Trochę z ciekawości, trochę z potrzeby homekitowej - zakupiłem przystawkę Apple TV. I choć w swojej kategorii to sprzęt naprawdę kosztowny - zakupu nie żałuję.
Apple TV to jeden z tych sprzętów o którym rozmyślałem przed laty, nim jeszcze zakupiłem swój pierwszy Smart TV. Później temat ucichł kompletnie — dlaczego? Żonglując telewizorami do recenzji i wybierając prywatny model byłem usatysfakcjonowany tym, co oferowały wbudowane tam systemy. I faktycznie — model z Google TV który kupiłem jest dla mnie… satysfakcjonujący. Działa (całkiem) sprawnie, czasem zdarzają mu się zwiechy i nieoczekiwane restarty. To jednak sytuacje które przytrafiają się co najwyżej raz na kilka tygodni, nie kilka razy dziennie — jestem więc w stanie z nimi żyć.
Ale po tym jak miałem okazję spędzić kilka dni z Apple TV u przyjaciół — byłem w szoku jak bezproblemowa, responsywna i idealna w swojej prostocie to przystawka. Jako że stary iPad który pełnił rolę „centralki” dla Home Kita został odesłany przez Apple na emeryturę, nadszedł czas by pomyśleć o godnym zastępstwie. W grze były Home Pod Mini lub Apple TV. Jako że na co dzień korzystam z Sonos One SL — kolejny głośnik jest mi… po prostu zbędny. Padło więc na ostatnie Apple TV w wersji z Ethernetem. Udało się kupić przystawkę nieco taniej niż polska cena rekomendowana (co wcale nie oznacza, że tanio, bo w ostatnich latach tanio sprzętów Apple już chyba kupić się po prostu nie da) — po kilku tygodniach po pilota do telewizora nie sięgam już wcale.
Apple TV: 5 powodów dla których tak polubiłem przystawkę Apple
To po prostu działa
Korzystam z telewizora sporo, żongluję platformami VOD, to jedyne miejsce na którym odpalam YouTube, a nierzadko też po prostu sięgam tam po streamingi muzyczne. Może to szczęście początkującego, ale po kilkudziesięciu godzinach nie napotkałem jeszcze żadnego problemu. Ani z bugami, ani z responsywnością, ani z jakimikolwiek zwiechami. To po prostu działa: szybko, sprawnie i bezproblemowo. Co więcej — obsługa jest niezwykle intuicyjna i bezproblemowa. Jak słusznie zauważa mój redakcyjny kolega Konrad: to najlepsza przystawka na rynku, ponieważ Apple bardzo mocno pilnuje twórców, by ich aplikacje spełniały ich standardy. Wszyscy wiemy jak te standardy potrafią wyglądać na iPhone, ale tutaj pośród popularnych aplikacji VOD — naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Efekt skali? Być może, ale w to mi graj.
Jako że Apple ma swoje widzimisię, to trochę miecz obosieczny. Użytkownicy regularnie korzystający z serwerów NAS i innych zewnętrznych źródeł multimediów mogą być zawiedzeni brakiem (łatwego) dostępu do takich aplikacji jak chociażby Kodi. To nie oznacza że ich nie ma i nie da się zainstalować, ale trzeba pokombinować — i temat robi się bardziej zagmatwany niż na jakimkolwiek boxie opartym na Androidzie. Dlatego też doskonale rozumiem, że nie każdemu będzie chciało się w to bawić — inna rzecz to taka, że nie każdy będzie jej potrzebował.
Zabieram „mój telewizor” telewizor ze sobą
Truizm — i tak naprawdę dotyczy to każdej przystawki do telewizora. Ale jako że to pierwsza z której korzystam dłużej — jestem zachwycony ideą zabierania ze sobą „mojego telewizora” nawet na drugi koniec świata. Hotel, domek letniskowy, wizyta u rodziny — wystarczy zalogować się do nowej sieci WiFi i wszystko działa. Waży tyle co nic, problemów z tym zero — a jest idealne w swojej prostocie. Na weekendowy wypad to trochę przesada, bo najczęściej nie mam wtedy czasu na TV, a pół odcinka serialu przed snem spokojnie mogę obejrzeć na iPadzie, ale na dłuższe wakacyjne wypady — na pewno wrzucę do mojego elektronicznego przybornika.
AirPlay wszędzie tam, gdzie Apple TV
Jeżeli korzystacie z innych sprzętów Apple — AirPlay prawdopodobnie jest wam obcy. Jak czytamy na stronie firmy:
Dzięki funkcji AirPlay możesz strumieniować lub udostępniać zawartość z urządzeń Apple na urządzeniu Apple TV, telewizorze Smart TV zgodnym z funkcją AirPlay lub Macu. Strumieniuj zawartość wideo. Udostępniaj zdjęcia. Klonuj zawartość ekranu urządzenia.
AirPlay to nic innego, jak ich autorska technologia pozwalająca klonować czy streamować obraz z innego urządzenia. Komputer z macOS, iPad, iPhone — bez różnicy. Podłączasz, klikasz, działa. I tak — w ostatnich latach Apple postanowiło zacząć współpracę z rozmaitymi producentami telewizorów, stąd natywna obecność AirPlay w telewizorach popularnych producentów. Mój jednak (podobnie jak tysiące innych pozostających w użyciu modeli) takowej nie oferuje. Przystawka dodaje mu tej super mocy. Mocy z której może nie korzystam na co dzień, ale kilkukrotnie już się przydała — i wiem, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Pilot który uwielbiam. Piękno tkwi w prostocie
Ortodoksyjni fani Apple TV mogą zjechać niżej, bo na starcie już wspomnę że nie korzystam z pilota jak prawdziwy miłośnik rozwiązań Apple i gesty dotykowe mam w nim wyłączone. Mimo wszystko to jedyny pilot z jakiego korzystam przy obsłudze telewizora — więcej… najzwyczajniej w świecie mi nie potrzeba. Mi — bo wiem, że nie dla każdego zestaw podstawowych funkcji (włączanie, wyłączanie, kontrola głośności i samego systemu tvOS) będzie wystarczający. Zakładam że część użytkowników nie przetrwa bez… chociażby możliwości zmiany źródła wideo w pilocie.
Sam uwielbiam ten pilot przede wszystkim za to, jaki jest mały, poręczny i intuicyjny. I za to, że oferuje wszystko czego potrzebuję. Ale najwyraźniej pilotami do TV które lubię najbardziej są te minimalistyczne — to o tyle zabawne, że mój model telewizora ma w zestawie dwa piloty. Duży i… jeszcze większy. Ugh.
Rozrywka na wyciągnięcie ręki
Rzecz którą póki co traktuję jako ciekawostkę — ale skoro już mam abonament Apple One i dostęp do Apple Arcade, to już dałem jej szansę. Gry wideo. Podłączasz pada (u mnie od Xboksa), pobierasz grę i... po prostu cieszysz się zabawą na telewizorze. Bez iPhone'a, bez iPada, bez kombinowania - natywnie. Oczywiście można dyskutować godzinami na temat tego czy tamtejsze gry są warte uwagi czy nie, ale jak zwykle - wszystko rozbija się o gusta. A o tych, jak wiadomo, się nie dyskutuje.
Przystawka Apple TV. Droga, ale...
Apple przyzwyczaiło nas do tego, że ich sprzęty często kosztują więcej niż konkurencja. Czy są warte tych pieniędzy? To zależy — od budżetu, oczekiwań... a w tym konkretnym przypadku myślę, że także kilku innych czynników. Nie ukrywam, że gdyby nie potrzeba centralki pod Home Kit - póki Google TV w moim telewizorze wciąż działa dość sprawnie, nie zdecydowałbym się na zakup. Okazja cenowa + dodatkowe zastosowanie sprawiły, że skusiłem się na ten sprzęt. Czy żałuję? Ani trochę — korzystam na co dzień i mogę z czystym sercem polecić. Ale wyłącznie tym, którzy wiedzą na co się piszą — zdają sobie sprawę z ograniczeń i... po prostu szukają przystawki do telewizora która działa i jest łatwa w obsłudze. Nie zawiesza się i nie robi dodatkowych problemów tam, gdzie ich nie potrzeba. Tylko tyle - i aż tyle.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu