Apple Park nie jest niespodzianką – wiemy o tym obiekcie od kilku lat (pisaliśmy o nim m.in. w lipcu i listopadzie ubiegłego roku), jego plany przedstawiał jeszcze Steve Jobs. Ale prac już nie nadzorował, umierając mógł mieć nadzieję, że następca zrobi to za niego. I zrobił. Nowa siedziba ma zacząć przyjmować pracowników w kwietniu, przeprowadzka do niej potrwa sześć miesięcy. Pod jednym dachem zatrudnienie znajdzie 12 tysięcy pracowników Apple. Ale nie tylko z myślą o nich tworzono to miejsce – ono ma być wizytówką firmy otwartą na media i turystów. To swego rodzaju potwierdzenie, że ma się do czynienia z najdroższą korporacją świata, producentem telefonów, który w jednym kwartale potrafi zarobić kilkanaście miliardów dolarów.
Patrząc na zyski, nie dziwi, że firma była w stanie wydać na Apple Park kilka miliardów dolarów – to ułamek środków zgromadzonych przez giganta. Za co tyle zapłacono? Za efekty wow. Kampus zajmuje powierzchnię 175 akrów (1 akr to 0,4 ha), prócz budynku w kształcie pierścienia znajdziemy w nim sady, łąki, a nawet staw. Stworzono salę widowiskową na tysiąc osób, której nadano imię Steve’a Jobsa, są też wielkie zakrzywione szyby. Apple Park w 100% jest zasilany odnawialną energią, projektanci zadbali o naturalna wentylację – ponoć przez 9 miesięcy w roku nie jest potrzebne ani ogrzewanie, ani klimatyzacja.
Złośliwi powiedzą, że powstała świątynia. I w jakimś stopni będą mieli rację. Ale powtórzę: chętnie to zobaczę.
Więcej z kategorii Apple:
- Nowy iPad Pro zaoferuje wydajność porównywalną do Mac z M1
- iPhone 13 bez żadnego portu? Coraz więcej na to wskazuje
- Francja wymusiła na Apple "repairability score". Tyle, że system jest fatalny i mylący
- Brak Touch Bara, wyświetlacz mini-LED, port HDMI i czytnik kart pamięci. Takie mają być nowe MacBooki Pro
- Apple aktualizuje system, by zapobiec uszkodzeniom komputerów. Szkoda że tak późno