To, że jestem dziwny - wiecie od dawna. Na Antywebie wybiło mi ostatnio 8 lat i wbrew przewidywaniom niektórych (a takie pojawiają się co chwila), Grzesiek nie wywalił mnie z redakcji. Zdążyliście mnie poznać i wiecie, że mam czasami "dziwne" pasje oraz zainteresowania. Jak nie patostreamerzy, to drogowi piraci, którzy błyskają mi długimi na autostradzie.
Bandyci drogowi powinni mieć własny krąg w piekle. Ale zanim tam trafią - niech pocierpią tutaj
Z majestatycznej szwedzkiej limuzyny przesiadłem się do wzbudzającego co najwyżej politowanie wśród "panów i władców dróg" Clio 4 z 1.5 dCi. Mimo wszystko fajne auto, naprawdę. Tyle, że w Polsce mamy durny kult "większego" i "lepszego". Gdy w trakcie wyprzedzania z maksymalną dozwoloną prędkością na autostradzie (140 km/h, gdyby ktoś z Was tego nie wiedział) mijam szpaler kilku tirów (gdzie nie mogę się między nie wcisnąć, by takiego "zbyt prędkiego" wpuścić), muszę co chwila oglądać się za siebie w lusterku wstecznym i sprawdzać, czy aby nie pozwalam sobie na zbyt wiele w stosunku do ustawionego ode mnie wyżej w hierarchii społecznej posiadacza Audi lub BMW, dla którego wyprzedzanie z maksymalną prędkością na autostradzie to zapewne najokrutniejsza potwarz. Jego auto jest wszak przystosowane do zap... zasuwania.
Błyska mi taki długimi. I co mogę wtedy zrobić? Mogę przyspieszyć i naruszyć prawo, szybko zjechać z lewego pasa i "puścić" króla drogi. Mogę też nie zrobić nic, dalej jechać tak, jak jechałem i sprowadzić na siebie groźbę agresywnego zajechania mi drogi. Zazwyczaj robię tak, że przy błyśnięciu "długimi" nie robię po prostu nic - robię swoje. Całe szczęście, że mam i z przodu i z tyłu wideorejestrator. Spokojnie, na nikogo nie kabluję (choć mógłbym). Skoro mam "blachy" tych władców dróg, to czytam sobie opinie na ich temat w serwisie Tablica-Rejestracyjna.pl. I zazwyczaj jest tak, że nie jestem pierwszym, któremu taki typ "błyskał", czy zajechał drogę. Relacji na temat ich "stylu" jazdy jest zazwyczaj sporo.
Nie ma nic dotkliwszego, jak społeczny ostracyzm
Uważam, że serwis Tablica-Rejestracyjna.pl spełnia bardzo istotną społecznie funkcję. Co prawda staram się być ostrożny, jak chodzi o możliwość absolutnie każdego w tworzeniu i realizowaniu ekstremalnych osądów, ale jak chodzi m. in. o sprawę BMW M850i (z blachami: EL 9V118), który uczestniczył w koszmarnym wypadku z pojazdem KIA, czego efektem była śmierć trzyosobowej rodziny - kibicuję wszystkim, którzy są żądni sprawiedliwości. Sprawiedliwość należy się nam wszystkim, bo uczestnikiem tego wypadku mógł być każdy z nas. KAŻDY. Powiedzcie mi, czy nie spotkaliście się w ciągu ostatniego roku z takim zachowaniem kierowcy, które mogłoby doprowadzić do poważnego wypadku? Z brawurą, na widok której włosy stają dęba?
Co obudziło w ludziach chęć wyjaśnienia tej sprawy wypłynęło wprost od śledczych. Wiecie, jak wyglądał pierwotny komunikat Policji?
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem Kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem. Okoliczności są wyjaśniane pod nadzorem prokuratury.
Halo, a gdzie tu jest informacja o tym, że w auto z impetem wbiło się sportowe BMW? Gdzie informacja o tym, że kierowcę pojazdu przebadano na obecność alkoholu i narkotyków w organizmie? Gdzie wzmianka o tym, że tym ludziom próbowali pomóc świadkowie, a 200 metrów dalej stało wspomniane BMW?
W całą akcję mocno zaangażował się kanał Bandyci Drogowi, historię opisał także Joe Monster. O sprawie zaczęły pisać media. Doszło nawet do tego, że film ukazujący moment wypadku widzieli w Internecie wszyscy, a nie widziała tego Pani Prokurator czuwająca nad sprawą. Komedia.
Na tym samym kanale udostępniono także wstępną analizę przebiegu zdarzenia, którą wykonała firma Crashlab. Trzeba odnieść się do jeszcze jednej rzeczy: w trakcie pierwszej fazy ustalania faktów przez użytkowników Internetu, zasugerowano, że kierowca BMW ma jakieś powiązania z Policją (dywagowano, że jego rodzic pracuje w służbach mundurowych). Policja temu zaprzeczyła i wskazała, że tego typu niepotwierdzone doniesienia godzą w dobre imię formacji. Dziwi jednak to, w jaki sposób zarówno prokuratura, jak i policja podchodzą do sprawy - niezwykle opieszale, bez wskazywania na istotne fakty. Tak, jakby udział BMW w wypadku był zupełnie nieistotny. To wszystko pokazuje, jak bardzo ludzie mają dość królów i władców dróg, którzy swoimi drogimi zabawkami bawić się powinni jedynie na torze. Autostrada - wbrew przekonaniu niektórych - torem zdecydowanie nie jest.
Internauci dotarli nawet do tego, kto w ogóle zajął się mocnym tuningiem i tak mocarnego auta. Przeskalowano zegary do 330 km/h. Parametry pojazdu wskazują jasno: to nie jest autko do rodzinnych przejazdów do kościoła - to właściwie sportowy wóz, który... owszem, może jeździć po drogach publicznych. Ale do normalnej jazdy się zupełnie nie nadaje. Nawet na najdrobniejsze naciśnięcie pedału gazu będzie reagować agresywnie.
Ludzie obawiają się, że sprawie zostanie "ukręcony łeb"
Ludzie za chwilę zapomną, gniew społeczeństwa przeniesie się na coś innego. Za chwilę wybory, więc społeczeństwo znajdzie sobie kolejny temat, który będzie je rozgrzewać. A tak przy okazji - pamiętacie sprawę adwokata od "trumny na kółkach"? Tak, tego, który po wypadku, w którym również zginęli ludzie nakręcił w mediach społecznościowych "wybielający" go film, w którym stwierdził, że kobiety prawidłowo poruszające się pojazdem Audi 80 zginęły, bo miały tanie, stare auto?
Teraz kilka faktów o jego procesie.
- Prokuratura Okręgowa w Olsztynie oskarża adwokata Pawła K., że ten kierując bardzo szybkim autem umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i doprowadził do zderzenia swojego auta (Mercedesa) z jadącym z naprzeciwka prawidłowo Audi 80. Podróżujące drugim autem kobiety zginęły na miejscu.
- Proces toczy się od lutego. Przesłuchano: policjanta ruchu drogowego oraz członka rodziny zmarłych kobiet i trzy inne osoby.
- Adwokat Paweł K. nie przyznał się do winy.
- Wcześniej Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Łodzi zawiesił Pawła K. w prawach do wykonywania zawodu na 16 miesięcy. Ten jednak się odwołał i w tym momencie postanowienie to jest nieprawomocne.
- W dniu wypadku stwierdzono we krwi Pawła K. ślady kokainy. Ten twierdzi, że została mu ona mu do herbaty na weselu, z którego wracał. Ów wątek przez Prokuraturę Okręgowa w Olsztynie nie jest brany pod uwagę ze względu na to, że ilość tej kokainy jest znikoma i nie miała ona wpływu na zdolność do kierowania pojazdem przez oskarżonego
Jak sądzicie, jakiego wyroku się doczekamy? Ja jestem pewien, że będzie on symboliczny, a brak konsekwencji ze strony Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej to dowód na to, że równość wobec prawa w naszym kraju, który aspiruje jedynie do bycia dojrzałą demokracją, rajem na ziemi - to jedynie frazes. I zawsze będzie tak, że człowiek majętniejszy będzie mieć większe szanse na wygranie dla siebie korzystniejszego wyroku. Wszyscy byśmy chcieli jednak, by służby działały bardziej zdecydowanie - a wyższy status posiadania, wykonywanie bardziej poważanego zawodu wiązało się również z mocniejszymi konsekwencjami, gdy taki człowiek wykroczy poza ramy prawa lub powszechnie obowiązujących norm.
W przeciwnym wypadku społeczeństwo będzie musiało ratować się właśnie w taki sposób. Samodzielnie dokonując śledztw na własną rękę, wyciągając fakty niemal spod ziemi i raz po raz wskazywać na niekompetencje oraz opieszałość służb. Oby tylko to społeczeństwo nie zaczęło brać w swoje ręce również i sprawiedliwości - wymierzając ją samodzielnie. Choć trzeba przyznać, że publiczne rozdmuchanie takich spraw jest już jakąś karą dla takich "kierowców" jak wyżej wskazany, czy też Paweł K. Tego drugiego ludzie akurat pewnie nieźle kojarzą i wiedzą, że był uwikłany w sprawę śmiertelnego wypadku.
Poszlibyście do takiego adwokata? Ja - bardzo chętnie. Z tylko jednym pytaniem do niego: "jak czuje się z tym, że w wypadku z jego udziałem zginęły dwie kobiety w trumnie na kółkach?".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu