Social Media

Biały wywiad podbija Twittera. Komu warto wierzyć?

Tomasz Szwast
Biały wywiad podbija Twittera. Komu warto wierzyć?
Reklama

Biały wywiad to jedno z najpopularniejszych narzędzi wykorzystywanych nie tylko podczas wojny, ale również w czasach pokoju. Pomaga uzyskać informacje gospodarcze, militarne czy polityczne bez korzystania z niejawnych źródeł. Czy podawane w ten sposób informacje warto śledzić?

  1. W momencie wybuchu wojny Rosji z Ukrainą wielu z nas zapragnęło poznać jak najwięcej informacji z frontu. Ja również. Co istotne, wcale nie chciałem czekać na to, co zostanie opublikowane w mainstreamowych mediach. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że publikowane w nich wiadomości muszą być zgodne z wieloma kryteriami, co wydłuża czas od momentu ich otrzymania do przekazania czytelnikom. Szybko zdałem się niemal wyłącznie na to, co publikowane jest w mediach społecznościowych. Kluczową platformą do błyskawicznego przekazywania informacji jest Twitter, dlatego to właśnie ten serwis przez długie tygodnie był moim ulubionym.

Jeszcze w lutym i marcu jak grzyby po deszczu wyrosły profile publikujące rzekomo wyłącznie pewne i sprawdzone wiadomości z frontu. Wiele z nowych kont deklarowało, że dysponuje wiadomościami przekazywanymi bezpośrednio przez biorących udział w walkach, a część, że aktywnie uczestniczy w działaniach zbrojnych. Jak w takiej sytuacji odróżnić, które konto zajmuje się publikowaniem prawdziwych, potwierdzonych informacji, a które powstało wyłącznie w celach propagandowych i szerzy fake newsy? To bardzo trudne dlatego postanowiłem zainteresować się tym, w jaki sposób mogą działać pasjonaci zbierający fakty i łączący kropki, by przekazać je obserwującym tak szybko, jak to możliwe. Rozmyślania i poszukiwanie wiadomości na ten temat sprawiły, że zainteresowałem się tym, jak działa tzw. biały wywiad. To bowiem właśnie osoby i instytucje zajmujące się tą formą pozyskiwania informacji miały być źródłem tego, co później można było przeczytać w mediach społecznościowych. Okazało się, że to naprawdę ciekawe.

Reklama


Biały wywiad wymaga specjalistycznych narzędzi? Wcale nie!

Biały wywiad - co to jest i czym się zajmuje?

Biały wywiad szerzej znany jest pod skrótowcem OSINT, pochodzącym od angielskich słów open-source intelligence. Oznacza ni mniej ni więcej, jak działalność wywiadowczą sprowadzającą się do pozyskiwania informacji o konkretnym podmiocie, jednak z jednym zastrzeżeniem. By działać w ramach białego wywiadu wcale nie trzeba być szpiegiem czy funkcjonariuszem jednej z rządowych agencji. W zupełności wystarczą do tego komputer z dostępem do internetu i umiejętność logicznego myślenia wraz z wyciąganiem trafnych wniosków. To bowiem do łączenia poszczególnych kropek sprowadza się działalność OSINT.

Czym są te kropki? Oczywiście informacjami i materiałami źródłowymi. Nie są to jednak dane, które zdobywa się w sposób niezgodny z prawem czy przy pomocy podstępu. Biały wywiad korzysta wyłącznie z danych dostępnych publicznie. Mogą to być, dla przykładu, wypowiedzi konkretnych polityków, informacje publikowane w serwisach internetowych i mediach społecznościowych, dokumentacja o charakterze jawnym i wiele innych. Słowem, wszystko to, co przedstawia jakąś wartość i może być prawdziwe, a do czego dostęp nie wymaga łamania przepisów prawa i specjalistycznej wiedzy.

Białym wywiadem zajmują się zarówno instytuty czy ośrodki naukowe, które tworzą złożone analizy na temat, który znalazł się w orbicie ich zainteresowań, jak i pasjonaci zainteresowani tym, co w danym momencie dzieje się na świecie. Nie dziwi zatem, że w momencie wybuchu wojny zainteresowanie danymi przekazywanymi przez OSINT wzrosło znacząco.



Wystarczy komputer z internetem i umiejętność analitycznego myślenia

Wojna - szybka droga do popularności analityków OSINT

Jak wiele osób zainteresowało się możliwościami białego wywiadu i publikowanymi pozyskanych w ten sposób informacjami? Niech za przykład posłuży tu kilka liczb osiąganych przez konta publikujące informacje z frontu. Twitterowe konto Raport Wojenny śledzi już przeszło 20 tysięcy użytkowników, a WarNewsPL jeszcze czterokrotnie więcej - w momencie przygotowywania niniejszego materiału nieco ponad 83 tysiące. Na prawdziwy szczyt popularności wzbił się jednak cywilny analityk Jarosław Wolski, którego publikacje są obecnie cytowane przez najpopularniejsze portale internetowe w naszym kraju. Na Twitterze Wolski obserwowany jest przez przeszło 140 tysięcy użytkowników, a jego kanał w serwisie YouTube urósł w zastraszającym tempie, zdobywając od momentu rozpoczęcia działalności przeszło 230 tysięcy subskrybentów.

Powyższe to tylko kilka przykładów pracy ludzi, którzy poświęcają wiele czasu na to by zdobyć, zweryfikować, poddać analizie a następnie przekazać dalej informacje, które uznają za sprawdzone i rzetelne. Problem w tym, że jak zwykle w podobnych sytuacjach bywa, zwiększone zapotrzebowanie na informacje z pierwszej ręki to również raj dla tych, którzy chcą szerzyć dezinformację, albo po prostu wybić się na temacie, który w danym momencie jest na czasie.



Informacje powszechnie dostępne to obiekt analizy OSINT

Informacje prosto od nieistniejącego najemnika

Czy dla kogoś kto zajmuje się OSINT mogłoby istnieć ciekawsze źródło informacje niż osoba, która znajduje się w centrum wydarzeń? Raczej nie. To właśnie wieści prosto z linii frontu, często poparte nagraniami, cieszą się największym zainteresowaniem. Dla niektórych oszustów była to wymarzona szansa do tego, by błyskawicznie zdobyć popularność. O kim mowa? Między innymi o sztandarowym przykładzie wprost z Ukrainy, czyli osobie, która na Twitterze prowadziła profil o nazwie Canadian Ukrainian Volunteer. Nazwa użytkownika wprost wskazywała na to, że kryjąca się pod nią osoba jest kanadyjskim ochotnikiem walczącym po stronie Ukrainy. O ile początkowo ludzie chętnie obserwowali i cytowali publikowane tam informacje, tak z biegiem czasu coraz więcej osób zdało sobie sprawę z tego, że z tym kontem nie wszystko jest w porządku.

Okazało się, że materiały z konta Canadian Ukrainian Voluteer można bez większego trudu znaleźć w serwisie Telegram. Co istotne, publikowane są na Twitterze nie z terytorium Ukrainy, a z Kanady, skąd pochodzić miał nasz ochotnik. Kanadyjski ochotnik okazał się kanadyjskim oszustem. Takie konto nie miało dłużej racji bytu i zniknęło z sieci.

Reklama

Powyższe to przestroga dla wszystkich tych, którzy obserwują konta zajmujące się OSINT, ale również tych, którzy chcieliby samemu zająć się białym wywiadem i zbierać informacje, którymi byłoby warto podzielić się z innymi. Uważna weryfikacja źródeł, zwłaszcza gdy mowa o mediach społecznościowych, to absolutna podstawa. Rzetelność nakazuje potwierdzanie szczególnie istotnych informacji w przynajmniej dwóch, niezależnych od siebie źródłach. Choć czasem bywa to niewykonalne, okazuje się bardzo przydatne, chociażby przez to, że pozwala na uniknięcie takich oszustów, jak opisany wyżej Kanadyjczyk.



Komputer, dużo kawy i otwarty umysł - podstawowe narzędzia pracy analityka

Komu warto wierzyć?

W gąszczu informacji, jakie codziennie przelewają się przez portale internetowe i serwisy społecznościowe, warto wybrać te, które charakteryzują się jak najwyższą wiarygodnością. Po czym poznać tego typu konta i autorów? Najprościej będzie zweryfikować to, co publikują w sieci przez ostatnie kilka dni. Jeśli są to wyłącznie informacje propagandowe i niepotwierdzone, lepiej odpuścić takie konto. Na zdecydowanie większą uwagę zasługują konta, które publikują wiadomości w sposób wyważony, z podkreśleniem ich źródła pochodzenia. Często sami analitycy zajmujący się białym wywiadem podkreślają to, że nie są w stanie jednoznacznie potwierdzić, czy dana informacja albo treść multimedialna jest autentyczna. Ktoś, kto przeanalizował w swoim życiu sporo podobnych materiałów doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszystkie muszą być prawdziwe, a w sytuacji, gdy nie jest pewien ich wartości, jest w stanie przyznać się do błędu bądź zaznaczyć że są to informacje niezweryfikowane.

Reklama

Unikajmy również tych osób, które uznają się za nieomylne wyrocznie z darem przewidywania tego, co wydarzy się za kilka dni, tygodni czy miesięcy. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, pewnych rzeczy po prostu nie da się przewidzieć. Można wyciągać wnioski na podstawie twardych danych, dostępnych w przestrzeni publicznej, jednak wróżenie z fusów i gdybanie to zwyczajna strata czasu. Podchodźmy z dystansem również do tych, którzy cechują się nadmiernym defetyzmem czy hurraoptymizmem. Wiarygodne informacje powinny być przekazywane bez większych emocji. Wiadomo, w pewnych sytuacjach to niemożliwe, jednak osoby wyróżniające się profesjonalizmem starają się zachować zimną krew niezależnie od tego, co publikują.

Biały wywiad to bardzo cenne źródło informacji. Choć wykorzystuje wyłącznie te dane, które dostępne są powszechnie, ich odpowiednia agregacja i analiza sprawia że można dojść do ciekawych, a przede wszystkim trafnych wniosków. Interesując się tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, warto zapoznać się z opiniami analityków a także przyjrzeć się tym materiałom, które istotnie zostały wykonane bezpośrednio na linii frontu. To pomaga spojrzeć na wojnę w zupełnie inny sposób niż dotychczas.

Na koniec krótkie odwołanie do materiału, który opublikowałem na łamach Antywebu kilka tygodni temu. Wiadomości prosto z wojny to z reguły informacje smutne, brutalne i przygnębiające. Nie poświęcajmy na nie zbyt wiele czasu, bo mogą stać się dla nas źródłem niepotrzebnego cierpienia. Samym czytaniem niczego nie zmienimy, dlatego korzystajmy z powszechnych źródeł informacji i ciekawych profili w mediach społecznościowych, ale nie nazbyt często.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama