Polska

Noszę ze sobą inteligentny portfel, którego nigdy nie zgubię

Konrad Kozłowski
Noszę ze sobą inteligentny portfel, którego nigdy nie zgubię
Reklama

Trochę to trwało, zanim pomysł został przekuty w realny produkt, ale cierpliwość została nagrodzona. Inteligentny portfel rodem z Polski - Woolet - o którym pisałem na początku 2015 roku właśnie trafił do moich rąk. Nie będę ukrywał, że nie mogłem doczekać się tej chwili, ponieważ jest to jeden z ciekawszych projektów, o których miałem okazję pisać.

Od dziś będę mógł osobiście przekonać się jak sprawdza się w praktyce. Sam portfel przyjechał do mnie w pudełku sporych rozmiarów, co było niemałym zaskoczeniem. Wyraźnie widać, że mamy do czynienia z produktem z wyższej półki, a producent dba o każdy szczegół. Oprócz portfela, w opakowaniu znalazła się bezprzewodowa ładowarka schowana w skórzanym etui z logiem Wooleta, przewód USB oraz katalog i instrukcja obsługi. Całość robi fantastyczne wrażenie i jeśli ktoś miałby choć cień wątpliwości co do słuszności dokonanego zakupu, to w momencie rozpakowywania paczki wszelkie obawy powinny zniknąć.

Reklama

Tym bardziej, że po wzięciu portfela do ręki będziemy trwać w zachwycie. Fantastyczne wykonanie, ogromna precyzja i zastosowane materiały sprawiają, że Wooleta nie potraktujemy, jako gadżetu technologicznego niemającego nic wspólnego z klasycznymi, skórzanymi portfelami. Firma nie porzuciła tradycji na rzecz nowinek technologicznych, a tych przecież nie brakuje. Oprócz miejsca na banknoty, 4 slotów na karty, 2 ukrytych kieszonek i specjalnego schowka Woolet skrywa sporo elektroniki.

Najistotniejszy jest moduł Bluetooth Low Energy i bateria o pojemności 150 mAh, którą możemy naładować bezprzewodowo raz na 4-5 miesięcy. Portfel parujemy ze smartfonem, dzięki dedykowanej aplikacji. To w niej zdecydujemy na jaki dystans może oddalić się portfel od telefonu, zanim zabrzmi alarm. Ustawienia pozwalają na wybranie jednego z kilku dźwięków powiadomienia oraz wybranie "strefy ciszy", na przykład w naszym domu, gdzie brak łączności nie będzie skutkował nagminnymi powiadomieniami. Oznacza to, że telefon przez cały czas analizuje naszą aktualną lokalizację, dlatego mam nadzieję, że nie odbije się to negatywnie na baterii smartfona. W samej aplikacji dysponujemy także podglądem stanu naładowania baterii, a w przypadku niskiego poziomu otrzymamy stosowną notyfikację.

Oczywiście zakup Wooleta nie jest jedynym sposobem na wyposażenie się w portfel, który będzie nas powiadamiał, gdy zacznie się od nas oddalać. Umieszczenie beacona w portfelu, który już posiadacie też jest jakimś wyjściem- sam korzystałem z niewielkiego akcesorium Nokii i sprawdzało się to całkiem nieźle. Właśnie dlatego jestem ciekaw czy i w jakim stopniu Woolet może okazać się lepszy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama