Nowy polski serial "#BringBackAlice" ma dość oczywiste zagraniczne inspiracje, ale nie brakuje mu też polskości, którą uwielbiają widzowie nad Wisłą. Jak wypada najnowszy serial HBO?
W momencie, gdy wydawało się, że na nowy polski serial na HBO Max zaczekamy kilka lat, zapowiedziano #BringBackAlice w reżyserii Dawida Nickela. Projekt był na ukończeniu, a premiera odbywa się już w ten piątek na platformie. To historia zaginionej nastolatki, która odnajduje się po roku. Wraca do rodziny i znajomych, gdy mało co jest takie samo jak wcześniej. Niektórzy zdają się wiedzieć więcej, niż zdradzają w rozmowach, a na dodatek tytułowa bohaterka też nie mówi wszystkiego, co mogłoby pomóc w rozwikłaniu zagadki zaginięcia innej dziewczyny. Okazuje się bowiem, że tego samego dnia bez śladu zginęła także Weronika. Jej brat robi wszystko, by ją odnaleźć, ale ze względu na niższy status społeczny od razu był na przegranej pozycji względem popularnej, sławnej i wpływowej Alicji Stec, która przed zaginięciem rozkręcała karierę influencerki.
Nowy polski serial HBO Max BringBackAlice - recenzja
Wprowadzenie do fabuły zostało zgrabnie rozpisane na pierwszy odcinek serialu, by móc później skupić się na tym, co najważniejsze. To tajemnica zaginięcia Alicji, która była poszukiwana aż przez rok. Po powrocie nie wiadomo, co się z nią działo. Sama zainteresowana twierdzi, że nic nie pamięta, ale jako widzowie widzimy przebłyski wspomnień przeżytych wydarzeń. W międzyczasie jej chłopak wszedł w bliską relację z jej najbliższą przyjaciółką, więc powrót do rzeczywistości może być jeszcze trudniejszy niż sądziła.
Obsada serialu BringBackAlice
W obsadzie mamy sporo znanych twarzy i doświadczonych aktorów, ale nie zabrakło debiutantów. Wśród tych ostatnich wybija się występ Sebastiana Deli, który wciela się w brata zaginionej i nie odnalezionej Weroniki. To chyba najbardziej wiarygodna i przekonująca kreacja aktorska na początku serialu. Nie ma w nim ani krzty sztuczności, sprawia, że sceny z jego udziałem nie przypominają paradokumentu, a niestety takie w serialu #BringBackAlice też się pojawiają. To doprawy zastanawiające, że przy takim budżecie i obsadzie część sekwencji razi w oczy brakiem naturalności. W dużej mierze wynika to jednak nie z brakującej wprawy aktorów, lecz scenariusza, który próbuje dialogami przekazać sporo emocji, ale niewłaściwy dobór słów lub timing powodują, że całkiem trudno jest zaangażować się w tę historię. Dzieje się też tak dlatego, że zamiast akcentów nałożonych na kryminalne aspekty historii, całkiem sporo tu tak zwanej teenage dramy, którą widać na pierwszym planie.
Główną bohaterkę zagrała Helena Englert, która potrafiła pokazać zdezorientowanie i bezradność Alicji po powrocie, a także bardziej skrajne emocje, gdy tylko zaszła taka potrzeba. Wtórowały jej Katarzyna Gałązka i Mila Jankowska (grające przyjaciółki Alicji), a także Marcel Opaliński wcielający się w chłopaka dziewczyny. Ze znajomych twarzy możecie kojarzyć Jowitę Budnik i Marietę Żukowską, grające odpowiednio policjantkę i matkę Alicji, a także Stanisława Linowskiego, który wcześniej występował m. in. w "Belfrze". Niestety, nikt się z tej grupy nie wybija ponad resztę, jeśli chodzi o występ przed kamerą. To dość generyczne postacie zagrane w sposób generyczny, mało unikalny i niewiele dodano tu od siebie.
#BringBackAlice starano się zrealizować w nowoczesny sposób, uwzględniając mnóstwo materiałów nawiązujących do aktywności bohaterów online. Są więc relacje, rolki, wiadomości przesyłane przez smartfony, co przy odpowiedniej dawce dodawałoby atrakcyjności, ale momentami miałem wrażenie, że jest tego po prostu za dużo. Być może forma prezentowania ich powinna być nieco inna, gdyż nawet w produkcjach opartych o takie interakcje czasami udawało się je lepiej zaprezentować widzom.
Czy warto oglądać BringBackAlice?
Tym, czego w #BringBackAlice nie brakuje, to odpowiednie tempo, bo serial nie marnuje czasu i dość szybko przeprowadza nas przez kolejne etapy fabuły. Porusza też dość istotne dziś tematy i sprawy, dzięki czemu większa część młodych widzów będzie czuć sporą nić porozumienia z bohaterami. Obecność w social mediach i ich wpływ na naszą codzienność są tutaj akcentowane na każdym kroku, więc dużo osób błyskawicznie odnajdzie się w takim środowisku. Dla innych może to być cenna lekcja bez potrzeby doświadczania tego osobiście. Szkoda tylko, że zrobiono to w trochę nieporadny, papierowy sposób. Całość obserwujemy jak przez szybę, zamiast uczestniczyć emocjonalnie w tych wydarzeniach.
Zmierzenie się z problemami i wyzwaniami przez wchodzących w dorosłość nastolatków to clue tej produkcji i BringBackAlice radzi sobie z tym całkiem nieźle, ale nie jestem przekonany, by widzowie w podobnym wieku, co bohaterowie, byli w stanie utożsamiać się z postaciami z serialu. Dostrzegamy, jakie mogą być skutki wystawiania się publiczną ocenę każdą swoją aktywnością, bo choć Alicja miała setki tysięcy, jeśli nie miliony fanów, to jednocześnie stworzyła sobie wielu wrogów. Szkoda tylko, że nie wykorzystano potencjału ukazania kulisów wszystkich najgorszych scenariuszy działalności online i mediów społecznościowych, lecz sprowadzono wszystko do banałów. Nie wybrzmiały tu najczęściej spotykane problemy popularnych osób ani zachowań internautów, za to starano się mocno zarysować granicę, jaka dzieli Alicję i Weronikę, lecz tu kluczową rolę odegrało najbliższe otoczenie wynikające z majętności rodzin i nic ponadto. BringBackAlice miało znacznie większy potencjał i mógł być fajną mieszanką gatunków, lecz dostaliśmy serial, który nie do końca wie, w jaką stronę chciałby się rozwinąć. Premiera serialu jutro, 14 kwietnia na HBO Max.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu