Zagadnienie elektrycznych samochodów, a szerzej pojazdów elektrycznych, wywołuje spore emocje i zainteresowanie odbiorców. Cały czas mowa o wkraczaniu...
Zagadnienie elektrycznych samochodów, a szerzej pojazdów elektrycznych, wywołuje spore emocje i zainteresowanie odbiorców. Cały czas mowa o wkraczaniu na arenę transportu XXI wieku (zaznaczam przy tym, że początków tematu należy się doszukiwać w wieku XIX), ale efektów zmian w skali masowej nie widać - to nadal nisza. Firmy próbują jednak podkręcić tempo, a przykładem BMW.
Samochody elektryczne czy hybrydowe mają swoje plusy, ale nie brakuje i wad, obecnie to one przeważają i trudno mówić o dużej sprzedaży, imponującym rynku. Świetnym przykładem jest Polska, w której pojazdy tego typu stanowią totalny margines. Wpływ mają na to m.in. zasięg samochodów elektrycznych oraz liczba miejsc, w których można naładować akumulatory samochodu. Jest z tym kiepsko. Problem dostrzegają potencjalni klienci, ale i firmy. Te ostatnie rozumieją, że muszą nie tylko stosować nowe rozwiązania w swoich samochodach, zwiększać pojemność baterii lub ich wydajność (przy zmniejszaniu cen), ale też wpłynąć na poprawę infrastruktury, by ładowanie samochodów elektrycznych nie stanowiło większego problemu.
BMW planuje w przyszłym roku ruszyć z pilotażowym projektem zwiększania zagęszczenia stacji ładowania samochodów. Wykorzystają przy tym już istniejącą infrastrukturę - lampy uliczne. Nie będzie oczywiście tak, że do starej lampy nagle da się podłączyć samochód - proces bardziej złożony, BMW opracowało tu nowe produkty. Na razie testują je przed swoją siedzibą, niedługo skala ma się zwiększyć i okaże się, czy takie podejście ma sens. Moim skromnym zdaniem, ma - nie ingeruje się niepotrzebnie w przestrzeń publiczną, nie zawala jej dodatkowymi elementami. Skoro przy ulicach stoją już latarnie, to można je wykorzystać w dodatkowy sposób. Podobnie jest z przystankami, ławkami czy budkami telefonicznymi - pojawiają się pomysły rozwinięcia ich przydatności i czasem są to bardzo sensowne projekty.
Zmiana latarni na te proponowane przez BMW nie byłaby oczywiście tania, ale po pierwsze, zapewne znajdą się inwestorzy, którym w dłuższej perspektywie czasu przyniesie to korzyści, a po drugie energia dostarczana przez te lampy/stacje nie będzie darmowa, klient przy użyciu specjalnej aplikacji zapłaci za usługę, z której korzysta. Logiczne. Pojawia się kolejny obszar do robienia biznesu, zapewne pojawią się kontrowersje, pytania, a ostatecznie ostra walka, bo w grę mogą wchodzić spore pieniądze.
Działania BMW należy uznać za godne uwagi i jestem ciekaw wyniku eksperymentu w Monachium. Bez zmian w infrastrukturze miejskiej trudno sobie wyobrazić szybki wzrost popytu na samochody elektryczne - gdyby w dużym mieście funkcjonowała jedna stacja paliw też byłby spory problem. Szybkich zmian raczej nie będziemy oglądać, zwłaszcza na polskim rynku, ale być może w końcu zacznie to zmierzać w kierunku, jaki wymarzyli sobie fani motoryzacji nowego typu.
Źródło grafiki: bmwblog.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu