Świat

Chargeboard: nie tylko deskorolka

Maciej Sikorski
Chargeboard: nie tylko deskorolka
Reklama

Jak unowocześnić deskorolkę, poprawić jej użyteczność, jeszcze bardziej podkręcić przyjemność z posiadania takiego sprzętu? Odpowiedzi na to pytanie u...

Jak unowocześnić deskorolkę, poprawić jej użyteczność, jeszcze bardziej podkręcić przyjemność z posiadania takiego sprzętu? Odpowiedzi na to pytanie udzielił młody Holender, Bjorn van den Hout, który w ramach pracy dyplomowej stworzył projekt urządzenia prostego, a zarazem przyciągającego uwagę. Chargeboard niedługo może przestać funkcjonować wyłącznie w wyobraźni autora i jako prototyp - Holender idzie za ciosem.

Reklama

Nazwa produktu wiele wyjaśnia: Chargeboard to jednocześnie i deskorolka i ładowarka. Można na niej pośmigać po parku, a gdy to się znudzi lub gdy dojedzie się do celu, przyjdzie czas na skorzystanie z pracy swoich nóg. Jeśli użytkownik deskorolki posiada smartfon i wymaga on podpięcia do ładowarki, to wystarczy włożyć telefon do stacji dokującej w omawianym produkcie. Deskorolka posiada dynamo, które wytwarza, a właściwie przekształca energię podczas jazdy i kumuluje ją - kilkadziesiąt minut jazdy ma, wedle autora projektu, spokojnie wystarczyć na kilkukrotne ładowanie telefonu.


Użytkownik siada na ławce czy murku, żeby naładować sprzęt i odpoczynek może mu w tym momencie umilać muzyka płynąca z głośników umieszczonych pod deskorolką. Te oczywiście da się sparować z ładowanym smartfonem. Obraz produktu uzupełniają różne gniazda, które mogą się okazać użyteczne. To jednak sprawa drugoplanowa - mowa przecież o projekcie - jeśli dojdzie do jego realizacji, to owe porty mogą zniknąć, ewentualnie pojawią się inne. To samo dotyczy sprzętu, któremu dedykowana jest deskorolka: skrojono go pod iPhone'a 4, ale ostatecznie stanie pewnie na innym modelu lub innych modelach. Pisząc krótko: nim produkt trafi na rynek, nastąpią pewne zmiany.

Czy to jest pomysł, który można uznać za przełomowy? Zdecydowanie nie. To zwyczajny gadżet, zabawka, do tego skierowana do stosunkowo wąskiego grona odbiorców. Zapewne będzie miała wady (o ile trafi do produkcji) i nie można wykluczać, że potencjalni klienci bardzo szybko zapomną o tym pomyśle. Nie ukrywam jednak, że projekt zrobił na mnie dobre wrażenie: autor wykorzystał proste rozwiązania, które były w jego zasięgu i unowocześnił dobrze znany produkt. Dodał do niego coś, co dało mu świeżość. I nie jest to sztuka dla sztuki: w założeniu sprzęt ma być przydatny.


Piszę o tym, ponieważ kilka dni temu przywołałem we wpisie zespół tworzący smartfon Portal. A właściwie zbierający pieniądze na jego stworzenie. Sprawa sprowadza się do tego, że ludzie pod płaszczykiem innowacji chcą naciągnąć darczyńców. Warto dodać, że realizacja projektu jest całkowicie poza ich zasięgiem - nawet, jeśli zebraliby sumę, jaką podali. Z Chargeboard sprawy mają się inaczej: student tworzy projekt, a gdy robi się o nim głośno i pojawia się pozytywna reakcja, postanawia skorzystać z Kickstartera, by zrealizować koncept. Jasne, że ostatecznie będzie chciał na tym zarobić, ale to nie jest taki skok na kasę, jaki zaprezentowali ludzie od przywołanego smartfonu.

Tworząc coś nowego nie trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę - czasem lepiej podrasować pomysły, które są nam już dobrze znane. Może być z tego znacznie więcej pożytku.

Reklama


Po więcej informacji i grafik odsyłam pod ten adres.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama