W serwisach technologicznych znajdziemy dzisiaj informacje na temat firm z różnych sektorów gospodarki - nowinki z działki IT wdrażają przedsiębiorstw...
W serwisach technologicznych znajdziemy dzisiaj informacje na temat firm z różnych sektorów gospodarki - nowinki z działki IT wdrażają przedsiębiorstwa motoryzacyjne, sportowe, turystyczne, odzieżowe. Szeroko pojęta gastronomia nie jest wyjątkiem. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy branżowe media napisały o klawiaturze od KFC. Ten projekt nie wzbudził jednak mojego podziwu. Co więcej, pozostawił niesmak.
Od wczoraj trafiłem na kilka tekstów dotyczących akcji promocyjnej sieci KFC. Miała ona miejsce u naszych zachodnich sąsiadów i podobno cieszyła się sporym zainteresowaniem. Gadżet, który za chwilę przedstawię znikał z lokali, klienci postanowili używać go także w domu czy w pracy. Marketingowcy mogą mówić zatem o sukcesie - skoro chodziło o promocję, to się udało, media na całym świecie opisują ten pomysł. I ogólna reakcja bardzo pozytywna, projekt został doceniony. Rozwiązano istotny problem.
Zapewne zdajecie sobie sprawę z tego, jak wygląda tacka z jedzeniem serwowanym w sieciach typu KFC: na plastikowej płaszczyźnie znajduje się kartka będąca reklamą, a na nią trafia zamówione jedzenie. We wspomnianej akcji kartkę zastąpiła elastyczna i cienka klawiatura. Można ją sparować z urządzeniem mobilnym za pomocą Bluetooth. Po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta: aby móc korzystać z telefonu czy tabletu, pisać na nim i jednocześnie nie brudzić ekranu tłustymi palcami. Jeśli w ręce trzyma się frytki albo skrzydełka, które chwilę wcześniej pływały w tłuszczu, to trzeba dokładnie ją wytrzeć nim złapie się za smartfon. O ile oczywiście ktoś chce, by sprzęt nie odstręczał swoim wyglądem.
Idea nieskomplikowana. I jak już pisałem, wielu osobom przypadła do gustu - w Sieci chwalona, klawiatury wywiało z lokali KFC. Niby koniec akcji promocyjnej, ale coś czuję, że to początek mody: pomysł podchwycą inne lokale, takich klawiatur zaraz przybędzie w internetowych sklepach i ludzie kupią je do domu czy do pracy. Sprzęt nie będzie drogi, a zyskuje się naprawdę fajny gadżet. Już widzę ten towar w dyskontach. Jednocześnie muszę jednak napisać, że mnie to nie oczarowało. Co więcej, otrzymałem kolejny dowód na to, iż przesadzamy w naszym rozwoju cywilizacyjnym. Po prostu zaczyna nam odbijać.
Jeżeli ktoś używa klawiatury w KFC, w trakcie tych kilku-kilkunastu minut, podczas których je kawałek ziemniaka, musi pisać na sprzęcie mobilnym, to źle się dzieje. To już jest nałóg. Wprowadzamy Internet wszędzie, uzależniamy się od stukania, klikania, fejsbukowania i jeszcze się z tego cieszymy. Czy chwila na zjedzenie kanapki naprawdę nie może się odbyć bez komórki? Przecież za jakiś czas zaczniemy się spotykać w barach, restauracjach, na rodzinnych obiadach i będziemy w siebie wrzucać posiłki przebywając w wirtualnym świecie. Niektórzy pewnie wiedzą, o czym piszę, bo już to widzieli, może nawet sami w tym uczestniczą.
Ja nie walczę z postępem, nie zachęcam do tego, by wyrzucić smartfony i komputery. Po prostu zastanawiam się, czy musimy ich używać przez całą dobę: od porannej wizyty w toalecie, przez śniadanie i kawę, podróż komunikacją miejską, czas spędzony w pracy, przerwę obiadową, kolejną podróż komunikacją miejską, po kolację ze smartfonem i przeglądanie dostarczanych przez niego treści w łóżku. Nieciekawa wizja. Zachęcam jednak do przystopowania - gotuję i jem bez telefonu w dłoni, Wam też polecam takie rozwiązanie. Może i przestarzałe, ale przynosi pozytywne rezultaty. Posiłek lepiej smakuje.
PS Aby włączyć jakąś aplikację na telefonie i tak będziecie musieli stuknąć tłustym palcem w ekran...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu