To mnie drażni.

Nie gry zabijają, tylko ludzie. Media o tym niestety zapomniały - jak zwykle

Jakub Szczęsny
Nie gry zabijają, tylko ludzie. Media o tym niestety zapomniały - jak zwykle
26

W Żychlinie wydarzyła się ogromna tragedia - zasztyletowana została 67-letnia kobieta i ciężko raniona została jej wnuczka, 10-letnia dziewczynka będąca też kuzynką 16-letniego chłopca, który okazał się być również mordercą. Pomagał mu jego kolega, rówieśnik. Jak zwykle w takich sprawach panuje atmo...

W Żychlinie wydarzyła się ogromna tragedia - zasztyletowana została 67-letnia kobieta i ciężko raniona została jej wnuczka, 10-letnia dziewczynka będąca też kuzynką 16-letniego chłopca, który okazał się być również mordercą. Pomagał mu jego kolega, rówieśnik. Jak zwykle w takich sprawach panuje atmosfera głębokiego niedowierzania - co skłonić mogło młodych do tak okrutnego czynu. Najprościej jest uderzyć w gry - temat sprzedaje się świetnie.

TVN24 i Fakt w natarciu

Temat pierwotnie podniósł portal Polygamia w swoim artykule - z materiałem TVN24 zapoznałem się nieco wcześniej. Kolegom gratuluję i dziękuję za odpowiednią postawę w tej kwestii. Chcę jednak dorzucić swoje trzy grosze.

Moi drodzy - absolutnie nie chcę nawoływać do tego, by dzieciom i młodzieży zezwalać na granie w gry, które nie są dla nich odpowiednie. Choć w tej kwestii są pewne obostrzenia, systemy klasyfikacji tytułów dla różnych gier wiekowych - młody, jeżeli chce zagrać w jakąś grę i tak w nią zagra. Nie ma się co łudzić - owoc zakazany jest tym bardziej smakowity... właśnie dlatego, że na niego nałożony jest zakaz. A zakaz z reguły dotyczy rzeczy przyjemnych, trochę niebezpiecznych. Podobnie jest z narkotykami. Kto będzie chciał nabyć samarkę tego i owego, to prędzej, czy później znajdzie kontakt i nabędzie zabronioną substancję.

Jestem głęboko poruszony tym, że media wykorzystują tak smutne okoliczności do tego, by podbić temat i rzucić kubłem błota w gry, którym bez powodu obrywa się tylko dlatego, że... są grami. A więc niosą ze sobą przemoc, brutalność, seks, dewiacje, flaki, krew i Bóg wie co jeszcze. Osobiście brzydziłbym się takim materiałem, gdyby wyszedł spod mojej ręki. Nie byłbym w stanie zestawić ze sobą tematu gier - służącego do ukoloryzowania historii z rodzinną tragedią. To smutne i odrażające.

W materiałach z TVN24 oraz Faktu przewija się wątek gier komputerowych jako czynników wywołujących agresywne zachowania. Badania przeprowadzane przez różne zespoły badawcze są jednak sprzeczne. Jedne wykazują korelację między agresją, a faktem grania w określone tytułu, w innych owej korelacji się nie stwierdza, a jeszcze inne dowodzą, że agresja - jeżeli występuje, to jest ukierunkowana np. w fakt przegrania danej misji (Angry German Kid?), czy grania z cheaterami w Internecie.

Wszystkie znalezione przeze mnie badania są jednak zgodne w dwóch kwestiach - po pierwsze, granie bez umiaru (czyli bez kontroli rodzica) jest o tyle szkodliwe, że spłycone zostają kontakty z rodziną oraz rówieśnikami. Młodzież na pewnym etapie rozwoju potrzebuje socjalizacji, by przejąć akceptowalne w społeczeństwie normy i móc potem za ich pomocą wchodzić w zdrowe interakcje. Nie bez znaczenia jest rodzina, o której odrobinę zapomniano w materiałach Faktu i TVN24. Z moich oględzin wynika, iż wywiad środowiskowy dowiódł, iż z chłopcami już wcześniej były pewne problemy i choć nie zastosowano wobec nich wcześniej środków poprawczych bądź wychowawczych.

Nawet, jeżeli miano by doszukiwać się istotnego związku między graniem w dane gry, a przyczynami tej tragedii, to osoba, która rzetelnie podchodzi do tworzonego przez siebie materiału, zadałaby sobie nieco trudu w zweryfikowaniu swojego stanowiska z tym, co mówią badania. One stanowią jasno - bardzo ważne jest to, jakie są relacje dziecka z rodzicami i rówieśnikami. Nałogowe granie w gry w tym wypadku będzie bardziej objawem, jak przyczyną. Odejście w świat wirtualny, wycofanie się ze społeczeństwa stanowi wyraźny sygnał, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego i należy temu odpowiednio przeciwdziałać.

Moi Drodzy, kontrolujcie swoje pociechy

Nawołuję do tego, by robić o czym pisze dla Was Grzegorz Marczak. Trudno mi wskazać jakiekolwiek powody, dla których miałby on się mylić. Wychowuje dwóch synów i w jego doświadczenie głęboko wierzę.

I choć mówi o czym innym - o YouTube, nieodpowiednich dla dzieci treściach, jego wnioski można przepisać tutaj i pasowałyby jak ulał. Dzieci należy kontrolować - w co grają i ile grają. Nadmierne korzystanie z elektronicznej rozrywki to prosta droga do chorób takich jak otyłość, otępienie, czy też wady postawy. Nieodpowiednie tytuły natomiast ze względu na niedostosowane do odbiorcy treści mogą spowodować strach, czy senne koszmary. To tyczy się także innych mediów - przesiadywanie przed telewizorem doprowadzi do podobnych spustoszeń, dostęp do Internetu powinien być "reglamentowany" i również poddany kontroli.

Wyżej wspomniane materiały - bardzo smutne. Nie tylko w kontekście postawionych przez nie tez: "gry wywołują agresję". Najbardziej przeżyć nie mogę tego, że z ludzkiej tragedii korzysta się jak z towaru, który po odpowiedniej obróbce można "sprzedać" w takim opakowaniu, by narobić jak najwięcej szumu. Szumu obrzydliwego i szkodliwego. To smutne.

Grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu