Ser od rządu to serial intrygujący dziwnością. Już dziś na Apple TV+ dostępne są 4 odcinki.

Na Apple TV+ debiutuje dziś Ser od rządu, czyli nowy serial komediowo-dramatyczny, który może zaskoczyć Was na wielu płaszczyznach – od pomysłu na fabułę, przez dialogi, aż po wizję artystyczną. Ostrzegam jednak – to nie jest zwykły zapychacz do odtwarzania w tle podczas gotowania obiadu.
Ser od rządu, czyli nienormalna pogoń za normalnością
Zacznijmy od tytułu, bo ten w polskiej wersji językowej nie do końca oddaje naturę serialu. Ser od rządu, czyli government cheese, to nawiązanie do amerykańskiej polityki społecznej, a konkretniej akcji rozdawania sera ubogim przez rząd. Ten program żywnościowy miał wspomóc osoby o niskich dochodach, ale w praktyce stał się symbolem zapomogi niskiej jakości, absolutnie podstawowego minimum i wręcz pogardliwego podejścia władzy do najniższych warstw społecznych.
Do tytułu nowego serialu od Apple możemy więc podchodzić metaforycznie. Główny bohater – Hampton Chambers – wychodzi bowiem z więzienia i choć jest ofiarą niewydajnego systemu, która kradzieżami próbowała odbić się od dna, próbuje realizować amerykański sen o bogactwie jako przykładny obywatel. Nie jest to jednak łatwe, bo jako czarnoskóry, wchodzący na rynek pracy u schyłku lat 60, musi borykać się nie tylko z systemowym rasizmem, ale też odrzuceniem ze strony bliskich.
Artystyczny surrealizm doprawiony szczyptą wysublimowanego humoru
Ser od rządu to słodko-gorzka opowieść o nieustępliwości, wierze we własne możliwości i nieco naiwnej chęci naprawiania świata, opakowana w surrealistyczny, momentami wręcz teatralny papierek. David Oyelowo wciela się w nim w rolę Hamptona Chambersa – mężczyzny w średnim wieku, który na życiowej loterii wylosował start w ubogiej rodzinie bez perspektyw, ale też i smykałkę do majsterkowania oraz nietuzinkową pomysłowość, równoważącą szalę.
W trakcie 3-letniej odsiadki za kradzieże Hampton odkrywa w sobie pasję do tworzenia, a dzięki więziennej pracy w zakładowym warsztacie nabywa umiejętności obsługi maszyn. Napędza go jedna myśl – po wyjściu zza krat wyprodukuje własną wiertarkę z innowacyjnym mechanizmem. Gdy jednak upragniony dzień wolności w końcu nastaje, Hampton przekonuje się, że jego wyobrażenia brutalnie rozbijają się o mury rzeczywistości. Trudno założyć nowy biznes bez środków i wsparcia rządu, rodzina pod jego nieobecność ułożyła sobie życie na nowo, a na dodatek powracają stare demony w postaci zaciągniętych przed laty długów. Pomimo rzucanych pod nogi kłód, Hampton Chambers nie myśli jednak o złożeniu broni.
Można by więc krótko podsumować, że Ser od rządu to po prostu historia więźnia, próbującego wrócić do normalnego życia, ale pod tym płaszczykiem kryje się znacznie więcej. Apple groteskę codzienności i podłość ludzkich charakterów doprawia szczyptą wysublimowanego humoru, miłymi dla oka kadrami i pastelowymi kolorami, tworząc w ten sposób surrealistyczną wizję świata, w którym wszystko jest możliwe.
To nie jest serial dla każdego
Teatralność dialogów, wciśnięte na pozór od czapy dygresje fabularne, retrospekcje na pograniczu jawy i halucynacji, a także specyficzny sposób prowadzenia narracji – wszystko to sprawia, że Ser od rządu emanuje intrygującą dziwnością. Te estetyczne zabiegi mogą niektórych widzów odrzucić, bo początkowo serial wydaje się zbytnio przesadzony, jak kolorowa skorupka pisanki bez zawartości wewnątrz. Warto jednak przysiąść do niego z uwagą, dostrzec symbolikę i docenić zabawę formą.
Zrozumiem jednak, jeśli po seansie będziecie nieco rozczarowani, bo Ser od rządu momentami dryfuje donikąd – trochę tak, jakby zabrakło spoiwa łączącego ze sobą odcinki. Plusem jest jednak ich długość, bo oscylują one w granicach +/- 30 minut, więc zanim zdążycie się skrzywić lub znudzić, zanurzycie się już w kolejnym epizodzie. Ser od rządu mógłbym polecić osobom z otwartą głową, które lubią dopowiadać, doszukiwać i patrzeć na serial szerzej. Czystej, niezobowiązującej rozrywki jest tam jednak niewiele.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu