Kilka lat po "Batterygate" Apple nareszcie rozpoczęło wypłatę pieniędzy poszkodowanym. Na ile mogą oni liczyć? Niespełna sto dolarów.
Apple przyłapane na kłamstwie. Teraz wypłacają użytkownikom po blisko 100 dolarów

Apple przyłapane i zmuszone do zmian
Apple w 2020 roku zgodziło się pójść na ugodę i zapłacić aż 500 milionów dolarów w ramach zbiorowego pozwu, który pojawił się w Stanach Zjednoczonych. Chodzi, oczywiście, o ograniczania wydajności niektórych modeli iPhone'ów bez wiedzy ich użytkowników po tym, gdy pojemność baterii zaczęła spadać. Od czasu tej ugody minęło kilka lat — i nareszcie użytkownicy doczekali się obiecanych pieniędzy. W tym tygodniu rozpoczęto wypłaty tym, którzy zgłosili roszczenia.
Batterygate — to sytuacja, do której nigdy nie powinno było dojść
Jak wynika z informacji podanych na oficjalnej stronie internetowej akcji , Apple zgodnie z wcześniejszym harmonogramem rozpoczęło wypłacać pieniądze. Oczywiście biorąc pod uwagę skalę całej akcji i czas w którym to wszystko się rozegrało — brzmi to dość śmiesznie, ale faktem jest, że poszkodowani faktycznie zaczynają otrzymywać czeki opiewające na wysokość około 92 amerykańskich dolarów.
Pozew o którym mowa złożono jeszcze w 2017 roku — na kilka tygodni po tym, jak Apple przyznało się, że oskarżenia o ograniczenie wydajności niektórych modeli iPhone'ów z "chemicznie zużytymi" bateriami nie są bezpodstawne. Gigant z Cupertino tłumaczył się wówczas, że wszystko to celem zapobiegnięcia nagłego wyłączania się urządzeń. Efektem całego batterygate były zmiany w systemie iOS. W wersji systemu iOS 10.2.1 Apple wprowadziło zarządzanie energią. Ponadto gigant przeprosił za brak przejrzystości i przez kilka miesięcy w autoryzowanych serwisach oferowało ogromne obniżki na wymianę akumulatorów w iPhone. Co ciekawe: Apple przez lata zaprzecza wszystkim zarzutom. Firma nigdy oficjalnie nie przyznała się do żadnego przewinienia i czuje się całkowicie niewinna. Ugoda o której mowa w ich mniemaniu to jedynie sposób na to, by uniknąć wyczerpującego, przeciągającego się latami, procesu sądowego.
Jak widać — wszystko to ciągnęło się latami, a konsekwencje dla Apple są... śmieszne. Co by nie mówić: spowalniani oni smartfony, wprowadzali klientów w błąd i dopiero gdy zostali przyłapani na gorącym uczynku, coś w temacie zrobili. Niestety, jak widać, dużym pozwala się na... po prostu więcej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu