"1983", czyli pierwszy polski serial Netfliksa, wzbudził niemałe emocje. Produkcja podpadła niektórym widzom i krytykom, podczas gdy spora część z oglądających ma ochotę na więcej. Jak powstawał scenariusz do "1983" i jak bardzo różniła się pierwsza wersja od tego, co widzimy na ekranie? Opowiada o tym autor scenariusza Joshua Long.
Autor serialu 1983: "Pierwszy scenariusz, który napisałem znacząco różni się od tego, jak wygląda serial"
Jak wyglądał proces powstawania scenariusza? Wszystko zaczęło się od pojedynczej sceny w j. angielskim dla Macieja Musiała (wywiad), a rozrosło się do gigantycznego i bogatego świata.
Faktycznie zaczęło się od tej jednej sceny, a pierwszy scenariusz, który napisałem znacząco różni się od tego, jak wygląda serial. Gdy projekt trafił do Netfliksa, zdecydowaliśmy, że nadamy mu inny kształt i pchniemy ten projekty w innym kierunku. Pierwsza wersja wersja scenariusza była inna, ale ta kluczowa relacja pomiędzy tymi dwoma facetami [studentem i inspektorem - przyp. red] pozostała taka sama. Obydwaj dążą do wyjaśnienia zagadki, obydwaj siebie nawzajem potrzebują, ale nie wiedzą, że są jej częścią. Jeśli o sam proces pisania, to w oparciu o tę relację pisałem dalej, bo sam byłem zaintrygowany ich relacją. W pewnym momencie zdecydowałem, że umieszczę to wszystko w świecie alternatywnym, zignoruję istniejącą historię i wykreuję własną. I nawet atak bombowy pojawił się dopiero później, właśnie w roli mechanizmu pozwalającego złamać linię czasu i zmienić przebieg wydarzeń. Dzięki temu można było wyjaśnić, w jaki sposób powstała taka Polska. Dużo czerpałem z doświadczenia Ameryki po atakach z 11 września - USA nie stały się oczywiście państwem policyjnym, ale powstało wiele nowych pytań, na które musieliśmy sobie odpowiedzieć, na przykład jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić w imię bezpieczeństwa.
Czytaj też: 1983 - pierwszy polski serial Netflix. Wizyta na planie i wywiady z twórcami
Z czasem dodawaliśmy kolejne warstwy tej historii, kolejne przeszkody i zagadki. To stało się nawet uzależniające, a gdy na pokładzie znalazł się Netflix, namawiali mnie, by przygotował tego jeszcze więcej, zbudował jeszcze większy świat. Otrzymałem dużo pomocy z zewnątrz, zajęliśmy pomysłami mnóstwo miejsca na tablicach, by uczynić ten świat wiarygodnym, ale kierunek serialowi nadawałem ja i to ja decydowałem o tym, jak będzie wyglądać całość. W trakcie powstania historii wydarzyło się kilka rzeczy, których nie planowałem i podążaliśmy za wątkami, o którym wcześniej nie pomyślałem. Zdarzało się, że zmiany w scenariuszu zachodziły nawet na planie, gdy kręciliśmy - każda z reżyserek miała pewne pomysły i wspólnie kreowaliśmy ten świat, wyjaśniając nawet niektóre kwestie od ręki. Co ciekawe, nie skończyłem scenariusza 8. odcinka, gdy kręcony był już 4. epizod, ale cała maszyna była bardzo dobrze naoliwiona, wszyscy się znaliśmy i ufaliśmy sobie.
Jak dużo zmian pojawiło się w scenariuszu, po podjęciu projektu przez Netflix?
W pierwszej wersji scenariusza wydarzenia miały miejsce w czasach obecnych, ale gdy zdecydowałem, że opowiemy historię z 1983 roku, cofnęliśmy się do 2003 roku. W efekcie, początkowo nie był to tak komunistyczny kraj, jak ten z 2003, raczej coś na wzór dzisiejszych Chin. W pierwotnej wersji zachowała się jedynie scena zamykająca 1. odcinek, choć oczywiście rozgrywała się w innych okolicznościach. Ale to jedyne co przetrwało niezmienione.
Ile minęło czasu od złożenia zamówienia przez Netflix, a do momentu wejścia na plan? Bo tyle miałeś czasu na napisanie scenariusza.
Przed rozpoczęciem prac na planie, a od momentu zamówienia serialu minęło jakieś 6 miesięcy.
Scenariusz musiał być tłumaczony - tworzyłeś po angielsku, ale nagrywano go po polsku. Jak odbywały się te tłumaczenia? Czy były jakieś osoby odpowiedzialne za uczynienie go „bardziej polskim”?
Nikt nie starał się uczynić go bardziej polskim, ale angielski i polski to kompletnie dwa różne języki, o czym zdążyłem się przekonać. Bywało tak, że napisałem coś po angielsku, na co wystarczyło kilka słów, lecz w języku polskim potrzeba było około dwudziestu, by móc przekazać to samo. To natura tych dwóch języków. Sięgałem po frazy, które nie istnieją w języku polskim. Nie było łatwo i był to długi proces, ale wydaje mi się, że są one (scenariusze) bardzo bliskie. Nigdy nie będzie to jednak idealna kopia tego, co napisałem. Jeśli obejrzycie serial z angielskimi napisami, to zobaczycie część mojej pracy. Nie pokrywają się one jednak w 100% z moim tekstem, bo dochodziło do zmian na planie - aktorzy, którzy czytali scenariusz w j. angielskim zwracali na to uwagę i miewali propozycje zmiany polskich kwestii. To polski serial. Pracowało przy nim 700 osób i wśród nich znalazła się tylko trójka Amerykanów. Nie ma tutaj prawdziwych bohaterów, nie ma konkretnych złych charakterów. Dla jednej osoby postać będzie bohaterem, dla innej złą osobą. Napisałem to tak z rozmysłem, by widzowie mogli utożsamiać się z wieloma postaciami. Typy charakterów postaci są znane, będą łatwe do odebrania przez widzów z zagranicy. Nie ma potrzeby posiadania wiedzy na temat historii Polski - to, co będzie im potrzebne, zobaczą w serialu.
Zobacz też: Pierwszy taki serial Netflix w Polsce – „1983” – recenzja przedpremierowa
Czy w serialu ukryłeś jakąś wiadomość do Polaków, Amerykanów, świata?
Celem serialu i Netfliksa jest rozrywka dla widza. Nie sięgaliśmy po żadne prawdziwe postacie, wspominamy jedynie o Piłsudskim, Kościuszce i Emilii Plater. Nie chcieliśmy, by widzowie odbierali serial, jako komentarz do historycznych wydarzeń. Ale poprzez tworzenie takiej historii jest wiele spraw, o których przekazaniu nie myśleliśmy, a działania bohaterów mówią same za siebie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu