Zastanawiacie się, jak to jest, że twórca treści w Internecie w ogóle może wypowiedzieć takie słowa. Żyje przecież z tego, że m. in. na Antywebie rekl...
Zastanawiacie się, jak to jest, że twórca treści w Internecie w ogóle może wypowiedzieć takie słowa. Żyje przecież z tego, że m. in. na Antywebie reklamodawcy opłacają miejsce, w którym znajdują się materiały promujące ich produkty lub usługi. Powinienem dzielnie trwać w obozie, który mówi, że AdBlock jest zły, jest krzywdzący i niejako nas, twórców ogranicza. To złożony problem - nie byłoby przecież AdBlocka, gdyby niektórzy nie przeginali.
Przed napisaniem tego tekstu poczytałem w Internecie kilka tekstów na temat tego, jak twórcy wypowiadają się o AdBlocku i jego istnieniu w środowisku internautów. Niektórzy polecają, by zamiast korzystać z AdBlocka dokonać "kastracji kabelka" i z Internetu zrezygnować w ogóle. Tak, tak. Internauci z pewnością wykonają na sobie "wyrok" w postaci odcięcia się od zasobów Sieci tylko dlatego, że na działaniu skryptu ktoś ucierpi. Internauci mają to kolokwialnie daleko w poważaniu. Dlaczego? Najzwyczajniej w świecie niektórzy mają w poważaniu ich. A to przecież Internauci tworzą Internet. Co zatem jest nie tak?
Kto mieczem wojuje
...ten płacze z powodu AdBlocka. Reklamy są bardzo ważne i potrzebne. Potrzebne szczególnie osobom, które utrzymują się z reklam. Do Antyweba zastrzeżeń pod tym względem nie mam i nie widzę, by Wam przeszkadzało to, jak to u nas wygląda. Jest wiele miejsc w Internecie, gdzie reklamy są absolutnie akceptowalne - nie przeszkadzają w czytaniu tekstu i innym, związanym z tym aktywnościom. Wielu z Was zapewne słucha muzyki podczas czytania treści w Internecie. Ja muzyki słucham podczas pisania tekstów (w tym momencie leci sobie nagranie Daft Punk Alive z 2007 roku - polecam), ale nie tylko. Oprócz tego, że piszę teksty dla Was i sprawia mi to ogromną przyjemność, bardzo dużo czytam w Internecie. Czytam zawsze, kiedy mam na to czas - czyli w autobusie, podczas odpoczynku, itd.
Od pewnego czasu jednak mam problem z przeczytaniem niektórych artykułów na dowolne tematy w Internecie. Strony internetowe, na których znajdują się interesujące mnie treści, wypowiedzi ekspertów są opatrzone treścią wideo związaną z tematem, która niekoniecznie mnie interesuje, ale startuje ona przy okazji nieproszona. Mało tego, rozpoczyna się ona od jakże interesującej mnie reklamy - jakby brakowało banerów obok, pod i nad tekstem. Te jeszcze przeboleję. Nie zaakceptuję jednak robienia ze mnie dojnej krowy, która machnie na to ręką, odbębni swoje ciche bluzgi podczas czekania na wyłączenie się reklamy i przejdzie po tym do czytania artykułu jak gdyby nigdy nic. Chciałbym mieć takie umiejętności, by pokazać Wam moją frustrację z tego powodu w tekście. Wtedy zamiast "gorzkich żali" jednego z autorów Antyweba zobaczylibyście refleksję użytkownika Internetu takiego, jak Wy.
AdBlock - najprościej
Z AdBlocka nie mogę aktywnie korzystać, bo "katuję się" Internet Explorerem. Doradzanie mi przesiadki również niewiele zmieni. Bardzo bym chciał, żeby coś zmieniło się w tym, jak twórcy miejsc w Internecie, gdzie można przeczytać interesujące nas publikacje nie traktowali nas tylko jak owieczki, nad którymi należy stać z golarkami nawet, gdy już niekoniecznie jest co golić. Reklamodawcy muszą pamiętać, że bez Internautów nie ma Internetu, nie ma ich. Nie kable, nie adresy WWW, nie adresy IP i nie sygnały tworzą Sieć. Internet dla mnie istnieje nie tylko w sensie czysto technicznym, ale społecznym. Stąd też apel, by szanować użytkowników. Ich nigdy nie braknie, ale potrafią się "wycwanić". Ze znaczną korzyścią dla siebie. I obiecuję, jak tylko przeglądarka Microsoftu zacznie obsługiwać rozszerzenia typu AdBlock - będę sprawiedliwy. Strony zdrowo podchodzące do kwestii reklam dodam do wyjątków. A reszta... niech pracuje na to, by traktować je poważnie.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu