Apple, jak każdą inną firmę, można lubić albo i nie. Jedni uwielbiają amerykańskiego giganta i jego rozwiązania, inni nie cierpią, wyrażają to na każd...
Apple, jak każdą inną firmę, można lubić albo i nie. Jedni uwielbiają amerykańskiego giganta i jego rozwiązania, inni nie cierpią, wyrażają to na każdym możliwym kroku. Nawet zagorzali krytycy muszą jednak przyznać, że korporacja z Cupertino świetnie radzi sobie z biznesie, zwłaszcza na rynku mobilnym. Stali się tu kolosem, któremu trudno dorównać.
Ten temat podnoszony by wielokrotnie i to w przeróżnych kontekstach. Wczoraj pomyślałem o nim kolejny raz, gdy czytałem komunikat dotyczący zmian w Microsofcie. Korporacji z Redmond nie udało się na razie zdobyć silnej pozycji w sektorze mobilnym i nic nie wskazuje na to, by wkrótce miało się to zmienić. Przyznają, że z Nokią nie wyszło, że trzeba inaczej podejść do tematu. Kolejny już raz - przecież w poprzednich latach decydowali się na nowe koncepcje. Miliardy wydane, realnych korzyści brak. Chyba lepiej byłoby trzymać pieniądze na kontach bankowych i kasować procenty.
Tylko Microsoft zaliczył wpadkę w mobile? Nie. Piszemy o Sony, które nie może się tu odnaleźć, o HTC, które jest na granicy wyczerpania, o BB, które co kilka miesięcy jest sprzedawane (na razie w plotkach, ale może w końcu do tego dojdzie). Nokia póki co jest poza biznesem, jeśli do niego wróci, to na innych zasadach. LG rośnie w siłę, lecz kokosów na tym nie zarabia. Podobnie jest z tabunem chińskich graczy, tych większych i mniejszych, starszych i młodszych. Sprzedają dziesiątki milionów smartfonów i tabletów, ale miliardów dolarów na tym nie koszą. Z milionami mają problemy.
Są jeszcze dwaj potentaci Androida, słynny duet przeciwstawiany Apple. Sęk w tym, że to duet. Mowa o Samsung i Google. Internetowy gigant posiada najpopularniejszy na świecie system operacyjny, ale ma z nim sporo problemów: pieniądze już nie te, co w przypadku desktopowej reklamy, Facebook naciska, zielony robot jest "rozwodniony", w Chinach kombinują z nim na potęgę, trzeba trzymać w ryzach producentów sprzętu i zachować spokój w "rodzinie". Był eksperyment z Motorolą, który pokazał, że Google nie połączy oprogramowania i sprzętu, bo to wyższa szkoła jazdy, może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Samsung trwa z kolei w mariażu z przymusu, bo alternatywy nie ma. Albo ma, ale się jej boi, woli nie ryzykować. Zarabia miliardy na smartfonach, lecz ostatnie kwartały pokazały, że to może się zmienić, nie są przyspawani do tronu i mogą z niego spaść, Chińczycy w tym pomogą i szybko zaczną się bić o berło czy koronę. A gdy będą to robić, na tronie zasiądzie firma, którą wspomniałem we wstępie: Apple. Cały czas w czołówce, cały czas z miliardami wpływającymi na konta w każdym kwartale.
Może i to się kiedyś skończy, może Apple w końcu się wypali (niektórzy twierdzą, że to już się stało), a czar pryśnie. Takiego scenariusza nie można wykluczać, każde imperium prędzej czy później upada. Na razie są jednak hegemonem. Trzeba mu to oddać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu