Takiego serialu Netflix potrzebował od dawna. Studio A24 stanęło na wysokości zadania i przygotowało wyśmienitą produkcję z fantastyczną obsadą. "Awantura" to coś więcej, niż opowieść o sprzeczce na drodze. Fabuła rozwija się na sposoby, których widzowie nie przewidzą.
To najlepszy serial Netfliksa od dawna. 100% pozytywnych recenzji i mają rację!
Studio A24 to niezależna wytwórnia filmowa, która w ostatnim czasie świętowała sukcesy "Wszystko wszędzie naraz" na Oscarach oraz świetnie odebranego "Wieloryba". Wcześniej, to właśnie oni nakręcili "Moonlight", "Midsommar" czy "Uncut Gems" - ten ostatni film zagościł na Netfliksie, podobnie jak wchodzący jutro na platformę serial "Awantura". Polski tytuł jest trochę niedokładny, ponieważ "Beef" odnosi się bardziej do konfliktu, aniżeli awantury, ale biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń faktycznie można skłonić się ku i takiemu tłumaczeniu. To jednak mało istotna drobnostka, bo kluczowa jest tu zawartość samego serialu.
Rozpisany na 10 odcinków serial, z których każdy trwa po około 30 minut, to angażująca, prawdziwa, surowa i momentami wręcz wzruszająca historia. O wielu produkcjach mówi się w ten sposób, ale "Awantura" pokazuje, że po rezygnacji z kilku filtrów mogących zaburzyć przekaz, ostateczny efekt może być czymś świeżym i zaskakującym. W każdym opisie i zapowiedzi serialu dowiadujemy się o sprzeczce na drodze, która prowadzi do tytułowej awantury, ale serial dysponuje tak wielowątkową fabułą i soczystymi postaciami, że po pewnym czasie można wręcz zapomnieć, jak to się wszystko zaczęło.
Awantura na drodze przyczynkiem do życiowych przetasowań
Danny Cho postanowił bowiem zwrócić zakupione niewiele wcześniej grille korzystając z polityki sklepu, która pozwala na oddanie zakupionego towaru bez zadawania żadnych pytań. Na miejscu okazuje się, że nie wziął ze sobą paragonu, a gdy próbuje odjechać spod sklepu, cofa pickupem wprost na nadjeżdżającego nowoczesnego, białego SUV-a. Nie wiemy, kto kieruje drugim autem, ale słyszymy przeciągający się dźwięk klaksonu. Mimo, że SUV odjeżdża, to zatrzymuje się kilkanaście metrów dalej, a prowadzący go kierowca pokazuje Danny'emu środkowy palec.
Decyzja o rozpoczęciu pościgu za białym mercedesem zmieni wszystko w życiu obydwu osób, ponieważ za kierownicą SUV-a znajduje się Amy Lau - kobieta z sukcesami, wspaniałą rodziną i przed życiową szansą sprzedaży swojego biznesu za ogromne pieniądze. Dąży do tego, by móc spędzać więcej czasu w domu z własną córką, co pokazuje, że jej na pozór idealne życie jest dalekie od wzorca. Coraz bardziej dostrzegamy też, że codzienność obydwojga uczestników konfliktu nie jest aż tak różna.
Wzloty i upadki bohaterów to prawdziwe niespodzianki
Sytuacja finansowa Danny'ego jest niezwykle trudna i choć na swojej drodze spotka wiele przeszkód, to będzie można odnieść wrażenie, że awantura doda mu tak potrzebnej pewności siebie, by mógł zatroszczyć się o siebie, swoich rodziców oraz młodszego brata. Ryzykowne kroki zaczną się opłacać, natomiast Amy będzie coraz trudniej zapanować nad wszystkim, gdy gniew i chęć zemsty wezmą górę. Plątanina oszustw, kłamstw i zbiegów okoliczności powoduje jednak, że żadne z nich nie może się wydostać z tej relacji bez uszczerbku, a ogólne okoliczności stają się coraz bardziej skomplikowane.
Emocjonalny rollercoaster. Więcej takich seriali na Netflix poproszę!
"Awantura" to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. W jednej chwili śmiejemy się na głos z tego, co wyczyniają bohaterowie serialu, by niedługo później poważnie się zmartwić okolicznościami, w jakich się znaleźli. Ogromny wpływ na to, jak odbieramy serial ma praca aktorów, ale nie tylko Stevena Yeuna (Danny) i Ali Wong (Amy), lecz także tych drugoplanowych, jak Joseph Lee (George, mąż Amy) czy Young Mazino (Paul, brat Danny'ego). Każdy dokłada własną cegiełkę do tej projektu i ta wrażliwość emocjonalna członków obsady sprawia, że nie sposób przejść obojętnie obok tego, co dzieje się na ekranie. Na największe brawa, w mojej ocenie, zasługuje jednak właśnie Steven Yeun, który fenomenalnie wyraża skrajnie różne emocje. Wbity w ścianę wzrok i pozbawiona jakichkolwiek grymasów twarz są w stanie wyrazić więcej, niż całą strona dialogów, ale i one są bardzo mocnym punktem "Awantury". Są prawdziwe, naturalne i wiarygodne.
W chwili powstawania tego tekstu "Awantura" cieszy się 100% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes, co pokazuje z jak dobrym tytułem mamy do czynienia. Od siebie dodam, że za najsłabszy element serialu uznaję przedostatni akt, który traci na dynamice. Mimo, że jego przekaz jest jasny, mam wrażenie, że twórcy za daleko zabrnęli we własnych rozważaniach i można wyrazić to samo w nieco krótszej formie. Sama końcówka jednak pozostaje na równie wysokim poziomie, co reszta serialu. To najlepsze, co znajdziecie na Netflix od pewnego czasu i miejmy nadzieję, że oglądalność "Awantury" dorówna największym hitom na platformie, byśmy mogli liczyć na jeszcze więcej takich produkcji.
Premiera 6 marca na Netflix.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu