Przywłaszczenie mienia, wyłudzenia i siłowe zastraszanie poszkodowanych. To tylko niektóre z elementów afery związanej z MGP Garage.
W ostatnim czasie polski YouTube szargany jest wieloma aferami. Wydaje się dziś, że praktycznie co tydzień na tej platformie pojawia się materiał ujawniający zakulisową działalność internetowych gwiazd, influencerów czy konkretnych twórców. Zazwyczaj te materiały okraszone są wieloma obciążającymi dowodami, jak screeny, rozmowy czy nagrania głosowe.
Teraz to tej długiej listy można dopisać kolejną pozycję, a jest nią sprawa Bartłomieja Glinka, którą zdecydował się ujawnić Artur z kanału Upity, a największy zasięg zdobyła jego rozmowa z Tomaszem Matysiakiem z kanału Szalony Reporter.
MGP GARAGE - czego dowiadujemy się o działalności Bartłomieja Glinkowskiego i Buddy?
Materiał reporterski skupia się na wyjaśnieniu przeszłości Bartłomieja "Glinka" Glinkowskiego , opisując jego rolę w procederze kradzieży samochodów w okolicach 2012 roku, w której w jego myjni samochodowej dorabiano kluczyki i zakładano trackery GPS do odwiedzających go aut, aby potem można było je ukraść. Bartłomiej Glinek uniknął wtedy więzienia współpracując z policją i przekazując zeznania obciążające jego znajomych. . Jednak to nie przeszłość wzbudziła w tym materiale największe kontrowersje.
Największe emocje budzi obecna działalność MGP Garage w osobie Bartłomieja Glinka, który współpracował z wieloma dużymi nazwiskami w światku motoryzacyjnego YouTube'a, przede wszystkim z Buddą, który, jak pokazują dowody, promował go na swoich social mediach i nazywał wspólnikiem.
Problem polega na tym, że przedsięwzięcia Bartłomieja "Glinka" Glinkowskiego miały zakończyć się ze szkodą dla każdego, kto zdecydował się wziąć w nich udział. Na kanale opowiada się m.in. o MGP Rent, który miał być ogólnopolską siecią franczyzowych wypożyczalni. Potencjalni franczyzobiorcy mieli wpłacić olbrzymią sumę wpisowego, zaciągnąć kredyty i leasingi na przygotowanie terenu (plac, budynek, flota pojazdów), podczas gdy biznes nigdy nie wystartował. Poszkodowani mieli nigdy nie odzyskać nawet pieniędzy, które przekazali MGP Garage.
Kolejną sprawą miała być "sieć wypożyczalni", którą Glinek miał mieć we Francji. Osoby posiadające supersamochody w Polsce miały być kuszone możliwością podnajmu auta na wyznaczony okres i zarobkiem w postaci miesięcznych przelewów z tytułu podnajmu. Niestety, osoby, które zdecydowały się na taką współpracę potem nie mogły odzyskać swojego samochodu bądź znajdowały go rozbity bądź z brakującymi częściami.
Bardzo przykrego tonu całej historii dodaje też fakt, że osoby, które chciały nagłośnić sprawę spotykały się z próbami przekupstwa oraz siłowego zastraszania. Jednocześnie dziwi fakt, że przy takiej liczbie poszkodowanych, działalność Bartłomieja "Glinka" Glinkowskiego nie została w żaden sposób sprawdzona przez odpowiednie organy. Niewiadomą jest także rola popularnych YouTuberów, jak Budda, którzy w pewien sposób odpowiadają za popularność projektów MGP Garage poprzez promowanie ich własnym wizerunkiem.
Materiał ten na pewno zatoczy szerokie kręgi nie tylko w środowisku motoryzacyjnym, a sami zainteresowani z pewnością dopiszą do niego kolejne rozdziały. Czy mamy do czynienia z aferą, którą, jak w przypadku Stuu, będzie żyć cała Polska?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu