Mobile

ASUS pod presją, ale to wcale nie odstrasza innych od urządzeń z Androidem i Windowsem

Tomasz Popielarczyk
ASUS pod presją, ale to wcale nie odstrasza innych od urządzeń z Androidem i Windowsem
3

Nie od dziś wiadomo, że Google krzywo patrzy na próby pojednania Androida z Windowsem. Kilka dni temu pisaliśmy zresztą o tym na Antywebie. Okazuje się, że podobne stanowisko przyjął Microsoft. Czy sprzeciw obu gigantów szybko zakończy ideę gadżetów typu Dual OS forsowaną przez Intela i chętnie stos...

Nie od dziś wiadomo, że Google krzywo patrzy na próby pojednania Androida z Windowsem. Kilka dni temu pisaliśmy zresztą o tym na Antywebie. Okazuje się, że podobne stanowisko przyjął Microsoft. Czy sprzeciw obu gigantów szybko zakończy ideę gadżetów typu Dual OS forsowaną przez Intela i chętnie stosowaną przez ASUS-a? Najwyraźniej nie, bo zdaje się to wcale nie przeszkadzać innym producentom.

Informacje o naciskach ze strony Google, które miały skutkować wstrzymaniem premiery Transformer Booka Duet TD300 wcześniej podawały serwisy Digitimes oraz CNET. Teraz dołącza do nich Wall Street Journal, dodając, że nie tylko Google jest przeciwne takim romansom. Z drugiej strony barykady pojawia się bowiem Microsoft, który również nie widzi większego sensu w tworzeniu hybryd. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja nie skończy się tylko na wygrażaniu pięściami.

WSJ, powołując się na źródła blisko związane z ASUS-em, podaje, że już niebawem z półek sklepowych mają zostać wycofane komputery All-in-One P1801 oraz P1802, które również oferują funkcje Dual OS. Powód? Ma to być niezgodne z nową polityką Microsoftu, która nie przewiduje wsparcia dla produktów z dwoma systemami operacyjnymi. Idąc tym tropem, naiwnie byłoby sądzić, że Transformer Book Duet TD300 kiedykolwiek zadebiutuje na półkach sklepowych. ASUS ma za dużo do stracenia. Google i Microsoft swoimi sprzeciwami nie ryzykują właściwie niczego.

Pytanie co na to Intel. Niebieski producent na targach CES w Las Vegas, a także na MWC otwarcie przyznawał się do promowania idei dwóch systemów operacyjnych na jednym urządzeniu. Ma to zresztą związek z nowymi układami Intel Bay Trail, które pierwszy raz w historii są zdolne do udźwignięcia zarówno oprogramowania bazującego na okienkach jak i zielonym robocie. To chyba oczywiste, że Intel chce jak najlepiej wykorzystać ten atut, który daje mu ogromną przewagę nad konkurencyjnymi chipami w architekturze ARM. Brak wsparcia ze strony dostawców systemów wydaje się być bolesnym strzałem, który szybko zabije te plany. Choć nie powinniśmy jeszcze spisywać tego projektu na straty - niebiescy póki co nie zdążyli zareagować.

Tymczasem z innej strony barykady (choć pobliskiego rejonu geograficznego) docierają wieści o kolejnych smartfonach z Windows Phone i Androidem. O jednym takim projekcie pisałem swego czasu ja. Inny nie tak dawno opisywał Maciej. Na horyzoncie pojawia się kolejny pomysł - tym razem ze stajni Huawei. Chińczycy podpisali z Microsoftem umowę, na mocy której zobowiązali się wprowadzić na rynek urządzenia z Windows Phone. Chcą to jednak zrobić w sposób dość niekonwencjonalny i wyposażyć te same słuchawki również w Androida. Użytkownik podczas uruchamiania gadżetu będzie mógł wybrać system, który ma zostać załadowany.

To wszystko w teorii brzmi bardzo ambitnie, a nawet wręcz pięknie. Oto producenci sprzętu godzą dwa zwaśnione światy i łączą ogień z wodą. Sek w tym, że użyteczność takiego rozwiązania jest znikoma. Android i Windows na jednym urządzeniu do duet dla pasjonatów. Szczególnie mam tutaj na myśli smartfony. Taki model potrzebowałby ogromnej ilości pamięci wewnętrznej, a w dodatku zmuszał użytkownika do żonglerki. Siłą rzeczy jeden system stałby się codziennie użytkowanym, a drugi zwykłą ciekawostką do okazjonalnej zabawy. Bo jak inaczej to połączyć?

Nieco większy sens widzę w działaniach ASUS-a. Mobilny notebook, który po odczepieniu stacji dokującej staje się tabletem z Androidem brzmi i wygląda ciekawie. Niemniej, biorąc pod uwagę rosnącą liczbę aplikacji w Windows Store, a także użyteczny i przyjemny w obsłudze dotykiem interfejs Modern, posiadanie dodatkowej platformy wydaje się znów być tylko gadżetem. Mało tego, zmusza użytkownika do posiadania wielu dublujących się kont - korzystając z Androida mamy Google Drive, Google+ i inne, a przełączając się na Windowsa natywną integrację uzyskamy tylko w połączeniu z chmurą OneDrive. Dodajmy do tego znikome możliwości  synchronizacji czy dwa różne sklepy z aplikacjami. Wszystko to przywodzi mi na myśl reklamę Volvo, w której Jean-Claude Van Dame stoi w rozkroku (to już właściwie szpagat) między dwiema ciężarówkami. Tak właśnie bym się czuł, musząc godzić ze sobą Windows i Androida.

A na marginesie, pamiętacie może hybrydę Samsung Ativ Q? Miało to być kolejne nietuzinkowe połączenie Androida i Windows. Dobrze pamiętam ten gadżet, bo sam w czerwcu ubiegłego roku uczestniczyłem w jego londyńskiej premierze. Działanie urządzenia znacząco przypominało dzisiejsze Transformer Booki z dwoma systemami. Sęk w tym, że Tajwańczycy zrealizowali swój pomysł, a Samsung przełożył premierę na bliżej nieokreślony termin w 2014 roku. Patrząc na doniesienia WSJ, możemy być niemal pewni, że ATIV Q nigdy nie trafi do sprzedaży.

Jaki z tego wszystkiego płynie morał? Dostawcy oprogramowania, jak Google czy Microsoft mają dziś w dłoniach kartę przetargową, która pozwala im skutecznie decydować o kształcie rynku mobilnego, a konkretnie jego hardware'owej części. Wcale nie przeceniam tutaj ich roli. Google nie potrzebuje wcale Motoroli, aby decydować o tym, jakie modele pojawią się na rynku. Dostatecznie skutecznym instrumentem jest tutaj zoptymalizowany mechanizm licencjonowania. Microsoft znajduje się w trochę gorszej sytuacji, ale wystarczy, że zdobędzie nieco większe udziały na rynku, a otrzyma podobny oręż.

Idea Dual OS od samego początku wydawała mi się raczej fanaberią, aniżeli faktyczną przyszłością rynku mobilnego. Nie zmieniły tego ani kolejne premiery ASUS-a, ani zapowiedzi Geeksphone, który chce wcisnąć do jednej słuchawki Firefox OS i Androida. Ale przecież te firmy nie działają po omacku i ich premiery są odpowiedzią na potrzeby konsumentów poparte konkretnymi badaniami rynku. Więc jakiś popyt na tego typu produkty istnieje. Niemniej nijak się to ma do teoretycznego pomostu między światem usług Google a oprogramowaniem z rodziny Windows. Te dwie rzeczy na razie się nie łączą - przynajmniej do czasu udostępnienia przez kalifornijską firmę pakietu oficjalnych aplikacji. A to prędko nie nastąpi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu