Microsoft

Ballmer dopiął swego: Microsoft czekają spore zmiany

Maciej Sikorski
Ballmer dopiął swego: Microsoft czekają spore zmiany
20

Pod koniec czerwca pisałem o możliwych zmianach w korporacji Microsoft. W branży plotkowano na ten temat od dobrych kilku tygodni i podkreślano, że niedługo poznamy autorski projekt Steve’a Ballmera. Jedni mówili o ewolucji, drudzy o kosmetycznych zmianach, jeszcze inni spodziewali się rewolucji. Na...

Pod koniec czerwca pisałem o możliwych zmianach w korporacji Microsoft. W branży plotkowano na ten temat od dobrych kilku tygodni i podkreślano, że niedługo poznamy autorski projekt Steve’a Ballmera. Jedni mówili o ewolucji, drudzy o kosmetycznych zmianach, jeszcze inni spodziewali się rewolucji. Na czym stanęło?

Przyznam szczerze, iż przebrniecie przez dokumenty (materiały znajdziecie tutaj i tutaj), w których Ballmer i spółka dzielą się swoimi spostrzeżeniami, wspomnieniami oraz planami na przyszłość, nie było zadaniem przyjemnym. Firma ma się stać elastyczna, przygotowana nawet na bardzo poważne wstrząsy na rynku, prężna i łatwa w zarządzaniu, ale sposób, w jaki zaserwowano pakiet zmian zdaje się przeczyć temu, że faktycznie zmierza to we właściwym kierunku. Zamiast wypunktowania swoich wad (ewentualnych zalet oczywiście też) i problemów oraz klarownego uporządkowania celów i zaprezentowania przetasowań w strukturze MS, pojawił się typowo korporacyjny dokument, którego lektura może doprowadzić do bólu głowy.

Czytając wspomniane wywody, przypominające nierzadko peany na część Microsoftu, człowiek zadaje sobie pytanie: skoro jest tak dobrze, skoro firma ma takie możliwości i siłę, to po co im restrukturyzacja? Przecież stare porzekadło głosi, że zwycięskiego składu się nie zmienia… Wygląda to trochę komicznie, ale cóż – widocznie gracze tych rozmiarów, co Microsoft nie mogą się uwolnić od owych "dodatków" i ozdobników. Co się pod nimi kryje i jaki jest przekaz?

Microsoft ma być jednolity – tak w skrócie można opisać plan Ballmera. Zdaniem CEO firmy, gigant z Redmond odniesie sukces na rynku i nadal będzie się rozwijał, gdy jego działania będą spójne. Mają zniknąć granice i mury, które obecnie oddzielają od siebie poszczególne odziały firmy i blokują przepływ pomysłów oraz decyzji. Dzięki temu Microsoft będzie mógł szybciej reagować na to, co dzieje się na rynku. Zresztą, nie znikną jedynie bariery między poszczególnymi oddziałami – one same również mają ulec przeobrażeniom.

Ballmer zrezygnował z dotychczasowego podziału firmy i postanowił ułożyć ją na nowo. W jednej komórce znajdą się np. wszystkie systemy operacyjne Microsoftu (Operating Systems Engineering Group). Pieczę nad tą jednostką obejmie Terry Myerson i to jego zadaniem będzie ujednolicanie platform Windows, Windows Phone czy systemu dla konsol. Kto wie, czy nie jest to najbardziej odpowiedzialne zadanie w całej firmie - presja ze strony konkurencji na rynku platform jest coraz większa i MS musi zapomnieć o pozycji hegemona. Jednocześnie nie może całkowicie poddać się w tym sektorze, bo straci zbyt wiele. Spore wyzwanie...

Julie Larson-Green stanie na czele oddziału zajmującego się m.in. sprzętem (Devices and Studios Engineering Group). Z opisu wynika, iż będą jej podlegały kwestie związane ze wszystkimi urządzeniami – od tych małych do największych. Larson-Green zajmie się także szeroko pojętą rozrywką, czyli grami, muzyką itp. Pisząc o tej jednostce nie można nie zadać sobie pytania, czy MS zamierza zwiększać swoje udziały w segmencie sprzętu i czy projekty typu Surface będą kontynuowane, a jeśli tak, to na jaką skalę?

Działem aplikacji i usług (Applications and Services Engineering Group) zajmie się Qi Lu. To z nim będą teraz kojarzone Bing, pakiet Office, Skype czy Yammer (a na tym lista się nie kończy). Choć pod jego skrzydłami znajdą się kury znoszące złote jaja (np. pakiet biurowy), to są też Bing czy Skype, na których Microsoft zapewne chciałby zarabiać spore pieniądze, ale nie do końca wie, jak to zrobić. Aby to zmienić potrzebne będą niezły pomysł i solidny plan rozwoju.

Satya Nadella obejmie stery w dziale zajmującym się za rozwojem chmury oraz przedsiębiorstwami (Cloud and Enterprise Engineering Group). To odpowiedzialne zadanie z przynajmniej kilku powodów: sektor biznesowy stanowi dzisiaj bardzo ważne źródło zysków MS, a chmurę należy uznać za istotne zagadnienie w rozwoju całej branży IT.

Na tym oczywiście lista nowych działów się nie kończy. Oprócz badań, którym będzie przewodził Eric Rudder, znajdziemy jednostki odpowiedzialne za finanse, marketing, sprzedaż, HR, kwestie prawne czy kontakt z partnerami biznesowymi. Tak wygląda to w wielkim skrócie. Jest nowa struktura, najważniejsze osoby w firmie dostały nowe wytyczne i nowe obowiązki, zabrakło przesiewów, o których można było wcześniej przeczytać w plotkach. Nierzadko wspominano, że Ballmer zwolni sporą grupę menedżerów, ale tak się nie stało. Trudno stwierdzić, czy od początku był to fałszywy trop, czy w trakcie prac nad swoim projektem zmienił zdanie (lub ktoś go skłonił do zmiany zdania) i oszczędził swoich podwładnych. Zresztą, wiele osób nadal przekonuje, że pierwsze miejsce na liście ludzi do zwolnienia powinien zająć sam Ballmer…

Jak można się odnieść do koncepcji CEO Micrsoftu? Jeżeli odrzuci się cały korporacyjny bełkot i wyrwie z niego najważniejsze informacje, to plan brzmi ciekawie. Pytanie, czy uda się go sprawnie i szybko wprowadzić w życie? Microsoftowi są potrzebne zmiany i z tym trudno polemizować. Korporacja może się jednak okazać zbyt skostniała i odporna na rewolucję. Szczególnie, że będą ją przeprowadzać ludzie, którzy w pewnym stopniu są odpowiedzialni za to, jak dzisiaj wygląda MS. Kibicuję i życzę sukcesów, ale same dobre chęci nie wystarczą – gigant z Redmond będzie musiał się wykazać wielkim zaangażowaniem i determinacją.

Źródło grafiki: news.softpedia.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu