Wielką Brytanię ominęła rewolucja w App Store. Użytkownicy z wysp wciąż zdani są na dominację Apple i związane z nią prowizje. Czy ta sprawa może coś zmienić?
W marcu ubiegłego roku Apple – naciskane przez Unię Europejską – zgodziło się wprowadzić do swoich systemów zewnętrzne sklepy z aplikacjami. To umożliwiło milionom użytkowników instalowanie apek spoza App Store, dzięki czemu na iPhone’ach mógł między innymi ponownie pojawić się Fortnite. Użytkownicy otrzymali więc większy wybór, ale tylko ci, którzy korzystają z urządzeń z nadgryzionym jabłkiem na terenie państw członkowskich. Z uwagi na to, że Wielka Brytania opuściła UE, Apple nie miało obowiązku zastosowania się do nowych zasad na tamtym rynku, co doprowadziło do oburzenia wielu klientów giganta z Cupertino. Teraz ta pokaźna grupa brytyjskich użytkowników chce swoich praw dochodzić w sądzie. Apple grozi zaś ogromna kara.
Wielka Brytania nie chce prowizji – użytkownicy domagają się takich zasad, jakie obowiązują w UE
Brytyjczycy chcieli Brexitu, a teraz narzekają, że nie są traktowani tak samo, jak obywatele państw wciąż należących do UE. Głównym problemem są wysokie prowizje, na które Apple może sobie pozwolić z uwagi na swój monopolistyczny charakter w przypadku systemu iOS. Posiadacze iPhone’ów i iPadów z Wielkiej Brytanii mogą pobierać aplikacje tylko i wyłącznie z poziomu App Store, a także opłacać subskrypcje i wewnętrzne zakupy w apkach tylko w dedykowanym sklepie mobilnym. Dzięki temu Apple może pozwolić sobie na narzucanie prowizji o 30% wyższej, niż na innych rynkach i to właśnie to jest głównym powodem całego zamieszania.
Apple odrzuca zarzuty i chętnie zmierzy się w sądzie. Stawką są ogromne pieniądze
Dr Rachael Kent – wykładowczyni z King’s College w Londynie – stanęła na czele około 19,6 miliona użytkowników jabłkowych urządzeń z UK, składając pozew przeciwko Apple. Gigant został oskarżony o zawyżanie opłat dla klientów w Wielkiej Brytanii za pośrednictwem App Store, co według oskarżycieli narusza europejskie i brytyjskie przepisy dotyczące uczciwej konkurencji.
„App Store był genialną platformą dostępu do wielu interesujących i innowacyjnych usług, które miliony z nas uznają za przydatne, w tym ja sama. Jednak 13 lat po jego uruchomieniu stał się jedynie bramą dla milionów konsumentów. Apple pilnie strzeże dostępu do świata aplikacji i pobiera opłaty za wejście oraz użytkowanie, które są całkowicie nieuzasadnione” – komentuje Dr Rachael Kent
Oskarżycielka podkreśliła, że wysokie prowizje są nieuzasadnione, bo App Store na terenie Wielkiej Brytanii przyniósł w zeszłym roku 12 miliardów funtów przychodu, podczas gdy koszt jego utrzymania oscylował w granicach 100 milionów. Rachael Kent uważa, że nawet ci użytkownicy, którzy nie chcą dokładać się do interesu, muszą to robić, bo nie ma innej alternatywy.
Apple ma jednak inne zdanie. Gigant na wstępie odrzucił zarzuty, bo według wyliczeń Apple prowizje nie są niczym niezwykłym i zostały dostosowane zgodnie z obowiązującymi normami. Przedstawiciel firmy stwierdził, że Apple chętnie podyskutuje w sądzie na temat „bezpodstawnego” pozwu.
„Prowizje pobierane przez App Store są zgodne z normami obowiązującymi na innych rynkach cyfrowych. W rzeczywistości 85% aplikacji w App Store jest darmowych, a deweloperzy nie płacą Apple nic. W przypadku zdecydowanej większości deweloperów, którzy płacą Apple prowizję za sprzedaż cyfrowych produktów lub usług, obowiązuje stawka prowizji na poziomie 15%.”
Jeśli Apple przegra w sądzie, będzie musiał zapłacić 1,8 miliarda dolarów, czyli ponad 4 miliardy złotych. Sam proces ma potrwać zaś do siedmiu tygodni.
Źródło
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu