Technologie

Chiny zaczynają testy reaktorów torowych, czy inwestycja się zwróci?

Krzysztof Kurdyła
Chiny zaczynają testy reaktorów torowych, czy inwestycja się zwróci?
Reklama

Ciekłosolne reaktory nie są nowością, ich funkcjonowanie w oparciu o paliwo uranowe przetestowano w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 60-tych. Z różnych przyczyn projektu nie rozwinięto. W 2011 r. za temat wzięli się Chińczycy, tworząc program z budżetem 0,5 mld dolarów.

Atom atomowi nie równy

Elektrownie atomowe, choćby ze względu na pamięć o wypadkach w Czarnobylu czy Fukushimie, wciąż budzą kontrowersje. Choć coraz więcej ludzi popiera pójście z energetyką w tym kierunku, to jakby tak zapytać, czy mieliby coś przeciwko żeby postawić ją w ich powiecie, to i wśród zwolenników zaczęłoby się wymigiwanie i poszukiwanie argumentów, dlaczego budowa akurat tutaj to zły pomysł.

Reklama

Elektrownie oparte o reaktory ciekłosolne, szczególnie oparte o torowy cykl paliwowy, mogłyby sporą część takich osób uspokoić. Konstrukcje tego typu pracują przy normalnym ciśnieniu chłodziwa i ewentualne wycieki używanej do jej chłodzenia mieszanki ciekłosolnej wymagają znacznie prostszych zabezpieczeń. Stabilność chemiczna soli powoduje, że nie ma groźby niekontrolowanego przyrostu objętości czy wystąpienie gwałtownych reakcji chemicznych.

Także ilość odpadów, tak radioaktywnych, jak i nie, powstająca w wyniku pracy tych reaktorów jest znacznie mniejsza. Spora część z nich jest zresztą cenna dla innych gałęzi przemysłu i będzie odzyskiwana. Co więcej, do wytworzenia paliwa torowego można użyć odpadów po dzisiejszych elektrowniach jądrowych. Samo paliwo, z racji tego, że ten pierwiastek jest znacznie bardziej popularny od uranu powinno być znacznie tańsze i bardziej przyszłościowe. Reaktory tego typu nie zużywają też, w przeciwieństwie do klasycznych, ogromnych ilości wody.

Te zalety były wcześniej „równoważone” przez szereg wad, których z racji zatrzymania amerykańskiego programu nie rozwiązano w latach 60-tych. Były problemy z trwałością wkładów grafitowych, korozją i uszkodzeniami specjalnego stopu Hastelloy N, używanego do konstrukcji reaktora, niezbyt efektywnie radzono też sobie też z odkładanie, się metali szlachetnych wewnątrz reaktora.

Chińscy naukowcy w ciągu ostatniej dekady mieli rozwiązać te i inne bolączki i jakiś rok temu rozpoczęli budowę testowego reaktora w miejscowości Wuwei. Położona na skraju pustyni Gobi lokacja nie została wybrana przypadkowo, spora część Chin cierpi na duże niedobory wody i możliwość jej zaoszczędzenia dzięki takim reaktorom jest dla tego państwa wielką zaletą. Być może nawet ważniejszą, niż kwestie bezpieczeństwa.

Czas start

Reaktor o mocy 2 MW ma zostać uruchomiony jeszcze w tym miesiącu i będzie w stanie dostarczyć energii dla około 1000 gospodarstw domowych. Jego celem oczywiście nie jest rozwiązanie problemów energetycznych tego regionu, ale dogłębne przetestowanie nowych rozwiązań w praktyce. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Kraj Środka zamierza do 2030 r. postawić pierwszą elektrownię komercyjną  tego typu o moc 373 MW.

Jeśli rozruch się powiedzie, a nowe reaktory potwierdzą założenia technologiczne i ekonomiczne, będzie to ważny krok dla tego państwa, mocno bardzo przybliżający je do realizacji planów neutralności węglowej w 2050 r. Wszędzie tam, gdzie ze względu na problemy z wodą nie mogły powstać tradycyjne elektrownie atomowe, węgiel będzie mógł być zastąpiony tego typu konstrukcjami.

W ostatnich latach do tej technologii próbuje się powrócić także w Stanach Zjednoczonych, a eksperymentuje się z nią w kilku innych krajach, np. w Japonii. Niemniej to właśnie Chińczycy, przynajmniej jak na razie, są w tej kwestii zdecydowanym liderem.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama