Polska

Awarie Orange i Netii to grubsza sprawa? Minister Macierewicz sprawdza

Maciej Sikorski
Awarie Orange i Netii to grubsza sprawa? Minister Macierewicz sprawdza
69

Za nami jedno z najważniejszych wydarzeń ostatnich kwartałów: szczyt NATO w Warszawie. Przed nami kolejna duża impreza: Światowe dni Młodzieży w Krakowie. Duże wyzwania organizacyjne, przy jednoczesnym wzroście poziomu zagrożenia, nie tylko terrorystycznego. W obu przypadkach sporo uwagi poświęca się rozwiązaniom technologicznym, działaniu infrastruktury, bez której dzisiaj trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie państw Zachodu. Ministerstwo Obrony Narodowej bada ponoć sprawę problemów, z jakimi zderzyły się Orange i Netia podczas szczytu NATO. I śmieszno, i straszno, a przed nami ŚDM...

Awarie obu firm przykuły uwagę ministerstwa kierowanego przez Antoniego Macierewicza, w mediach pojawiła się taka wypowiedź:

– Od momentu rozpoczęcia tego wydarzenia było ono przez nas monitorowane i kontrolowane. Wydaje się, że natura jednego z nich nie było wyłącznie zjawiskiem mającym podłoże techniczne. Rozpatrujemy możliwość intencjonalnego działania, mającego doprowadzić do tej awarii – mówił minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, gość „Minęła dwudziesta” o awariach Netii i Orange, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu.[źródło]

Trzeba od razu dodać, że o ile w przypadku Orange sprawa nie wzbudza większych zastrzeżeń, o tyle przy Netii pojawiły się doniesienia o ataku hakerskim - swój wpis na ten temat Grzegorz zaczął takimi słowami:

Jak podaje Zaufana Trzecia Strona, doszło do skutecznego ataku na serwery Netii i wykradziono sporą ilość danych, liczoną w gigabajtach, ale na teraz ciężko stwierdzić czy ucierpiały dane klientów.[źródło]

Można, a nawet należy to uznać za "działanie intencjonalne". Czy atak hakerski miał związek ze szczytem? Trudno stwierdzić - to prawdopodobnie zbieg okoliczności. Jaki był jego zasięg i czego udało się dokonać hakerom? Kolejne dobre pytanie. Monitoring ze strony MON rzeczywiście jest tu potrzebny, bo dzisiaj takie sprawy muszą być badane. Dobrze się stało, że w końcu organizowana jest instytucja, która ma czuwać nad takimi sprawami - pisałem o niej niedawno:

CERT Narodowy będzie nowym ciałem na cyfrowej mapie Polski. Wcześniej w ramach NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa), czyli rodzimego operatora sieci transmisji danych, istniał CERT Polska (Computer Emergency Response Team) – zespół, który miał reagować na zagrożenia w sieciach komputerowych. Na bazie tej jednostki powstanie coś większego, jednostka odpowiedzialna za wymianę informacji na temat cyberzagrożeń między biznesem a instytucjami państwa. Chodzi głównie o to, by działania na tym polu były w końcu odpowiednio koordynowane.[źródło]

Mogłoby się wydawać, że wszystko jest ok: powstaje nowe ciało, minister czuwa, zagrożenia są monitorowane. Ale jest coś jeszcze - odbieranie szefa MON, jego wcześniejsze słowa i czyny. Do komisji smoleńskiej, całego śledztwa, nie zamierza się odnosić, wystarczy przywołanie świeżej sprawy ataków z wykorzystaniem broni elektromagnetycznej. Temat poruszałem pod koniec kwietnia, doszedłem wówczas do wniosku, że Monty Python by tego nie wymyślił. Minister Obrony Narodowej bierze udział w dyskusji, która obniża jego wiarygodność, składa obietnice zajęcia się sprawą ludziom, którym potrzebny jest lekarz (konkretny specjalista), a nie śledztwo MON.

Minister przez lata zdążył zapracować na miano dość... kontrowersyjnego, dla niektórych wręcz komicznego, a przy tym wręcz niebezpiecznego. I dzisiaj, gdy pojawia się temat, który może być rzeczywistym problemem, ludzie będą drwić, bo Macierewicz znowu mówi o jakichś atakach, pojawi się aura tajemnicy. Przypomina się bajka o chłopcu, który krzyczał, że atakują go wilki. Już mógłbym przypomnieć, że słynne ataki elektromagnetyczne miały ponoć miejsce, były szczególnie intensywne, w okolicach Legnicy. Tymczasem we wpisie Pawła o awarii Orange pojawia się taki komentarz:

Proszę o informację co się dzieje z zasięgiem i internetem? Legnica, dolnośląskie. czytam posty, problem już trochę trwa a zero reakcji z Waszej strony. Należy się nam jakaś informacja, prawda?

Legnica tu, Legnica tam, miasto, w którym stacjonowała radziecka armia, niedaleko region, w którym naziści prowadzili tajemnicze eksperymenty i złoty pociąg... Przypadek? Nie sądzę. I tak można żartować godzinami, spora w tym zasługa ministra. Najgorsze jest jednak to, że przed nami kolejna duża impreza, a już pod koniec ubiegłego roku pisałem, że mogą z nią być problemy i to właśnie natury technicznej:

Do Krakowa przybędzie rzesza ludzi, a ci przywiozą ze sobą sprzęt mobilny, z którego będą dzwonić, łączyć się z internetem, by wrzucać zdjęcia, komentarze, zmieniać statusy w sieciach społecznościowych. Po prostu żyć w cyfrze. Kraków i okolice są przystosowane do obsługi swoich mieszkańcom w tym zakresie (właściwie to są do tego przygotowani operatorzy), pewnie ze spora nawiązką, ale nie obejmuje ona kilku milionów ludzi. Co może się stać, gdy tłum zacznie korzystać ze swoich gadżetów? Sieć zostanie przeciążona – niczym w Sylwestra. Z tym, że to może trwać kilka dni…[źródło]

To nie jest wyłącznie problem pielgrzymów, nie chodzi o to, że nie będą mogli tweetować i pisać SMSów - kłopot mogą mieć mieszkańcy miasta, firmy i służby. Spore wyzwanie przed urzędnikami, organizatorami, gospodarzami. Lepiej, by szef MON (ale też inni ministrowie) podszedł do sprawy poważnie, zajął się realnymi zagrożeniami i na jakiś czas odpuścił tropienie tajemniczych sił na Dolnym Śląsku.

Grafika tytułowa: mon.gov.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

orangenetiahot