Mobile

Portal, czyli smartfon na rękę

Maciej Sikorski
Portal, czyli smartfon na rękę
7

Od kiedy rozpoczęła się szersza dyskusja na temat smartwatchy, nie brakuje opinii, że producenci popełniają poważny błąd: próbują przenieść stare rozwiązania na nowy grunt. Innymi słowy, chcą zrobić zegarek ze smartfonu, a to się po prostu nie uda. Niektórzy nie przejmują się tymi słowami i nadal za...

Od kiedy rozpoczęła się szersza dyskusja na temat smartwatchy, nie brakuje opinii, że producenci popełniają poważny błąd: próbują przenieść stare rozwiązania na nowy grunt. Innymi słowy, chcą zrobić zegarek ze smartfonu, a to się po prostu nie uda. Niektórzy nie przejmują się tymi słowami i nadal zamierzają zainstalować telefon na ręce. Dosłownie.

Crowdfunding to temat rzeka i z pewnością nie będę do niej wchodził w tym wpisie. Wspomnieć jednak muszę, ponieważ projekt, o którym za chwilę napiszę jest promowany i wspierany przez serwis Indiegogo. A właściwie przez użytkowników, którzy postanowili tam sypnąć groszem. Ich grosz, ich sprawa, co wspierają (oczywiście są pewne granice), ale warto skomentować całą sprawę, bo to przykład poszukiwania zmian i nowości na siłę. Zresztą, zobaczcie sami:

Pomysłem amerykańskiego startupu Arubixs jest noszony smartfon o nazwie Portal. Zegarek niewygodny i nadal niezbyt praktyczny, więc lepiej założyć na rękę smartfon. Taniej, wygodniej, lepiej. Przynajmniej tak twierdzą twórcy. Patrząc na to rozwiązanie trudno jednak wyłapać, czy projekt jest robiony na serio czy ma pełnić wyłącznie funkcję rozrywkową i pojawiać się w serwisach technologicznych jako przykład błądzenia na rynku mobilnym. Bo trudno sobie wyobrazić, że ludzie zaczną nagle nosić 5-calowe smartfony na rękach. Gdyby to było wygodne, to pewnie już byśmy korzystali z takich rozwiązań. Można oczywisćie napisać, że nie możemy z nich korzystać, bo giętkie wyświetlacze są na rynku pewnym novum i dopiero za jakiś czas wejdą do powszechnego użytku - w takim ujęciu moglibyśmy nosić na rękach smartfony, ale nie przylegałyby do kończyny. A to zakrawa już o absurd.

Startup nie oferuje sztywnego smartfonu, a zatem ich model będzie znacznie lepszy. Teoretycznie. Po pierwsze nadal przypomina to motywy z filmów SF z poprzednich dekad, a po drugie, giętki smartfon jest chyba poza zasięgiem startupu - nad projektami tego typu pracują od dawna inne firmy i wydają na badania naprawdę duże sumy. Arubixs chce zebrać 300 tys. dolarów, by zrealizować swój plan. Czy to wystarczy? Mało prawdopodobne. Na opracowanie futerału na rękę, w który ów smartfon miałby wjeżdżać kwota powinna wystarczyć, na stworzenie czegoś bardziej zaawansowanego raczej nie. Tym samym pieniądze poszłyby w błoto

Wspieranie startupów przez finansowanie społecznościowe to pozytywne zjawisko, szansa na wystartowanie ze swoim biznesem. Niestety, przybywa projektów, które po prostu zaśmiecają ten rynek. Nie dają rewolucji, wbrew temu, co mówią twórcy - to zwyczajne kombinowanie na siłę: bo tego jeszcze nie było, to może spróbujemy i zgarniemy kasę na realizację pomysłu. Takie akcje są szkodliwe, psują sektor crowdfundingu - przeszkadzają naprawdę ciekawym pomysłom i zrażają ludzi, którzy wpłacili pieniądze na coś, co okazało się pomyłką. Sęk w tym, że nie można z tym zbyt wiele zrobić, a takie finansowanie często stanowi grę w ciemno - nawet fajne pomysły mogą się okazać totalnym niewypałem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu