bank, gniazdko, komputer - bez znaczenia). Moim ulubieńcem pozostaje jednak ładowarka biurkowa z MagSafe, która pozwala ładować dwa urządzenia jednocześnie - a zasialana jest kablem USB typu C. Minimalistyczna, solidnie wykonana z jedynym "ale" - czyli brakiem większej regulacji nachylenia. Jeżeli będziecie rozważać zakup tego typu ładowarki do iPhone'a - wrzućcie ją na listę i dajcie jej wysoki priorytet, nie pożałujecie!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu