Świat

Chiny rezygnują z "systemu oceny społecznej"? Dlaczego w to nie wierzę...

Krzysztof Rojek
Chiny rezygnują z "systemu oceny społecznej"? Dlaczego w to nie wierzę...
Reklama

Czy Chiny zrezygnują z własnego systemu oceny społecznej tylko dlatego, że ONZ grzecznie je o to poprosi? Dobre sobie...

Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w świecie, w którym algorytmy odpowiadają za dużą część naszego życia. Od cen biletów któe bazują na cookies, przez reklamy które są nam wyświetlane, aż po giełdę od której zależy pośrednio nasza gospodarka - wszędzie tam dawno już nie ma człowieka. Są za to boty sterowane przez sztuczną inteligencję. Oprócz tego na całym świecie mamy działające systemy CCTV zdolne rozpoznawać twarze, a od tego już tylko krok do stworzenia systemu, który śledzi wszystkich nie tylko online, ale też - offline. Właśnie tą drogą poszły Chiny, tworząc swój system oceny społecznej, który przyznaje punkty obywatelom za pożądane zachowania, a odejmuje za wykroczenia, jak np. przejście na czerwonym świetle. Taki system potem decyduje o tym, czy dany obywatel może zając wysokie stanowisko czy też - dostać pożyczkę na preferencyjnych warunkach, bądź też - czy w ogóle może ją dostać.

Reklama

Teraz nagle Chiny mają z tego zrezygnować? Dobre sobie!

We wtorek stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał. Od jakiegoś czasu UNESCO, organizacja ONZ do spraw nauki i kultury, postanowiło nakłaniać wszystkie 193 zrzeszone państwa do podpisania dokumentu dotyczącego "etycznej sztucznej inteligencji". Jest to zbiór zaleceń dotyczących wykorzystywania AI w taki sposób, aby uniknąć niebezpiecznych przypadków, w których "technologia zagraża prawom obywatelskim". Dokument ten wzywa też do zastosowania "silnych regulacji egzekwujących jego postanowienia i w wdrożenia działań naprawczych" w momencie, w którym zastosowanie sztucznej inteligencji zagraża swobodom obywatelskim.

Jeżeli czytając te informacje parsknęliście śmiechem tak, że aż prawie oblaliście się herbatą, to przynajmniej wiem, że nie jestem jedyny, który tak zrobił. Rozkładając powyższy tekst na poszczególne czynniki, trzeba zaznaczyć parę kwestii. Przede wszsytkim, dokument podpisany przez Pekin to "zalecenia", co z polskiego na nasze znaczy tyle co "bardzo ładnie prosimy, zróbcie to, bo nie mamy jak tego wyegzekwować". Ba, podejrzewam, że nawet w przypadku, w którym podpisany dokument byłby w jakikolwiek sposób wiążący, to ONZ i tak nie miałoby żadnej metody wyegzekwowania tego na takim gigancie jak Chiny. Przypominam, że w zeszłym roku Chiny dołączyły do Rady Praw Człowieka przy ONZ. Tak, Chiny, które jak mało który kraj mają na koncie brak poszanowania dla praw swoich obywateli.

Nie ma więc moim zdaniem nawet najmniejszej szansy na to, żeby ONZ wymusiło (grzecznie wyprosiło?) jakiekolwiek zmiany w systemie oceny społecznej. Z jednej strony, bo nie ma do tego żadnych narzędzi, a z drugiej, bo Chiny nie widzą żadnej potrzeby takich zmian. W całej historii świata nie ma przykładu na to, by państwo samo z siebie pozbawiło się kontroli nad obywatelami, a przykład aplikacji wdrażanych w czasie początków pandemii covidowej pokazuje, że niektóre państwa mają podobne do chińskich zapędy. I dlatego nie uważam, że regulacje dotyczące "etycznej" sztucznej inteligencji nie są potrzebne - ba, myślę, że zabrano się za to o wiele za późno. Problem polega na tym, że dziś Chinom "nie podskoczy" absolutnie nikt, a już na pewno nikt nie będzie próbował na nich czegokolwiek wymusić w takich aspektach jak sztuczna inteligencja. Dlaczego więc Chiny podpisały dokument? Nie mam pojęcia. Możliwe, że jest to jakaś większa gra polityczna, by pokazać słabość ONZ.

Bo raczej nie po to, by zastosować się do ich zaleceń.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama