Militaria

Przecieki z Chin sugerują, że zbliża się oblot prototypu bombowca H-20

Krzysztof Kurdyła
Przecieki z Chin sugerują, że zbliża się oblot prototypu bombowca H-20
16

Jednym z elementów budujących pozycję mocarstw, są ich arsenały broni nuklearnej. Ważna jest jednak nie tylko liczba głowic, ale również posiadanie skutecznych środków ich przenoszenia. Jednak nie tylko dlatego każda informacja o chińskim bombowcu H-20 przykuwa uwagę Amerykanów.

Dziurawa chińska triada

W kontekście broni nuklearnej uznaje się, że najlepszą formą odstraszania przy jej pomocy, jest posiadanie tzw. triady nuklearnej. Armia ma posiadać skuteczne środki przenoszenia strategicznej broni nuklearnej w każdej z tradycyjnych domen - powietrznej, morskiej i lądowej.

Dzięki takiemu rozproszeniu, niemożliwe ma być zniszczenie całego arsenału w pierwszym ataku, w związku z czym agresor musi liczyć się z uderzeniem odwetowym. Z czym wiązać się może wymiana ciosów nuklearnych na poziomie strategicznym każdy z Was z pewnością się domyśla.

Elementami nowoczesnej triady są więc międzykontynentalne pociski balistyczne, okręty podwodne uzbrojone w rakiety z głowicami nuklearnymi oraz strategiczne bombowce typu „stealth”. W zasadzie na dziś, jedynym posiadaczem triady są Stany Zjednoczone, nieco naciągając można ewentualnie podciągnąć tu też Rosję, choć jej lotnictwo strategiczne ma coraz bardziej wątpliwą jakość.

Trzecim pretendentem są tu oczywiście Chiny, które mają już dziś pociski ICBM i okręty, ale w temacie lotnictwa strategicznego, szczególnie porównywalnego z amerykańskiem nie specjalnie mają się czym pochwalić. Stany Zjednoczone mają swojego flagowego międzykontynentalnego bombowca B-2 Spirit, a obecnie trwają zaawansowane prace nad jego następcą B-21 Rider.

H-20... już za chwilę?

W kontekście Chin od lat mówi się o projekcie bombowca strategicznego klasy stealth H-20, ale konkretnych informacji o pracach nad tym samolotem jest jak na lekarstwo. Stąd też spora liczba renderów, pokazująca ten bombowiec w mocno różniących się wersjach. Ocenia się, że H-20 ma być bombowcem o zasięgu 12000 km, udźwigu ok. 20 ton, zdolnym do przenikanie nad wrogi teren dzięki technologii stealth i przenoszącym broń nuklearną, także na rakietach hipersonicznych.

Jednak taka maszyna ma znaczenie nie tylko w kontekście broni nuklearnej, której użycie jest ostatecznością i nawet w przypadku wojny chińsko-amerykańskiej wątpliwe (oby), żeby się na to któraś strona zdecydowała. Bombowiec tego typu ma potencjał, aby przy pomocy klasycznych środków porazić zaplecze Stanów Zjednoczonych w obszarze Pacyfiku, takie jak bazy na terenie Japonii, Guam czy Marianów. Spora część gier wojennych prowadzonych w Stanach uwzględnia awansem posiadanie przez Chiny tej maszyny i właśnie do takich ataków jest tam używana.

Prawda czy fałsz?

Brak konkretów dotyczących tego bombowca można tłumaczyć sobie głębokim utajnieniem prac, ale biorąc pod uwagę, że w przypadku innych projektów przeciekało znacznie więcej informacji, to wydaje się, że Chiny miały z tym bombowcem duże problemy już na poziomie koncepcyjnym. Stąd dość zaskakujący był wakacyjny wysyp informacji, zdjęć i filmów na jego temat.

Nie dość, że na chińskich portalach pojawiły się informacje o planach oblatania pierwszego prototypu H-20 w najbliższym czasie, to w social mediach pojawiły się filmy z nagrań testów aerodynamicznych dwu modeli tego bombowca. Z kolei na zdjęciach pokazano też model H-20 z detalami pokazującymi, jak może wyglądać jego ostateczna wersja. Pozostaje zadać sobie pytanie, czy projekt H-20 wszedł w fazę testowania prototypów, czy też jest to PR-owe prężenie muskułów po ostatnim spięciu związanym z przylotem Nancy Pelosi na Tajwan.

Pierwsze na co trzeba zwrócić uwagę, to fakt, że wszystko co pokazano jest mimo wszystko mało konkretne. Nie ma dat oblotu, danych technicznych, niczego, co uwiarygadniało by tezę o tym, że projekt samolotu zbliża się do finalizacji. Chiny już wcześniej starały się przy pomocy H-20 robić show, pokazując np. nawet rzekomo gotowy samolot skryty za zasłonami, aby potem zamilknąć na kilka lat.

Z drugiej strony, to co pokazano, choć dalej zachowało układ latającego skrzydła, przestało wyglądać jak zupełna zrzynka z B-2. Patrząc jednak całościowo, wydaje się, że nawet jeśli Chiny poczyniły progres, to do oblatania prototypu jest tam wciąż daleko. Jeśli byłoby blisko, Chiny powinny już testować modele 1:1, a ich pokazanie na pewno zrobiłoby znacznie większe PR-owo wrażenie.

Cały czas są też wątpliwości dotyczące tego, jakie silniki Chiny miałyby tam zastosować, a także jak skuteczna jest ich technologia stealth. Zachodni specjaliści podnoszą, że J-20, chiński myśliwiec 5. generacji, znacznie prostszy do zbudowania od bombowca strategicznego, wciąż jest w obu tych aspektach zapóźniony.

Cóż, po artykułach w amerykańskiej prasie widać, że H-20 przykuł uwagę specjalistów. Czy to blef, czy prawdziwy as, przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy. Jeśli H-20 udało się wyjść poza etap deski kreślarskiej i zeskalowanych modeli, to Amerykanie w Azji będą mieli kolejny orzech do zgryzienia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu