Koreańskie seriale wielokrotnie udowadniały, że nie wolno ich lekceważyć. Czy post apokaliptyczny "Black Knight"jest kolejnym hitem Netfliksa i gratką dla fanów gatunku?
"Black Knight" był jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie produkcji Netfliksa w tym miesiącu. Platforma wielokrotnie udowadniała, że nakręcone tam seriale i filmy potrafią pozytywnie zaskoczyć i szturmem podbijały ranking TOP 10. Szanse na powtórkę sukcesu są całkiem spore, ponieważ już teraz serial jest całkiem wysoko w zestawieniach i wieści na jego temat dopiero się rozchodzą. Czy większość użytkowników Netfliksa ma więc rację poświęcając czas na seans "Black Knight"?
Black Knight - koreański serial post-apo na Netflix
Punktem wyjścia do historii w serialu jest katastrofa gigantycznych rozmiarów. W ziemię uderza meteoryt, 1% populacji zdołał przetrwać, kontynenty zalała woda, a tereny Korei Południowej totalnie wyschły. W takich warunkach toczy się walka o przetrwanie, ale mimo to udało się zachować (pozory) normalnie funkcjonującego społeczeństwa.
Wszystko jest poukładane i działa jak w dobrze naoliwionej maszynie, ponieważ ludzi podzielono na kasty, którym przypisano konkretne przywileje i umieszczono w pieczołowicie rozplanowanych miastach. Przebywanie na zewnątrz jest niebezpieczne, dlatego każdy opuszczający budynek musi założyć specjalną maskę. Pomiędzy osadami krążą kurierzy, którzy odpowiadają za dostarczanie zapasów i tlenu. Wśród nich jest 5-8 - to dostawca legenda, o którym każdy słyszał i który każdego inspiruje.
Nie inaczej było w przypadku młodego Sawola, który jest uchodźcą - zamieszkuje niezagospodarowane przez korporację Cheonmyeong tereny. Tam ludzie muszą radzić sobie sami, podczas gdy firma blisko współpracuje z rządem dbając o dobrobyt w kompleksach i przygotowując coś zupełnie nowego i tajnego. Chłopak pragnie zadbać o los swój i bliskich, a bycie kurierem zagwarantuje mu nie tylko bezpieczeństwo finansowe, ale także i prestiż. Dzięki temu będzie mógł przetrwać. Problem w tym, że 5-8 nie jest zbyt chętny na szkolenie kogokolwiek.
Kurierzy to w Black Knight najważniejsze postacie. Czy aby na pewno?
Z czasem przekonuje się do nowej roli, ponieważ jednocześnie dostrzega szansę na rozwikłanie kilku tajemnic. Dzieje się to jednak dość późno dla widza, ponieważ dopiero drugi odcinek nakierowuje fabułę na ciekawsze tory. Premierowy epizod to jedynie przedstawienie świata i zarysowanie wątków. Dopiero trzeci odcinek dostarcza większą dawkę emocji i naprawdę wciąga, więc gdzieś pod względem struktury serial Netfliksa nie został należycie dopracowany. Zdecydowano się też na prosty trik, gdzie końcówka jednego odcinka zostawia widza w zawieszeniu, więc nabieramy ochoty na następny. Całość nie błyszczy więc największym blaskiem, ale dystopijny świat i sposób przedstawienia go są pewnym wabikiem. Intryguje też tajemniczość działań szefostwa, które nie musi nieć najczystszych zamiarów.
"Black Knight" wygląda naprawdę nieźle i jeśli zobaczycie go na większym ekranie, to prawdopodobnie sprawi Wam więcej frajdy. Wszystko dlatego, że ukazywane krajobrazy, kompleksy mieszkalne i pełne technologii wnętrza pomieszczeń zostały odpowiednio potraktowane przez speców od efektów specjalnych. Miejscami czuć pewne ograniczenia techniczne i budżetowe, ale nie ma to większego wpływu na odbiór serialu. Dla fanów tematyki post-apo i sci-fi "Black Knight" będzie dobrą propozycją, bo pomimo niewielu niedociągnięć serial potrafi zaciekawić i dobrze prezentuje się wizualnie.
Black Knight - czy będzie 2. sezon?
Inspiracje twórców są bardzo jasne: to gra "Death Stranding" i "Mad Max", choć mówimy tu o pewnych elementach, a nie kalce 1:1. Pokuszono się też o spore dawki humoru okraszone specyficzną muzyką, co potrafi na kilka minut pozbawić serial odpowiedniego uroku i atmosfery. Końcówka serialu nie sugeruje, że mielibyśmy wrócić do tej historii, ale potencjał na inne historie w tym świecie zdecydowanie tu jest.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu