Świat

Białoruski klaun bije rekordy głupoty. Od teraz piractwo to nie problem

Jakub Szczęsny
Białoruski klaun bije rekordy głupoty. Od teraz piractwo to nie problem
Reklama

Jeżeli sądzisz, że Białoruś już jest tak żałosna, że bardziej się nie da... tamtejszy klaun z pożyczką na głowie może "podnieść" poprzeczkę jeszcze wyżej. Spójrzcie na nowelizację tamtejszego prawa: od teraz piractwo jest tam legalne. Nie w pełni, bo piracić będzie można wszystko z "nieprzyjaznych krajów". Już pal licho z tym, że dla Białorusi cały cywilizowany świat jest nieprzyjazny.

Szkoda tylko tamtejszych ludzi, którymi rządzi - powiem to raz jeszcze - wyliniały klaun z pożyczką na głowie. To trochę taka karykatura silnego przywódcy: trzyma się tam stołka tylko dlatego, że ludzie są zastraszeni, a służby pilnują podstaw prawomocności obowiązującego systemu. Jako że wszyscy są "przeciwko Białorusi" (a raczej przeciwko tamtejszemu systemowi i uczestnictwu owego kraju w zbrodniczej wojnie na Ukrainie...) - postanowiono tam uczynić legalnym piractwo. Jest jednak haczyk: owe piractwo będzie legalne tylko w kontekście krajów, które uznano za nieprzyjazne. A do tych zaliczają się między innymi: Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i - rzecz jasna - wszyscy należący do Unii Europejskiej.

Reklama

Ustawa zawierająca zapis "czyniący piractwo z krajów nieprzyjaznych legalnym" przeszła przez Izbę Reprezentantów 20 grudnia 2022 roku, natomiast dzień później przez Radę Republiki. Prezydent Aleksander Łukaszenko (klaun z zaczeską) podpisał ją w zeszłym tygodniu.

Ma to być odpowiedź na sankcje nałożone na Białoruś za wspieranie rosyjskiej inwazji na Ukrainie. Takie działanie ma na celu ratowanie gospodarki przed wyniszczającymi embargami nakładanymi przez kraje zachodnie. Trzeba wiedzieć, iż Białoruś w dużej mierze polega na zachodnich technologiach oraz oprogramowaniu. Uchwalona ustawa pozbawia praktycznie posiadaczy praw autorskich na Białorusi. W dalszym ciągu konsumenci (o ile to zrobią) będą płacić za rzeczy objęte prawem autorskim, jednak pieniądze będzie otrzymywać za to Krajowy Urząd Patentowy. W ciągu trzech lat, posiadacze tychże praw będą mogli domagać się od urzędu swoich pieniędzy.

To implikuje pewne problemy: to nie posiadacze praw autorskich będą ustalać ceny, a... rząd. Co więcej, jeżeli autor nie upomni się o pieniądze, Krajowy Urząd Patentowy sobie je zatrzyma po trzech latach. Ale... nawet, jeżeli taki autor się upomni o swoje - i tak może nie otrzymać żadnych pieniędzy. Dlaczego? Bo nałożone sankcje uniemożliwiają Białoruskiemu Bankowi w Mińsku prowadzenie jakichkolwiek interesów z krajami zachodnimi.

Haracz za zatrzymane pieniądze

I teraz najlepsze: jak już autor upomni się o swoje pieniądze i jakoś będzie mógł je otrzymać - urząd zatrzyma sobie 20 procent. Opłata ma rzekomo pokryć koszty księgowości i zarządzania pieniędzmi. Istny haracz: nie dość, że posiadacz praw autorskich nie otrzyma swoich pieniędzy od razu, ze względu na niezrozumiałe działanie rządu, zostanie pozbawiony możliwości samodzielnego ustalania cen, to w dodatku będzie musiał pogodzić się ze stratą 1/5 i tak pomniejszonej już należności. Można więc powiedzieć, że cała Białoruś staje się "państwem pirackim".

Najpewniej, w zamyśle twórców tego prawnego potworka, ma to być sposób na podreperowanie finansów chwiejącej się gospodarczo Białorusi. Sankcje nakładane na nią i na Rosję są wyniszczające szczególnie dla małej i już wcześniej mającej problemy protezy kraju zarządzanej przez Łukaszenkę. Trzeba przyznać, że w tworzeniu absurdów, kraje mające "turboradziecki" rodowód (i przy okazji go jeszcze rozwijające), są mistrzami.

Autor grafiki: www.kremlin.ru - podpisuję autorstwo tylko dlatego, że należę do cywilizowanego kręgu kulturowego. A zmodyfikowałem, bo Łukaszenko to klaun. Dziękuję.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama