Felietony

Nowa odsłona robota Boston Dynamics może się podobać. I to mnie niepokoi...

Maciej Sikorski
Nowa odsłona robota Boston Dynamics może się podobać. I to mnie niepokoi...
19

Patrząc na robota Spot Mini, większość ludzi skomentuje to pewnie w jeden z dwóch sposobów: ale słodziak albo cholera, to paskudztwo nas wymorduje. Te opinie mogą się uzupełniać. Oznaczałoby to, że firma Boston Dynamics wywołuje u komentujących nowe uczucia - wcześniej zauroczenia mogło brakować, przynajmniej u osób "spoza branży". Teraz nie patrzymy już jednak na toporne i głośne maszyny z masą przewodów, wystających elementów, niezdarne i po prostu brzydkie - postęp uczynił je atrakcyjnymi wizualnie. A to może oznaczać, że mechaniczny pies jest coraz bliżej etapu komercjalizacji...

Boston Dynamics to firma, której większości z Was przedstawiać pewnie nie muszę. Działa już relatywnie długo, wywodzi się ze środowiska akademickiego, pracuje nad robotami, cieszy się sporym uznaniem w branży. Kilka lat temu biznes kupiło Google, ale potem pojawiły się pogłoski, że internetowy gigant chce się pozbyć tego interesu. Ostatecznie przedsiębiorstwo kupił japoński SoftBank. Po co? Odpowiedzi można podać przynajmniej kilka. To prawdziwy moloch z działki tech, firma inwestująca olbrzymie pieniądze na tym polu - może uznali Boston Dynamics za dobrą, długoterminową inwestycję? Jednocześnie warto przypomnieć, że to właśnie SoftBank stoi za projektem Pepper:

Pepper to robot humanoidalny, który ma być kompanem człowieka. Nie sprząta, nie gotuje, nie robi zakupów – mylą się ci, którzy myślą, że kupią służącego. Jego atutem ma być zdolność do rozpoznawania ludzkich emocji i dostosowywania się do nich. Maszyna może porozmawiać z człowiekiem, spróbuje go pocieszyć, jeśli wyczuje, że nastrój jest kiepski. Może śpiewać, opowiadać dowcipy, odtwarzać ulubioną muzykę. Sam też będzie okazywał emocje – jeśli nie poświęci się mu odpowiednio dużo uwagi, to pewnie da o sobie znać.[źródło]

Kto wie, może firma z USA ma pomóc rozwijać ten produkt?

Do tematu wracam nie bez przyczyny: Boston Dynamics po kilku miesiącach ciszy na YouTube przypomniało o sobie. I to jak przypomniało!

A teraz film sprzed roku, na którym widać wczesną wersję tego samego robota: Spot Mini

Różnice rzucają się w oczy natychmiast. Robot z najnowszego filmu (to duże słowo - mowa raczej o jednej, krótkiej scenie) prezentuje się znacznie lepiej - opływowy kształt, brak ramienia, które wyglądało dość topornie, obudowa z tworzywa sztucznego pokryta kolorem rzucającym się w oczy. Widać, że to nie jest maszyna, która służy już tylko do testów: taki sprzęt mógłby trafić do sprzedaży. Czy tak się stanie? Firma nie precyzuje, na YT pojawiło się właściwie jedno zdanie: For more information . . . stay tuned. Mówi niewiele, ale należy się spodziewać kolejnych informacji.

Im dłużej patrzę na nową wersję Spot Mini, tym większe wrażenie on na mnie robi. Chodzi właśnie o ten skok wizualny (a wraz z nim pewnie techniczny) - wcześniej wielokrotnie oglądałem filmy z robotami tego producenta, ale widziałem w nich przede wszystkim laboratoryjne eksperymenty. Czasem było to naprawdę toporne: muł sprzed kilku lat potrafił skupić na sobie uwagę, lecz robił to m.in. za sprawą rozmiarów, hałasu, jaki towarzyszył jego pracy, komponentów, które nie były specjalnie ukrywane wewnątrz maszyny, pod jakąś osłoną. To było siermiężne, mało kto wyobrażał sobie pewnie, że taki robot niebawem pojawi się w jego otoczeniu. I nie mówię już o mieszkaniu - chodzi o fabryki, magazyny czy miejsca budowy. To samo dotyczyło też innych robotów.

Spot Mini w nowej odsłonie skłania mnie do nowego spojrzenia na Boston Dynamics: ten gracz może niebawem zacząć komercjalizować swoje osiągnięcia. Czy robot znajdzie odbiorców, jeżeli pojawi się w sprzedaży? Jestem o tym przekonany. Jasne, to nie będzie produkt masowy, ale chętnych nie zabraknie. Widzę przy tym spore pole do popisu, jeśli chodzi o zastosowania dla tej maszyny: od noszenia zakupów, przez funkcję strażnika, po czystą zabawę. Postawiłbym pieniądze na to, że ktoś uczyni Spot Mini swoim psem.

Jednocześnie intryguje, jak wyglądają postępy w przypadku innych maszyn - czy wspomniany muł też stał się "elegancki" w ciągu tych kilku lat? Czy humanoidalny Atlas przerazi nas jeszcze bardziej, gdy zobaczymy, jak teraz wygląda, porusza się i wykonuje polecenia? Chociaż, może lepiej nie znać odpowiedzi na te pytania...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu