Kiedy dwóch największych rywali z segmentu premium postanawia połączyć siły, to znaczy, że musi dziać się coś niezwykle istotnego. Czyżby w Niemczech zdano sobie sprawę, że w pojedynkę trudno będzie powalczyć o klientów na jednym z najszybciej rosnących rynków?
Choć w Polsce rynek samochodów elektrycznych rozwija się bardzo wolno, nie wszędzie wygląda to tak samo. Zupełnie inna sytuacja jest chociażby w Chinach, gdzie samochody napędzane energią elektryczną sprzedają się bardzo dobrze. Podobnie infrastruktura do ich ładowania rozwija się tam bardzo szybko.
Z bardzo dużego zapotrzebowania korzystają przede wszystkim lokalni producenci, którzy zdominowali rynek elektryków w Państwie Środka. Jak taką sytuację przyjęły europejskie firmy, które chciałyby urwać dla siebie jak największą część tak potężnego rynku? Dwie z nich właśnie postanowiły współdziałać, by choć w niewielkim stopniu postarać się powalczyć z dominacją lokalnych producentów. Co ciekawe to firmy, które na co dzień mocno ze sobą konkurują, czyli BMW i Mercedes Benz. W jaki sposób chcą utrzymać się na chińskim rynku?
BMW i Mercedes zbudują wspólną sieć ładowarek
Jak możemy przeczytać na stronie internetowej poświęconej elektromobilności w Chinach, cnevpost.com, BMW i Mercedes zawiążą spółkę, w której obejmą po 50% udziałów. Jej celem będzie budowa wspólnej infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych na terenie Chin. Docelowo ma powstać 1000 stacji ładowania, oferujących 7000 stanowisk. Inwestycja ma zostać zrealizowana do 2026 roku.
Infrastruktura BMW i Mercedesa ma być otwarta dla samochodów elektrycznych innych marek, jednak tylko klienci BMW i Mercedesa mają mieć dostęp do jej pełnej funkcjonalności, w tym do możliwości rezerwacji stanowisk do ładowania samochodów.
Co naturalne mowa o bardzo szybkich ładowarkach, zdolnych naładować pojazdy niemieckich producentów w kilkadziesiąt minut.
1000 ładowarek to kropla w morzu
Choć w Polsce liczba 1000 stacji ładowania może robić wrażenie, w warunkach chińskich to naprawdę bardzo mało. Dość powiedzieć, że Chińczycy już teraz mogą korzystać z przeszło pół miliona stacji oferujących 2,5 miliona stanowisk. Czyżby oznaczało to, że europejskie firmy przespały moment, w którym mogły stać się liczącym graczem na rynku samochodów elektrycznych w Chinach? Mając na uwadze strukturę lokalnego rynku, wiele na to wskazuje. Czy uda się nadgonić? Przekonamy się o tym w ciągu najbliższych lat.
Źródło: cnevpost.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu