Lamborghini nie spieszy się do rewolucji jaką jest elektromobilność. Planuje produkować samochody spalinowe nawet po tym, jak wszyscy przestaną.
Rewolucja elektromobilności zatacza coraz szersze kręgi i dziś praktycznie każda duża marka samochodowa ma w swojej ofercie auta elektryczne. Jednocześnie, dużo krajów ma programy wspierające rozwój elektromobilności, a dodatkowo - wprowadzane są prawa mające ograniczyć produkcję i sprzedaż samochodów spalinowych. Przejście na elektryki idzie szybciej niż ktokolwiek by się mógł spodziewać jeszcze 10-15 lat temu. Po sieci krążą bardzo górnolotne zapewnienia, że za kilka lat nie będzie już można kupić benzynowego samochodu. Grupa Volkswagen mówi o pełnym przejściu na elektryki już za 4 lata, natomiast za 6 stan Kalifornia zakaże sprzedaży nie-elektrycznych pojazdów osobowych. Jednak nie wszyscy producenci chcą iść tą drogą.
Lamborghini chce produkować spalinowe samochody także po 2030 r.
Grupę Volkswagen przytoczyłem nie bez przyczyny. Jak się okazuje, wewnątrz koncernu nie ma pełnej zgody odnośnie tego, jaka przyszłość czeka należące do niego marki. Okazuje się, że należąca do niego marka wcale nie zamierza tak szybko rezygnować z samochodów spalinowych. Stephan Winkelmann, będący na stanowisku CEO, opowiedział niedawno niemieckiemu czasopismu Welt am Sonntag o planach marki na najbliższy czas: "Po hybrydyzacji poczekamy, czy możliwe będzie oferowanie pojazdów z silnikiem spalinowym po 2030 roku". "Jedną z możliwości byłoby utrzymywanie pojazdów z silnikami spalinowymi przy życiu za pomocą paliw syntetycznych" - dodał.
Nie jest tak, że Lamborhgini jest absolutnie przeciwne samochodom elektrycznym. Już 5 lat temu marka pokazała chociażby concept-cara Lamborghini Terzo Millennio. Elektryczne "Lambo" wcześniej czy później stanie się więc faktem (mówi się o drugiej połowie dekady). Jednak to, że marka chce pozostać jednocześnie przy samochodach spalinowych może świadczyć, że nawet w największych koncernach nie wszyscy są w pełni przekonani do elektromobilności. Oczywiście, Lamborghini to nie Skoda czy Seat, więc nawet jeżeli dalej będą oni produkować "spalinówki" to nie wpłynie to za bardzo na zmiany, jakie będziemy obserwować na drogach. Może być jednak to dosyć ciekawe zjawisko, kiedy jedynym wyjściem dla osób, które nie lubią elektryków będzie kupno... supersamochodu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu