Gdy blisko tydzień temu startowało Apple Music, mój iPhone był pozbawiony dostępu do internetu, a komputer został bardzo daleko ode mnie. Nadrabiam zaległości i w dość powolnym tempie, ale starając się być niezwykle skrupulatnym, wyrabiam sobie opinię o strumieniu muzyki od Apple.
Tak wiele można powiedzieć o Apple Music...
... i naprawdę dużo już zostało powiedziane. Na Antyweb swoją opinią podzielił się Grzegorz jednoznacznie oceniając wygląd i intuicyjność usługi w obydwu wydaniach: mobilnym i desktopowym. Ja swoją przygodę z Apple Music rozpocząłem za pośrednictwem aplikacji iTunes, która... jest jednym z najczęściej używanych przeze programów na komputerze. Idea centrum multimedialnego z całą moją muzyką, filmami, serialami, podcastami i książkami audio jak najbardziej mi odpowiada. Co więcej, przesiadka na cokolwiek innego zawsze kończyła się szybkim powrotem do iTunes. Z działaniem aplikacji są od czasu do czasu pewne problemy, mówi się że szczególnie na Windowsie, ale w ciągu kilku lat użytkowania wszystkie te narzekania nie dotyczyły mojego przypadku.
Od dzisiaj iTunes to dla mnie także aplikcja desktopowa oferująca streaming muzyki, rywalizująca ze Spotify i pozostałymi usługami. W tym zestawieniu trudno nadać jej miano najlepszej, a dla początkujących użytkowników na pewno będzie źródłem poirytowania z powodu zbyt dużego nagromadzenia funkcji. Tworzenie drugiej, zupełnie oddzielnej aplikacji być może nie jest lepszym pomysłem, ale ci którzy do czynienia z iTunes nie mieli, to na pewno aplikacja desktopowa od Apple nie przyczyni się do zwiększania popularności i sympatii wobec usługi wśród użytkowników.
Jeśli jednak chodzi o moją skromną osobę, to jestem niesamowicie zadowolony z takiego obrotu sprawy - otwierając iTunes mogę swobodnie przeglądać i odsłuchiwać kawałki kolekcjonowanie na przestrzeni lat, jak również sięgnąć po muzykę w chmurze. Najbliższe 3 miesiące z pewnością przyniosą ostateczną decyzję co do przedłużenia abonamentu i zobowiązując się do opłaty, 4,99 euro każdego miesiąca, ale jak na razie jestem na tak. I to nawet biorąc pod uwagę wszystkie ułomności tej usługi, a tych jest mnóstwo! Nawet mnie, "wyjadaczowi do spraw iTunes" niełatwo jest czasem odnaleźć się w tym, co się dzieje. Powrót do podstrony wykonawcy czy albumu musi odbywać się okrężną drogą poprzez ponowne wyszukanie lub inne pokrętne sposoby.
Gdzie jest instrukcja obsługi?
Nawigacja kuleje niesamowicie, a niezwykle użyteczny do tej pory górny pasek stał się dziś jedynie źródłem nerwów - zamiast jednej zakładki Apple Music, znalazły się tam aż cztery zupełnie nowe pozycje, każda będąca jedną ze składników usługi. Jeśli na zakładce "Nowe" pozostawię ekran z listą utworów konkretnego albumu następnie przejdę do jakiejkolwiek innej i powrócę do "Dla Ciebie" to ujrzę propozycje kawałków specjalnie dla mnie. Logiczne? Jak najbardziej, ale czy ktokolwiek zapamięta, że podstrona albumu nadal pozostała wczytana na zakładce "Nowe"? No właśnie.
Różni się to od filozofii Spotify i być może właśnie dlatego czuję pewien dyskomfort i z czasem przyzwyczaję się do propozycji Apple, ale początki są niezwykle trudne. Niemałe zamieszanie związane z przeróżnymi usługami od Apple także ma spore znaczenie: iTunes in th cloud, iCloud Music Library/iTunes Match, to wszystko wprowadza niezwykły chaos, który po prostu odrzuca i zniechęca. Mam za sobą kilkuletnią przygodę z iTunes Match i sinusoida użyteczności tej usługi potrafi doprowadzić do szału. Playlisty w Apple Music? To one są fundamentem Spotify i w ogóle usługi streamingowej w moim przekonaniu, więc niedopracowanie tego aspektu przez Apple trudno im wybaczyć. Beats One? W miarę regularnie słucham trzech, no może czterech rozgłośni radiowych, których w żadnym przypadku nie zastąpi oferta Apple.
"Darmowe 3 miesiące", czyli beta testy czas zacząć
Wracając jednak do plusów nie sposób wspomnieć o integracji własnej z muzyki z tą z Apple Music. Po dodaniu albumu czy kawałku do Mojej muzyki pojawia się on wśród lokalnie przetrzymywanych pozycji, a co więcej można go pobrać do pamięci komputera i odsłuchiwać kiedy tylko zechcemy. Nic nowego, ale zupełne zatarcie granicy pomiędzy muzyką online (streaming) i offline (kupiona) jest rewelacyjny i jest to jeden z najsilniejszych argumentów który do mnie przemawia. O aplikacji Muzyka na iOS trudno napisać coś dobrego, dlatego każde urządzenie z iOS starszym niż wersja 7. jest dziś dla mnie na wagę złota i otwarcie tęsknię za tamtą aplikacją.
Jak na razie zbyt często błądzę niczym dziecko we mgle próbując odnaleźć tak prozaiczną rzecz jak pełna lista albumów wykonawcy, ale po tak sporej fali niezadowolenia użytkowników Apple musi odpowiedzieć i aktualizacje na pewno są już w drodze. Trzymiesięczny darmowy okres próbny? To z całą pewnością nie jest przypadek, bo do jesieni na pewno "Applowcy" poprawią wiele kwestii i opinia na temat usługi może zupełnie ulec zmianie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu