SpaceX

Będą szpiegować z ziemskiej orbity. Kolejne satelity wystrzelone

Bartosz Gabiś
Będą szpiegować z ziemskiej orbity. Kolejne satelity wystrzelone
Reklama

Ziemska orbita robi się coraz tłoczniejsza. Kolejne sztuczne satelity dołączają do tysięcy już krążących wokół naszej planety. Część służy cywilom, ale wyleciały i takie, które pomogą wojsku.

SpaceX, prywatna firma kosmiczna, miała minionej nocy ręce pełne pracy. Odbyły się dwa starty ich rakiet Falcon 9, maszyny startowały w tym samym dniu, lecz z dwóch różnych punktów. Obydwie też miały podobny ładunek, różniło się jednak przeznaczenie każdego z nich.

Reklama

Siły wojska wzmocnione z orbity

O 5:20 naszego czasu, z Bazy Sił Kosmicznych Vandenberg w Kalifornii, wystartowała rakieta Falcon 9. Jej zadaniem było ponieść szpiegowskie satelity nowej generacji dla NRO (National Reconnaissance Office), czyli tej części amerykańskich sił zbrojnych, która jest odpowiedzialna za rozpoznanie strategiczne. Brzmi to wszystko trochę jak historia z powieści sensacyjnej, ale w takich właśnie ciekawych czasach żyjemy.

Jedyne co wiemy o tych satelitach, to w zasadzie fakt o ich istnieniu. Nie wiemy, w jakich misjach biorą udział, co się z nimi dzieje na orbicie, ani jak są zbudowane i jaki jest kres ich możliwości. Oficjalny opis misji mówi o wzmocnieniu sieci NRO przy użyciu wielu, mniejszych satelitów, wytrzymałych i o szerokim zastosowaniu. Była to już trzecia misja tego typu w tym roku. Poprzednie odbyły się w maju (NROL-146) oraz czerwcu (NROL-186). Inne informacje są zastrzeżone.

Falcon 9 nie przestaje zadziwiać

Równie interesująca co sam ładunek, jest rakieta, która go wyniosła. SpaceX chcąc zmaksymalizować częstotliwość, z jaką może wykonywać misje, dokłada wszelkich starań, aby pierwsze sekcje ich rakiet były wielokrotnego użytku. I ta konkretna, która wzięła udział w misji nazwanej NROL-113, została wykorzystana już 20 raz! Prawdopodobnie, poza szczytnym celem wtórnego użycia, łatwo sobie wyobrazić, jakie przy tym musi ten sukces przynosić oszczędności.

Maszyna po trochę ponad 8 minutach od wystartowania, wylądowała miękko na pokładzie autonomicznego statku OCISLY (Of Course I Still Love You), który stacjonuje na wodach Oceanu Spokojnego. To jednak nie była jedyna misja przeprowadzona przez SpaceX tej nocy.

Jeszcze więcej sztucznych satelitów czuwa z góry

Nim jednak zaczęła się misja w Kalifornii. Na Florydzie już czekała inna rakieta, również Falcon 9. Ta miała za zadanie wynieść na orbitę 21 sztuk satelitów Starlink. Start odbył się o godzinie 17:33 czasu polskiego, z kosmodromu Cape Canaveral, amerykańskich sił kosmicznych. Misja zaliczyła jednodniowe opóźnienie z powodu złych warunków atmosferycznych.

x.com

W sumie, po misji Starlink 8-11, na orbitę ziemską zostało wyniesionych imponujących 7001 sztuk satelitów SpaceX. Jest to ilość, która opuściła Ziemię od 2018 i pewnie część z nich już też wróciła wskutek zużycia czy awarii. Część najnowszej puli stanowiły satelity nowego typu "Direct to Cell", które umożliwiają połączenie z internetem bezpośrednio na smartphonie. Obecnie są do tego potrzebne specjalne anteny.

Jeśli zaś chodzi o rakietę, to tak samo jak ta powyżej, również spełniła pokładane w niej nadzieje. Po około 8 minutach od wystartowania pierwsza sekcja Falcona 9, z powodzeniem wylądowała na autonomicznym lądowisku. JRTI (Just Read The Instructions) stacjonuje na Oceanie Atlantyckim. Ta rakieta również imponuje ilością udanych startów, odbyła ich bowiem już 15 i wciąż jest w użyciu. 9 z nich było misjami niosącymi Starlinki na orbitę. I co ciekawe, w ciągu tylko ostatniego tygodnia, Falcon 9 wykonał aż 3 startów, co pokazuje jak realistyczne i namacalne jest już wtórne wykorzystywanie nawet tak zaawansowanych technologii.

Reklama

Megasieć satelitów nad naszymi głowami

Umieszczenie kolejnych jednostek wpasowuje się doskonale w wizję Elona Muska, chcącego stworzyć globalny dostęp do sieci internetowej. Oczywiście też sporo na tym zarobić, wszak nie czyni tego charytatywnie. Tylko czy rzeczywiście jest to słuszna droga? Bynajmniej nie mam na myśli samego udostępniania internetu w trudnych miejscach świata. Trochę przeraża ilość krążących maszyn i tego, że SpaceX nie jest jedyną firmą, wysyłającą technologię w niebo. Konsekwencje są już widoczne, ale grupy, które są nimi dotknięte, wciąż się nie mogą przebić na pierwszy plan.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama