US Air Force czekają na dokończenie programu B-21 Raider, strategicznego bombowca mającego zastąpić B-1 Lancer i B-2 Spirit. Tymczasem niewielka flota tych ostatnich doznała kolejnego uszczerbku, jeden z B-2 lądował awaryjnie i zapalił się na pasie startowym.
Kurcząca się triada
Bombowiec typu stealth B-2 Spirit jest jednym z najważniejszych elementów amerykańskiej triady atomowej. Charakterystyczna konstrukcja latającego skrzydła nie trafiła, z jej perspektywy, na dobry moment w historii, po zakończeniu Zimnej Wojny wyprodukowano ich tylko 21 szt. Dodatkowo samolot załapał się jeszcze na „starą” epokę w zakresie elektroniki, która utrudnia jego modernizacje.
Te czynniki sprawiają US Air Force bardzo duże problemy, aby utrzymać te samoloty w odpowiednim stanie technicznym i jakościowym. Obecnie, po wypadku z 2008 r. na Guam samolotów zostało tylko 20 szt. a jeden z tej puli pozostaje niesprawny od czasu wypadku z 2021 r. W wyniku uszkodzenia podwozia jeden z bombowców wypadł wtedy z pasa po wylądowaniu.
Kolejny wypadek
Teraz pojawiły się doniesienia o wypadku kolejnego bombowca tego typu. Zdarzenie miało miejsce w Bazie Sił Powietrznych w Whitman i zostało oficjalnie potwierdzone przez US Air Force. B-2 z powodu nieujawnionej awarii był zmuszony awaryjnie lądować, co zakończyło się wybuchem pożaru. Na szczęście w wyniku wypadku nikt nie ucierpiał.
Rzecznik 509. Skrzydła Bombowego nie ujawnił nawet wstępnej oceny stanu samolotu, przekazano jedynie, że pożar został szybko ugaszony przez wojskową straż pożarną i rozpoczęto śledztwo dotyczące całego wypadku. Informacje dotyczące pożaru brzmią bardzo niepokojąco, oznaczać to może, że uszkodzeniu uległ silnik i bardzo drogie poszycie z materiałami obniżającymi sygnaturę radarową.
Dylematy US Air Force
US Air Force muszą się więc liczyć z tym, że ich flota B-2 właśnie nieodwracalnie zmniejszyła się do 19 szt. To w perspektywie najbliższej dekady może być problemem, B-21 Raider zdolność operacyjną osiągną gdzieś w okolicy 2030 r. a B-2 coraz wyraźniej wykazują oznaki fizycznego starzenia się.
US Air Force stoi obecnie przed kolejnym dylematem, jak bardzo inwestować w obecne samoloty. Wiele wskazuje na to, że flocie B-2 przydałby się dogłębny przegląd, a być może remonty, co jednak w przypadku samolotu, którego niewielką produkcję zakończono jeszcze w 2000 r. musi być bardzo kosztowne. Jednocześnie, ze względu na to, że jego awionika jest przestarzała, takie zmiany i tak nie dostosują go do poziomu obecnie produkowanych maszyn.
Byle do B-21 Raider
Sam jestem ciekaw, jakie US Air Force podejmie działania, tym bardziej, że jak wszyscy wiemy, weszliśmy w okres niepokojów, z narastającym konfliktem amerykańsko-chińskim, w których odstraszająca siła bombowców strategicznych ma znaczenie.
Nie przypadkowo kilka B-2 ostatnio uczestniczyły w pokazie tzw. „elephant walk” na wyspie Guam. Lotnictwo Stanów Zjednoczonych musi więc jakoś doholować B-2 do czasu wprowadzenia B-21 Raider. Ten z kolei ma uniknąć błędów popełnionych przy pierwszym bombowcu stealth. Ma ich być więcej (min. 100), mają być prostsze i tańsze w naprawach, serwisie oraz modyfikacjach. Ale to dopiero w latach 30-tych...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu