Kosmos

Astronomiczna kwota za powrót z Marsa, czy NASA da radę?

Bartosz Gabiś
Astronomiczna kwota za powrót z Marsa, czy NASA da radę?
Reklama

NASA ma trudny czas, a wyścig trwa. Z Marsa trzeba będzie wrócić, lecz okazuje się, że jest to o wiele droższa zabawa. Agencja poinformowała o terminie, w którym przekaże co zrobi dalej.

Tempa można pozazdrościć. Amerykańska agencja kosmiczna ledwo zaczęła rok i już chce w niego wejść z przytupem. Dosłownie na dniach, podzieli się w specjalnej konferencji o swoich planach powrotu z Czerwonej Planety. Niestety dla nich, obecne przewidywania są za drogie. Co zrobią?

Reklama

Astronomiczne koszty powrotu z Marsa, co na to NASA?

Agencja przedstawi niebawem swój plan odzyskania próbek z powierzchni Marsa. Jest ambitny, niezwykły, lecz okropnie kosztowny i czasochłonny. Są to rzeczy, na które NASA nie może sobie pozwolić i niebawem ogłosi, co dalej zrobią w sprawie nadchodzącej misji. Na dniach, bo w nadchodzący wtorek 7 stycznia, w specjalnej konferencji nadawanej wyłącznie w formacie audio, wszystko zostanie przekazane.

Już o godzinie 19:00 czasu polskiego, administrator NASA Bill Nelson oraz Nicola "Nicky" Fox, która jest odpowiedzialna za przebieg misji kosmicznych, poprowadzą konferencje omawiającą podbój Czerwonej Planety. Jednym z gorących tematów, będzie rozpoczęcie misji, w ramach której zostaną odzyskane specjalnie wyselekcjonowane próbki, które już zostały zebrane przez łazika i czekają na odbiór z powierzchni planety. Na pewno poinformują o planach zmniejszenia prognozowanych kosztów oraz skomplikowania operacji wycenianej na zawrotną kwotę jedenastu miliardów dolarów.

Misja ratunkowa, która napisze nowe karty historii

Misja ta nie została wymuszona przez nieoczekiwany zwrot wydarzeń, wręcz przeciwnie. Misja odzyskania próbek, była już przewidziana w programie, gdy kilka lat temu rozpoczęła się przygoda łazika Perseverance'a (lub w skrócie Percy'ego) na powierzchni Marsa. Kosztowała ona niemalże trzy miliardy dolarów, lecz naukowcy ufają, że jest ona warta każdego wydanego dolara. To, co zostanie odkryte, rozpocznie nowy rozdział w historii ludzkości.

NASA

Percy nie jest takim znowu standardowym łazikiem, jego ogólny projekt bazowano na poprzednich modelach, lecz wyróżnia się swoją niecodzienną metodą pobierania próbek, celem swojej misji, a także komunikacją z internautami. Otóż badacze NASA zabezpieczyli się na wypadek niepowodzenia działań marsjańskiego łazika. Dla pobieranych próbek tworzył specjalne kopie zapasowe, w dla tej misji zaprojektowanych tubkach pozostawianych na powierzchni z przeznaczeniem do zabrania w przyszłości. Na przykład przy pomocy marsjańskich helikopterów, które z sukcesem przetestowano w tym roku. Dodatkowo łazik nie jest zasilany "tradycyjnie" bateriami słonecznymi, lecz energią nuklearną.

Zbierane próbki nie były z przypadkowych miejsc. Jednym z celów jest udowodnienie, że Czerwona Planeta wyglądała zupełnie inaczej miliardy la temu. Naukowcy chcę sprawdzić, czy rzeczywiście było tam życie i dla przykładu zbadać ziemię z krateru Jezero, który prawdopodobnie jest pozostałością po wyschniętym zbiorniku wodnym. Poznanie tych szczegółów, pozwoli skonstruować historię planety zgoła inną niż obecna. Obraz przyszłości miałby przedstawiać tragiczną historię Marsa pełnego aktywności sejsmicznej, wód i środowiska zdatnego do życia. W celu zapewnienia bezpieczeństwa przyszłym astronautom naukowcy chcą poznać każdy sekret czwartej planety naszego układu.

Długo na to pracowali, lecz nie chcą jeszcze dłużej czekać

Misja Percy'ego była budowana latami, lecz obecne prognozy sugerują, że ze względu na skomplikowaną naturę powrotu materiałów, łazik miałby wrócić nie wcześniej niż w 2040, czyli dwadzieścia lat od startu! Operacja miałaby się odbyć przy pomocy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i zakłada odebranie jedną maszyną Perseverance'a i dostarczenia go na orbitę Marsa, skąd europejski pojazd zabierze na Ziemię.

NASA/JPL-Caltech

Już na początku minionego roku, szefostwo NASA zdecydowało, że obecny koszt oraz oczekiwany czas powrotu łazika jest niedopuszczalny. Przez cały rok trwały prace nad przerobieniem programu i wygląda na to, że za dwa dni się dowiemy, co ustalono. W grę wchodzi też pewnie duma amerykańskiej agencji, Chińczycy bowiem już teraz planują własną misję z powrotem zaplanowanym do końca bieżącej dekady.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama