Ile jesteście w stanie zapłacić, żeby zwiększyć swoje szanse na Tinderze? Platforma chce to przetestować.
Tinder z planem dla równie samotnych, co bogatych. Ile jesteś w stanie zapłacić za szansę na miłość?
Tinder przez lata zyskał dosyć niepochlebną reputację. Owszem - założenia i idee są szlachetne, ponieważ aplikacja ma pomóc łączyć ludzi, ale rzeczywistość niestety skrzypi i dziś Tinder raczej mało kojarzy się z życiem uczuciowym. Tym bardziej, że twórcy, działając na zwykłym ludzkim pragnieniu skutecznie monetyzują aplikację, mówiąc, że jeżeli tylko zapłacimy tyle a tyle, nasze szanse na znalezienie kogoś znacznie wzrosną.
Jest to jeden z powodów, dla których ta aplikacja w 2022 roku miała przychody rzędu 1,8 miliarda dolarów, mogąc pochwalić się 75 milionami użytkowników, z czego ponad 10 to płacący subskrybenci. Wszystko dzięki temu, że Tinder podzielił swój plan premium na segmenty, pozwalające coraz mocniej "dopalić" profil, by ten pokazywał się większej grupie osób, bądź też - by pokazywał się jako pierwszy. Jednak najnowszy tier, który został ogłoszony, wydaje się być już nie z tego świata i można zadać sobie pytanie - kto chciałby tyle wydać?
Tinder Select - dwa miesiące premium kosztuje tyle co nowy iPhone
Jak możemy przeczytać na stronie, SELECT to "to ekskluzywne członkostwo, które zapewnia Ci dostęp do wszystkich najlepszych funkcji Tindera". Pozwala on na dostęp do szeregu funkcji, jak wysyłanie wiadomości bez matchowania, pokazywanie naszego profilu w kategorii "lubi Cię" bez rozmazania nawet dla osób bez kont premium oraz generalne traktowanie naszego profilu priorytetowo gdzie tylko się da. Funkcja jednocześnie ma być dostępna dla mniej niż 1 proc. użytkowników. Aby dostać się do tego grona nie wystarczy tylko zapłacić - musimy się zgłosić i zostać zaakceptowani, a nasz profil będzie weryfikowany pod kątem liczby zainteresowań, zdjęć czy obecności bio.
I o ile polska strona Tindera nie informuje o cenie, jaką trzeba uiścić za Select, z artykułu Bloomberga wiemy, że jest to 499 dolarów miesięcznie, a więc - ponad 2150 zł. Oznacza to więc, że dwa miesiące takiego abonamentu to cena zbliżona do tego, ile musimy zapłacić za nowego iPhone'a. Co ciekawe - sam pomysł na "Select" nie jest nowy. Już w 2017 roku miał być "Tinderem dla wybranych" - supermodelek, prezesów etc. Teraz jednak Tinder otwiera te wrota dla każdego, oczywiście za sowitą opłatą.
Jaki jest sens Select? Ciężko w tym wypadku powiedzieć. Pod kątem funkcjonalności plan ten pokrywa się mocno z innymi planami premium, oprócz oczywiście informacji dla innych, że korzystamy z planu dla superbogatych. Czy płacenie ponad 2 tys. zł miesięcznie za aplikację randkową ma sens? Cóż, dla niektórych pewnie tak, ponieważ twórcy mocno wierzą w nowy plan.
So wybralibyście? Tindera premium czy iPhone'a?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu