Motoryzacja

Bojkot zrobił swoje, BMW poszło po rozum do głowy. Czy to zatrzyma subskrypcyjny absurd?

Kacper Cembrowski
Bojkot zrobił swoje, BMW poszło po rozum do głowy. Czy to zatrzyma subskrypcyjny absurd?
8

Narzekanie ludzi przyniosło jakiekolwiek efekty. BMW chociaż w jednej kwestii wypisuje się z subskrypcyjnego szaleństwa.

Abonamenty i subskrypcje, czyli dopłacaj za podstawowe funkcje po zakupie drogiego samochodu

Obecnie samochody posiadają więcej technologii niż kiedykolwiek. Otwiera to mnóstwo możliwości rozwoju (chociażby dzięki dodawaniu nowych funkcji czy rozwiązywania problemów dzięki bezprzewodowym aktualizacjom oprogramowania) oraz — przede wszystkim — zarobku dla producentów motoryzacyjnych. Przykładem mikrotransakcji w samochodach jest chociażby Tesla, gdzie jedną z głównych dodatkowo płatnych atrakcji jest Autopilot.

To jednak się rozprzestrzenia coraz bardziej. BMW wprowadzało wszystkie funkcje oparte na mikrotransakcjach od 2020 roku, kiedy firma oficjalnie ogłosiła, że wszystkie modele z Operating System 7 otrzymają aktualizację umożliwiającą firmie ograniczenia dostępu do „zaawansowanych funkcji samochodu”, takich jak chociażby podgrzewane siedzenia, automatyczne światła drogowe czy adaptacyjny tempomat. Przyszedł czas, w którym część planu się spełniła. BMW wprowadziło w wielu krajach konieczność wykupienia subskrypcji, która umożliwi korzystanie z podgrzewanych foteli — a koszt takiego przedsięwzięcia? Miesięcznie taka przyjemność została wyceniona na około 18 USD, czyli blisko 90 PLN, roczna subskrypcja to koszt na poziomie 180 dolarów amerykańskich, czyli blisko 900 zł, trzy lata to 300 USD, co daje niemal 1500 PLN. Jeśli chcieliście mieć „dożywotnią licencję” na podgrzewane fotele, musieliście wyciągnąć z portfela 415 USD, czyli blisko 2 tysiące złotych.

Nie trzeba było długo, aby zapaleńcy, którzy tworzą dla samochodów BMW rozwiązania pozwalające na odblokowywanie funkcji, przekazali już światu radosną nowinę — wypowiedzieli się dla serwisu Motherboard twierdząc, że są gotowi pomóc właścicielom pojazdów w kwestii odblokowania tych funkcji, które są dostępne obecnie tylko w ramach abonamentu. Wokół marek aut skupiają się różni ludzie, którzy bardzo często używają swoich umiejętności w kwestii elektronicznego „upgrade’u” aut. Rynek motoryzacyjny mocno się zmienił i jak kiedyś „przerabiano” konsole, tak teraz może stać się z samochodami — hakerzy już preparują fałszywe certyfikaty, które sprawdzają się przy okazji aktywowania dodatkowo płatnych funkcji, wymyślają rozwiązania sprzętowe — używają więc całkiem szerokiego wachlarza narzędzi „szarej strefy nowoczesnej motoryzacji”.

Kierowcy się zbuntowali, BMW wyciąga wnioski

18 dolarów miesięcznie za to, żeby nie marznąć w swoim samochodzie w zimę i mieć większy komfort jazdy (szczególnie, że w końcu przy zakupie samochodu zapłaciliśmy za siedzenia z tą funkcją) to definicja kuriozum i absurdu. Tym bardziej, że te „luksusowe” funkcje kiedyś były jak najbardziej standardowe. Niemiecki producent samochodów po blisko roku poszedł jednak po rozum do głowy i zdecydował się teraz znieść tę opłatę.

Zabawny jednak jest fakt, że opłaty te nigdy nie weszły w życie w Stanach Zjednoczonych. BMW wprowadziło to w takich państwach jak Wielka Brytania, Niemcy, Nowa Zelandia, Republika Południowej Afryki czy Korea Południowa, więc można stwierdzić, że był to tylko test i badanie opinii kierowców. Wyniki raczej nie powinny nikogo zaskakiwać. Pieter Nota, członek zarządu BMW do spraw sprzedaży i marketingu, w wywiadzie z Autocar, powiedział:

Myśleliśmy, że zapewnimy klientowi dodatkową usługę, oferując możliwość późniejszej aktywacji [podgrzewanych foteli], ale akceptacja klientów nie jest aż tak wysoka. Ludzie mają wrażenie, że zapłacili podwójnie, co w rzeczywistości nie jest prawdą, ale zawsze powtarzam, że postrzeganie jest rzeczywistością. To był powód, dla którego z tego zrezygnowaliśmy.

Czy płacenie subskrypcji za takie funkcje jak podgrzewane fotele, asystent wspomagania jazdy czy parkowania, to według Was dobra taktyka i „wcale nie płacenie dwa razy za to samo”, czy może jednak przesada? Chociaż odpowiedź ze strony klientów (co zrozumiałe) wydaje się jasna, to podzielcie się swoją opinią w komentarzach.

Źródło: Autocar

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu