Kolejny odcinek potyczki Epic Games i Apple za nami. Ale walka ciągle trwa.
Krótka historia konfliktu Apple i Epic Games
Spór Apple i Epic Games wciąż trwa. Lwia część — nawet tych co bardziej śledzących wiadomości ze świata technologii — już dawno zdążyła zapomnieć o tym, jak to się wszystko zaczęło. Przypomnę więc — że w 2020 roku jedna z najpopularniejszych gier na świecie, Fortnite, z hukiem wyleciał ze sklepu Apple (a niedługo później także i Google Play). Dlaczego? Jej twórcy postanowili bowiem nie honorować zasad obowiązujących w sklepach i wprowadzić swój własny, alternatywny, system płatności.
Polecamy na Geekweek: Oddajcie iPhone'y! Rosja drży przed Stanami Zjednoczonymi
Odpowiedzi na to dlaczego to zrobili nie trzeba wcale daleko szukać. Najzwyczajniej w świecie chodziło o pieniądze. Nie chcieli bowiem dzielić się 30% od każdej transakcji z gigantem z Cupertino. Epic Games postanowiło się obrazić i rozpętać burzę, twierdząc, że to monopolistyczne praktyki, zaś to zachowanie jest skrajnie antykonkurencyjne.
I choć Epic Games (wciąż?) nie dopięło swego, nieco udało im się rozkruszyć gruby mur, który dotychczas wydawał się być nie do ruszenia. Apple nieco złagodziło obowiązujące tam zasady — zmieniając prowizje dla twórców / wydawców, którzy generują mniejszy obrót niż milion dolarów rocznie. A jak się pewnie domyślacie: tych, biorąc pod uwagę skalę sklepu, jest stosunkowo niewiele. Dotychczasowe wyroki sądu nie pozostawiały złudzeń. Sąd był dość przychylny Apple: owszem, nakazał firmie delikatne zmiany, ale też nie zmusił giganta by ten pozwolił na powrót Fortnite. Dlaczego? Bo Epic Games doskonale wiedziało co robi, reguły złamało z premedytacją.
Nie każdy sąd był Apple tak przychylny
Przez te trzy lata potyczek sądowych było jednak znacznie więcej — i ku niepocieszeniu Apple, nie wszystkie były im tak przychylne. Jeden z sądów apelacyjnych nakazał firmie umożliwienie twórcom aplikacji implementacji zewnętrznych metod płatności. A dokładniej rzecz biorąc: udostępniania w oprogramowaniu odnośników, które użytkowników tam zaprowadzą. Takie zmiany najprawdopodobniej skutkowałyby... milionami dolarów strat u Apple. Prawdopodobnie — bo to wyłącznie założenie. Warto mieć bowiem na uwadze, że tym co najbardziej pociąga użytkowników jest przede wszystkim wygoda. A skoro już mają podpiętą kartę u Apple, to właściwie... dlaczego mieliby wychodzić poza ekosystem i kombinować?
Na kolejne kroki ze strony giganta z Cupertino nie trzeba było wcale długo czekać. Firma natychmiast odwołała się od decyzji. Na ten moment wspomniane postanowienie zostało wstrzymane, zaś Apple ma 90 dni by udać się do kolejnej hierarchii: Sądu Najwyższego. W swoim zwyczaju — na Twitterze skomentował to CEO Epic Games, Tim Sweeney twierdząc, że sprawiedliwość... znowu została odroczona.
Sprawa zatem faktycznie się przeciągnie. "Złote czasy App Store" dobiegają końca — czy to się Apple podoba, czy nie. Kolejne kraje swoimi lokalnymi przepisami zmuszają giganta do implementacji zewnętrznych płatności, więc tak naprawdę walka nie trwa o to "czy", a raczej "kiedy" do tego dojdzie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu