Świat

Pracują w IT i płacą 700 dolarów miesięcznie za TAKĄ klitkę. Patodeweloperka przy tym to pryszcz

Jakub Szczęsny
Pracują w IT i płacą 700 dolarów miesięcznie za TAKĄ klitkę. Patodeweloperka przy tym to pryszcz
Reklama

Hotele kapsułowe powstały również w Polsce i nikogo one już nie dziwią. Dzisiaj jednak pomówimy sobie w ramach wyjątku o San Francisco - z pewnego istotnego powodu. Wynajem mieszkania nigdy nie był tam tani i wydaje się, że akurat ludzie z branży IT mogą sobie na to pozwolić. Często zdarza się jednak, że wolą płacić 700 dolarów miesięcznie za spanie w takiej właśnie kapsule.

Rynek mieszkaniowy w San Francisco był przedmiotem nawet badań naukowych. Pewne jest jedno - jest tam strasznie drogo. Ze względu na fakt, iż jest to mocno oblegane (również turystycznie) miejsce, a także na to, iż w pobliżu znajduje się sporo siedzib firm IT (trzeba jednak pamiętać, że główne miasto Doliny Krzemowej, San Jose znajduje się 75 km od San Francisco!) - ceny są kosmiczne. Ludzie radzą sobie w różny sposób: wynajmują większe mieszkania w kilka osób, żyją w camperach... albo korzystają z mieszkań - kapsuł, za które płacą wspomniane 700 dolarów miesięcznie. Pewien trend spowodował kolejny boom na kapsuły - takie jak te od Brownstone.

Reklama

W środku znajduje się jeden materac na dwie osoby - to raczej średnie miejsce na przyprowadzenie sobie sympatii na noc. Nie ma tutaj współdzielonej kuchni z prawdziwego zdarzenia - jest tylko coś na wzór prostego miejsca do zrobienia sobie kawy, herbaty lub odgrzania czegoś. Jest za to kilka łazienek, w których można załatwić oczywiste potrzeby. Wszystko wykonane jest z połączenia stali i drewna - mimo wszystko, to po prostu prywatne... łóżko. Pomimo ograniczonej przestrzeni w kapsule - Brownstone nie może narzekać brak zainteresowania.

Z tego rozwiązania korzystają nie tylko pracownicy firm IT - to także właściciele startupów, którzy mieszkają w innym miejscu, ale potrzebują miejsca do przenocowania w pobliżu siedziby swojej firmy. Brownstone korzysta on z tego, że czynsz za mieszkanie w San Francisco wynosi średnio 2 200 dolarów. W USA są jednak miejsca, w których można wynająć dokładnie takie samo mieszkanie już za 1 400 dolarów. To spora różnica.

Mikromiejscówka, mikrospołeczność - jednak cena wcale nie taka "mikro"

Brownstone to według mnie smutny mimo wszystko przykład, jak rynek wynajmu nieruchomości dostosowuje się do zmieniających się trendów. Co ciekawe, wielu najemców to ludzie, którzy zajmują się sztuczną inteligencją - boom na AI sprawił, że znowu zarobiło się tam od specjalistów wszelkiej maści, jak wynika z materiału SFGATE. Ów trend spowodował, że do San Francisco i ościennych miejscowości, a przede wszystkim do Doliny Krzemowej przyjechało mnóstwo ludzi z całego świata.

Mówi się nawet, że mieszkańcy kapsuł to nie tylko "współlokatorzy", ale również ludzie, z którymi można nawiązać wartościowe kontakty zawodowe. Brzmi to trochę jak opis mikrospołeczności, której członków łączy fakt mieszkania w tym osobliwym miejscu, prawda?

Ale hotele (lub jak kto woli: osiedla, hostele...) kapsułowe wywołują mnóstwo kontrowersji - co dla mnie jest zrozumiałe. Uznajcie mnie za "lewaka", ale ja uważam, że człowiek powinien mieć gdzie mieszkać, a nie tylko spać. Nie jestem za tym, żeby mieszkania rozdawać na prawo i lewo: uczciwie pracujący człowiek należący do klasy średniej powinien szansę bezproblemowo zarobić przynajmniej na godny wkład do WŁASNEGO mieszkania. Nawet ludzie, którzy zarabiają dobrze, muszą posiłkować się kredytami z obłędnie drogimi (jak na razie) ratami, które wcale nie są takie łatwe do dostania.

Alternatywą mogłyby być mieszkania na wynajem od państwa, ale... tego w Polsce (jak wielu innych rzeczy) nie udało się zrobić. Udało się rozdać kasę na prawo i lewo (jak zwykle), co zmieniło jedynie tyle, że ludzie widzą więcej pieniędzy na kontach. Liczenie wydatków nie idzie im już tak dobrze i nie widzą, że wcale bogatsi nie są. To - rzecz jasna - wykorzystuje się do utrzymywania władzy. Bo przecież "Obecni rządzący też kradną, ale przynajmniej się dzielą! Tamci się nie dzielili! Złodzieje jedni!". Obyśmy nie dożyli czasów, w których takie hotele są konieczne również w Polsce, bo i nasz rynek mieszkaniowy jest takim samym kuriozum, jak w San Francisco.

Ponarzekałem. Wróćmy jednak do San Francisco

Takie miejsca jak San Francisco mierzą się również z innymi problemami. Pandemia spowodowała, że ludzie powyjeżdżali stamtąd, pracowali z dala od siedziby firmy i... ani myślą tam wracać. Tak jest po prostu taniej i przyjemniej. Natomiast startupy zajmujące się AI mają szansę ściągnąć ludzi z powrotem do miasta (i do firm). Jak na razie ja cenię sobie hybrydowy model pracy - na szczęście nikt nie jest w stanie mi niczego nakazać i to ja ustalam, czy pracuję w biurze, czy też nie. Niestety nie każdy ma komfort tego typu, a wydaje mi się, że zaczyna być coraz większe parcie na (niezrozumiałe dla mnie) ściąganie ludzi do biur.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama