BlackBerry skończyło się dla niektórych wraz z przejściem na Androida i definitywnym porzuceniem platformy BlackBerry OS. W dodatku w 2016 roku prawa do używania marki zakupił chiński koncern TCL, zajmujący się nie tylko telewizorami, ale również projektowaniem i produkcją wszystkich telefonów czy tabletów z logo Alcatel. Ostatnie miesiące były czasem próby dla kanadyjskiej legendy. Okazuje się, że mimo kilku porażek, producent jest zadowolony i snuje piękne wizje.
BlackBerry zadowolony ze sprzedaży w 2017 roku. Teraz czas na poważne nowości
Walka o sukces
Koniec systemu operacyjnego BlackBerry OS 10, a także jego wcześniejsza rynkowa porażka, zdecydowanie nie były łatwymi sytuacjami dla Kanadyjczyków. Pamiętam zresztą debiut tego oprogramowania. Wraz z nim do sprzedaży trafiły na początek dwa modele: klasyczny Q10 z fizyczną klawiaturą QWERTY oraz Z10, będący typowym smartfonem z ekranem dotykowym. Obsługa gestami, BlackBerry Hub, bezpieczeństwo – całość sprawiała pozytywne wrażenie.
Klienci jednak nie przekonali się do tej koncepcji. W dodatku wiele osób nie widziało sensu w wyborze właśnie BlackBerry – skoro w sprzedaży były tańsze i lepsze w teorii produkty, to po co przepłacać? Ważną decyzją pozostaje właśnie przejście na Androida. Jednocześnie za urządzenia mobilne nie odpowiada już firma z Kanady, a chiński TCL, który nabył prawa do marki i mimo obaw radzi sobie naprawdę dobrze.
Owszem, wyniki sprzedaży za 2017 rok nie spowodują wiwatów i oklasków. Liczba 850 tysięcy egzemplarzy z jeżynką to rezultat przeciętny, można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że poniżej oczekiwań, ale przedstawiciele firmy tak tego nie traktują. W pewnym sensie to dopiero nowy początek.
Powolne parcie naprzód
Przedstawiciele BlackBerry Mobile pochwalili się, że ich najnowsza propozycja, BlackBerry KeyOne, trafiła do dystrybucji w 50 krajach i sprzedawano ją w ofertach ponad 110 operatorów. Niestety, statystyki nie pokazują, że mamy tu do czynienia z udanym smartfonem, jeżeli chodzi o wyniki sprzedaży. Na dobrą sprawę model ten nie okazał się być wystarczająco atrakcyjny. Z jednej strony to porządny sprzęt, ale z drugiej jego cena potrafi zniechęcić, podobnie jak praktyczna, fizyczna, choć niekonwencjonalna klawiatura QWERTY.
Firma czuje się zadowolona z uwagi na rozbudowę sieci dystrybucji w 2017. Jestem jednak ciekaw, czy BlackBerry zdoła stać się popularniejsze i w dwanaście miesięcy zdoła osiągnąć wynik rzędu 2, 3 milionów. W sumie potwierdza to jedną wizję przyszłości CEO Huawei, Richarda Yu, który stwierdził, że przetrwa jedynie kilka firm, a reszta będzie musiała zniknąć lub się połączyć z uwagi na problemy finansowe. Na razie najwidoczniej TCL dba o finansowanie swojego nowego nabytku.
Warto wspomnieć, że producent musi teraz zadbać o skuteczne zakomunikowanie swoim klientom, że ich urządzenia, mimo braku autorskiego systemu, wciąż są bezpieczne i oferują wszystkie ulubione aplikacje, jak BlackBerry Hub. Jednocześnie podkreślają fakt stosowania Androida. Czym jednak teraz powalczą o konsumentów?
Coś nowego
Ostatnio informowałem Was, że producent pracuje nad dwoma nowymi telefonami o nazwach kodowych Athena oraz Luna, wyróżniających się porządnymi podzespołami oraz fizycznymi klawiaturami. Te będą pochodzić bezpośrednio od TCL. Prawa do marki nabyły jednak również inne firmy, wskutek czego nowych jeżynek pojawi się kilka.
Przykładowo w Indiach pojawi się nowość z wysokiej półki, Ghost, pozbawiona ramek wokół wyświetlacza oraz QWERTY, jednak ta propozycja jest skierowana do innej grupy odbiorców niż wcześniej wymienione. Za jego stworzeniem stoi Optiemus. Pojawić ma się najpierw w Indiach, nie wiadomo, czy zadbano by o rozpowszechnienie go na cały świat.
Niewątpliwie to nowy rozdział w historii BlackBerry. Obawiam się jednak, że licencjonowanie marki nie będzie najlepszą opcją w dłuższej perspektywie.
źródło: Evan Blass przez CrackBerry; The Verge
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu