Polska

Przeszukania UOKiK z policją w siedzibach Biedronki i Dino

Grzegorz Ułan
Przeszukania UOKiK z policją w siedzibach Biedronki i Dino
Reklama

Mimo wakacji, nasz krajowy regulator rynku nie próżnuje, dziś poinformował o przeszukaniach w asyście policji, w siedzibach sieci sklepów Biedronka i Dino. Poszło o zmowę na rynku pracy.

W kilku słowach,- UOKiK ma uzasadnione podejrzenia, iż pomiędzy Biedronką, Dino i firmami transportowymi doszło do zmowy na rynku pracy, polegającej na wręczaniu „wilczego biletu” dla odchodzących z pracy kierowców.

Reklama

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny:

Podejrzewamy, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie, w myśl którego nie konkurowali pomiędzy sobą o pracowników. Sprawdzamy również, czy tego typu ustalenia mogły być koordynowane przez sieci handlowe. Skutkiem analizowanych praktyk byłby brak elastyczności zmiany pracy przez kierowców oraz ograniczenie tempa wzrostu ich płac.

Blokada zatrudnienia odchodzących kierowców, pociągała za sobą konsekwencje nie tylko dla tychże odchodzących,- nie mogli podjąć pracy u innego przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne, ale i tych nadal zatrudnionych. Przez takie porozumienie, ich pensje rosły zdecydowanie wolniej niż w sytuacji rynkowej bez takiej zmowy.

Porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poaching agreements, oddziałują na najbardziej sensytywny element konkurencji cenowej pomiędzy pracodawcami - wysokość oferowanych pracownikom wynagrodzeń. Mogą prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było.

Nie trzeba tu dużej wyobraźni, by dostrzec cały szereg konsekwencji dla zatrudnionych, jak obawa przed podobnym potraktowaniem, która z pewnością ograniczała próby starania się o podwyżkę podejmowane przez kierowców czy przystawanie samych firm transportowych na z góry narzucane zasady współpracy przez właścicieli dyskontów.

Na tę chwilę, postępowanie UOKiK prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Analizowane są teraz materiały zgromadzone podczas przeszukań siedzib firm uczestniczących w ewentualnej zmowie na rynku pracy. W przypadku potwierdzenia podejrzeń, firmom grozi kara w wysokości 10% obrotów, a odpowiedzialnym menadżerom kara w wysokości nawet 2 mln zł.
Źródło: UOKiK.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama