CEO i współzałożyciel Netfliksa, Reed Hastings przyjechał do Warszawy z okazji dzisiejszego oficjalnego uruchomienia polskiej wersji serwisu. Po części oficjalnej mieliśmy okazję porozmawiać z nim w bardziej kameralnym gronie.
Od momentu uruchomienia Netfliksa w Polsce w styczniu br. liczba treści, do których mamy dostęp wzrosła dwukrotnie. Hastings dodaje też, że obecnie aż 80 proc. z nich posiada polskie napisy lub lektora. Prace nieustannie trwają i kompletne przetłumaczenie wszystkich dostępnych na Netfliksie tytułów ma nastąpić w ciągu nadchodzących kilku miesięcy. Będzie też przybywać polskich produkcji, choć tutaj powinniśmy być ostrożni z entuzjazmem. Widać to zresztą po dodanych dziś tytułach z polskim rodowodem - większość z nich miała premierę dobrych kilka lat temu. Istnieje natomiast duża szansa na to, że Netflix zaangażuje się w produkcję polskich seriali. Firma robi to już w Hiszpanii, Niemczech, Francji, Korei i Japonii. Z daniem Hastingsa nic nie stoi na przeszkodzie, by analogiczne działania podjąć w również Polsce.
Prawdopodobnie sytuacja będzie wyglądała znacznie lepiej w przypadku dokumentów i stand-upów . W bazie zresztą pojawił się już jeden, zatytułowany " Netflix Branded Original Stand Up Special". Zrealizowano go z udziałem Katarzyny Piaseckiej i Rafała Paczesia (Seriously Funny), Mariusza Kałamagi, Karola Kopca i Wiolki Walaszczyk (Hilarious Trio), a także Karola Modzelewskiego i Łukasza „Lotka” Lodkowskiego (No Offence).
Jeżeli liczycie na tryb offline, będziecie rozczarowani. Hastings przyznaje, że nie widzi aktualnie potrzeby wprowadzania tego typu funkcji. Jest ona oczywiście brana pod uwagę, ale aktualnie nie odgrywa priorytetowej roli. Zdaniem CEO serwisu pobieranie treści jest przestarzałe i ustępuje miejsca streamingowi będącemu znakiem naszych czasów. I to właśnie tę formę oglądania mają preferować użytkownicy - choć oczywiście może to ulec zmianie i tryb offline wróci do łask. Póki co wynagradzać ma to nam system kompresji Netfliksa, który jest stale rozwijany i udoskonalany. To właśnie on ma stanowić remedium na problemy użytkowników posiadających wolne łącza internetowe, a także krajów, gdzie infrastruktura sieciowa jest słabo rozwinięta. A skoro o przestarzałych rozwiązaniach mowa, za takie Hastings uznaje wszelkie fizyczne nośniki. Zapytany o formaty 4K, bez ogródek przyznał, że jest on typowo internetowym tworem. Nie dziwi go zatem brak odtwarzacza Ultra HD Blu-Ray w PS4 Pro.
Hastings mocno kibicuje inicjatywom, które pozwoliłyby użytkownikom oglądanie filmów i seriali bez zużywania pakietu danych. Otwarcie przyznaje, że jego firma mocno optuje za zniesieniem limitów danych. Tego typu oferty są dostępne m.in. w USA, gdzie T-Mobile pozwala swoim abonentom na nielimitowany streaming wideo z sieci w jakości SD - dla urządzeń z ekranami 4-5 cali to w zupełności wystarczające. Jest to jednak inicjatywa własna operatorów (ukierunkowana na różnych dostawców treści, jak YT, HBO, Hulu itp.), bo nie podpisywano żadnych porozumień tego typu i raczej nie ulegnie to zmianie. Zatem jedyne, na co możemy liczyć w Polsce to możliwość opłacania subskrypcji wraz z abonamentem telefonicznym - wkrótce ma ona pojawić się w ofercie T-Mobile, z którym nawiązano współpracę na tym polu.
Co z blokadami regionalnymi? Te oczywiście nie są na rękę serwisowi. Hasting zrzuca całą odpowiedzialność za różniące się bazy Netfliksa w poszczególnych krajach na producentów i zasady licencjonowania przez nich treści. Rozmowy na ten temat często trwają bardzo długo, czego efektem są opóźnienia w premierach wybranych produkcji. Jest to jednocześnie też motywacja dla Netfliksa, aby mocniej skupiać się na produkowaniu (lub zlecaniu produkcji) własnych treści. Katalog Netflix Originals stale rośnie w siłę. Hastings zapewnia, że najlepsze jeszcze przed nami, bo w zanadrzu ma kilka niezapowiedzianych produkcji. Możemy tylko domniemywać, co to takiego. Tutaj pojawiło się ciekawe stwierdzenie, że użytkownicy bardziej niż różnorodną ofertę cenią treści dostosowane do swoich preferencji, oczekiwań i gustów, a to ma gwarantować wbudowany w usługę algorytm rekomendacji.
Aż przez 2/3 czasu użytkownicy Netfliksa korzystają z usługi na... telewizorach. Przy czym nie są to jedynie platformy Smart TV, ale również Chromecasty, konsole, przystawki TV i im podobne. Netflix nie jest zatem firmą "mobile-first", jak określa siebie np. Spotify. Z tego też powodu nie interesują go aktualnie trendy związane z wirtualną rzeczywistością oraz wideo 360.
Hastings wspomniał o Playerze i CDA, co pozwala sądzić, że zdaje sobie sprawę z ich istnienia. Dodał zresztą też, że sam jest subskrybentem HBO i docenia ofertę konkurencji. Kto jest jednak największym rywalem Netfliksa w Polsce? Tu CEO serwisu odpowiedział dość przewrotnie, wskazując na każdą inną aktywność ze snem włącznie. W końcu zamiast przeglądać Facebooka, grać na konsoli czy słuchać muzyki moglibyśmy oglądać seriale, czyż nie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu