Nauka

Chiński lądownik Chang'e-5 już kopie dołki na Księżycu. Ale najciekawsze jeszcze przed nami

Krzysztof Kurdyła
Chiński lądownik Chang'e-5 już kopie dołki na Księżycu. Ale najciekawsze jeszcze przed nami
11

Stało się, jesteśmy świadkami kolejnego sukcesu Chińczyków na Srebrnym Globie. Lądownik misji Chang'e-5 zgodnie z planem wylądował o 17:11 naszego czasu na równinie w pobliżu Mons Rümker (północna część Oceanu Burz). Lądownik rozpoczął już proces pobierania materiału księżycowego, po zakończeniu którego, zebrane próbki zostaną wysłane do modułu orbitalnego, skąd następnie trafią na Ziemię.

Chang'e-5 - pokaz chińskich możliwości

Misja Chang'e-5 to swoisty pokaz możliwości chińskich technologii i dowód jak wielki skok wykonali w ostatnich latach. Jego sercem jest czteroelementowy statek kosmiczny, składający się z orbitującego obecnie nad powierzchnią księżyca modułu serwisowego i powrotnego, oraz lądownik księżycowego mającego na swoim pokładzie niewielki pojazd transportowy.

Statek został wyniesiony na orbitę okołoziemską 23 listopada, przy pomocy rakiety Chang Zheng 5. 28 listopada statek wszedł na orbitę księżycową, a dziś o 16:58 rozpoczął manewr lądowania. Wszystko przebiegło bez problemów i rozpoczęło się planowe pobieranie próbek. Lądownik przeprowadzi wiercenia na głębokość 2 m i zbierze około 2 kg materiału księżycowego (0,5 kg z odwiertów i 1,5 z pobranych z powierzchni).

W ciągu następnych 48 h ładunek ma zostać skompletowany i wysłany do czekającego na orbicie modułu serwisowego przy pomocy niewielkiego statku transportowego. Tam ładunek zostanie przeładowany do modułu powrotnego. Będzie to pierwsza próba zautomatyzowanego dokowania na orbicie księżycowej i najbardziej ryzykowna część misji. Oba moduły mają tylko 3,5 h okno, w którym będą w stanie przeprowadzić tę operację.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pusty transportowiec zostanie odrzucony. Moduł serwisowy będzie musiał poczekać około tygodnia na orbicie księżyca na okno powrotne na Ziemię. W odległości 5000 km od jej powierzchni moduł powrotny oddzieli się od serwisowego i przeprowadzi skomplikowany manewr Skip Re-Entry, w wyniku którego po odbiciu się od atmosfery wytraci prędkość i przemieści się w miejsce właściwego okna powrotnego. Około 16 grudnia moduł ma wylądować w Mongolii Wewnętrznej. W czasie tego manewru Chińczyków wspomoże Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).

Nie tylko próbki

Oczywiście ta najbardziej spektakularna i ryzykowna część to nie wszystko. Miejsce lądowania modułu badawczego zostało wybrane tak, aby zbadać inny rodzaj gruntu księżyca, niż misje Apollo i Luna. Teren wokół Mons Rümker jest wyjątkowo płaski z niewielką ilością kraterów impaktowych, co świadczy o ich znacznie młodszym geologicznie wieku. Prawdopodobnie pochodzą z końcowego okresu aktywności wulkanicznej naszego satelity.

Już samo porównanie składu nowych próbek z tymi przywiezionymi w latach 70-tych może dać masę ciekawych informacji o procesach geologicznych zachodzących na Księżycu. Lądownik i jego instrumenty badawcze mają tę wiedzę jeszcze uzupełnić, badając dokładnie przy pomocy radaru i spektrometru strukturę geologiczną pobliskiego terenu.

Kolejne misje czekają w kolejce

Gdyby operacja przekazania próbek się nie powiodła, Chiny dysponują jeszcze zbudowanym w tym samym czasie statkiem Chang'e-6. Prawdopodobnie, gdyby dzisiejsze lądowanie się nie powiodło, w krótkim czasie powtórzono by aktualną misję, ponieważ jednak lądownik działa, Cheng'e-6 zostanie za dwa lata skierowany w okolice południowego bieguna.

Rok później, również w tamtym rejonie ma znaleźć się lądownik misji Chang'e-7 razem z łazikiem, latającą sondą i współpracującym z małym satelitą komunikacyjnym umieszczonym na orbicie. Kolejne misje mają przygotować grunt pod budowę zrobotyzowanej bazy badawczej w pierwszej połowie lat 30-tych. Baza ma z kolei stworzyć warunki dla stałej bytności człowieka na powierzchni srebrnego globu.

Jak już wspomniałem w artykule o wychodzeniu na prowadzenie w wyścigu na Księżyc, chiński plan wygląda na znacznie bardziej przemyślany niż amerykański. Nie ma tu buńczucznych zapowiedzi o lądowaniu za 4 lata, tylko spokojna metodyczna praca. Widać, że samo wysłanie człowieka na Księżyc nie ma dla Chińczyków tak dużego znaczenia, chcą natomiast dobrze przygotować się do bytności na stałe. I jeśli Amerykanie nie postawią szybko na SpaceX, wydaje się, że Kraj Środka może wygrać.

Źródła: [1], [2], [3], [4]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu