Apple Vision Pro budzi spore kontrowersje. Jak się okazuje, nie wszystko w nich otrzymało wystarczającą dawkę "emejzingu".
Co można kupić za 15 tysięcy złotych? Cóż, jeżeli dobrze poszukać, możemy za tę cenę mieć: wypasiony gamingowy komputer, całkiem niezły używany samochód bądź metr kwadratowy mieszkania w Warszawie (ale raczej już tylko na obrzeżach). Za tę cenę możemy mieć też najnowsze gogle od Apple, która są próbą wejścia firmy w rynek rozszerzonej rzeczywistości. Jako, że mówimy o Apple, wiadomo, że temat jest numerem 1 we wszystkich mainstreamowych mediach, dzięki czemu bardzo szeroka publika dowiedziała się, jak ten sprzęt działa.
I cóż - nie można odmówić Apple tego, co zazwyczaj robi świetnie, czyli bezproblemowej współpracy z wszystkimi akcesoriami i sprzętami firmy, szczególnie chociażby pod kątem przenoszenia ekranu z Macbooka do AR. O tym, na ile coś takiego jest faktycznie przyszłością, można debatować, natomiast faktem jest, że nowe gogle firmy nie ze wszystkimi aspektami radzą sobie idealnie.
Jednym z tych aspektów są tzw. "persony". Vision Pro naturalnie nie może bowiem przekazać naszego obrazu podczas konferencji, dlatego skanuje nasza twarz wcześniej i tworzy na jej podstawie cyfrowego awatara. Funkcja jest ciągle w wersji beta, więc trzeba brać na to poprawkę, natomiast patrząc na cenę samego sprzętu, można by oczekiwać, że Apple dowiedzie tu jakość i przywiązanie do detali, z którego firma jest znana.
Tymczasem Apple Vision Pro stały się obiektem żartów internautów
Twitter jest zalewany opiniami na temat tego, jak według użytkowników wyglądają gogle Vision Pro w działaniu i trzeba przyznać, że nie są to bardzo pochlebne oceny.
Niektórzy nawet posunęli się nieco dalej, zarzucając firmie, że podczas zapowiedzi produktu obiecała coś zupełnie innego.
To jednak nie jedyne, co internauci wytknęli firmie. Kolejną kwestią jest EyeSight, który stanowił jeden z głównych elementów przedpremierowego marketingu, a to zdjęcie kojarzy chyba każdy:
Niestety, w rzeczywistości funkcja wygląda bardzo, bardzo źle.
Oczywiście do tego dochodzą opinie samych dziennikarzy, którzy mieli okazję przetestować Vision Pro, którzy wspominali o ograniczonym polu widzenia czy zniekształceniach na krawędziach, oraz ograniczeniach wynikających z faktu, że Vision Pro streamuje obraz z kamer, a nie nakłada obraz AR na to, co w rzeczywistości widzimy, jak chociażby brak możliwości przeczytania czegoś, co jest małym drukiem, ze względu na niską rozdzielczość.
Jednocześnie, trzeba pamiętać, że pierwsza generacja danego produktu zazwyczaj boryka się z problemami wieku dziecięcego i ma służyć bardziej jako "proof of concept", niż jako faktyczny sprzęt dla użytkowników. Kto więc kupi Vision Pro? Entuzjaści z grubym portfelem i osoby, które będą miały dla tego sprzętu konkretne zastosowanie, prawdopodobnie wykraczające poza zainteresowania "zwykłego użytkownika".
A Wy co sądzicie o nowych goglach od Apple? Czy tak według was powinna wyglądać przyszłość korzystania z komputera?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu