Apple Arcade zmieniło moje ambiwalentne podejście do gier mobilnych. Dlaczego?
Rynek gier mobilnych coraz bardziej stara się symulować wrażenia obcowania z grami dużego formatu znanymi z konsol czy komputerów osobistych. Przeniesienie produkcji takich jak Grand Theft Auto czy Apex Legends na urządzenia przenośne to fajna sprawa, ale developerzy zaczynają zapominać chyba gdzie leży sukces mobilnego gamingu. Przepis na popularność gier na smartfony jest zależny od trzech czynników. Prostej (lecz wciągającej!) mechaniki, miłej dla oka, wyróżniającej się oprawie graficznej oraz dobrej optymalizacji. Za co natomiast gier mobilnych nie lubimy? Za natrętne mikropłatności, tandetną oprawę wizualną i schematyczną, nudą rozgrywkę.
Mimo upływu lat i ogromnego rozwoju tego segmentu wciąż panuje opinia, że gry przeznaczone na urządzenia przenośne służą jedynie wyciąganiu pieniędzy i okazjonalnemu poklikaniu w kolejce do lekarza. Patrząc na zalew śmieciowych produkcji robionych na kolanie, w których więcej jest reklam niż faktycznej gry trudno się oprzeć takiemu rozumowaniu. Istnieje jednak platforma, która łamie ten schemat, oferując jakościowe produkcje w czystej postaci. Mowa o Apple Arcade, usłudze niesłusznie bagatelizowanej i niedocenianej.
Apple Arcade, czyli jak powinno się robić gry mobilne
Apple Arcade debiutowało w 2019 roku jako pokaz gamingowych możliwości ówczesnych iPhonów i iPadów. Usługa miała być w zamyśle okazją dla developerów do zaprezentowania się szerszemu gronu odbiorców. Twórcy gier muszą zarabiać, aby produkcja mogła się rozwijać. Z tego powodu „darmowe” gry dostępne w Google Play i App Store wypełnione są setkami reklam i mikropłatności, które z czasem przechodzą w mechanizm „pay to win” uniemożliwiając komfortową rozgrywkę niedzielnym graczom. W Apple Arcade sprawa wygląda trochę inaczej. Przede wszystkim Apple płaci developerom za tworzenie gry, niejako finansując jej produkcje. Następnie developerzy otrzymują środki proporcjonalne do czasu, jaki gracz spędzi przed ekranem. Dzięki temu gry dostępne w Apple Arcade pozbawione są reklam, a opcjonalne mikropłatności mają głównie charakter kosmetyczny i nie wpływają na przebieg rozgrywki.
Oczywiście Arcade to nie tylko bliżej nieznane studia, ale także giganci pokroju SEGI, 2K czy Rovio. Oprócz oryginalnych produkcji, których próżno szukać na innych platformach zagrać można tam w znane tytuły pokroju Sonic Racing lub NBA 2K22. Celem usługi było stworzenie miejsca dla jakościowych i dopracowanych produkcji, które swoim unikatowym stylem i mechaniką będą wyróżniać się na tle mobilnych sklepów z grami. Czy to się udało? Zdecydowanie tak. I choć w Apple Arcade znajdziecie produkcje lepsze i gorsze, to te, które zaraz wymienię, są prawdziwymi majstersztykami. Nie będę tutaj wymieniał wszystkich pozycji wartych uwagi, gier w Arcade jest wszakże ponad 200. Pozwolę sobie jednak wymienić dwie perełki, które wciągnęły mniej bardziej, niż mógłbym przypuszczać.
CO DO GOLFA?
Zacznijmy od CO DO GOLFA? (lub jak kto woli WHAT THE GOLF?). Gra tak głupia, że aż wybitna. Nie zrozumcie mnie źle, to właśnie ta absurdalna głupota jest największym plusem. Zamysł jest dość prosty. Jak to w golfie, trafić do dołka, jednak zazwyczaj nie piłeczką a… dosłownie wszystkim pozostałym. Domem, autem, koniem, kijem, drzewem czy kamieniem. Mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale nie chce psuć wam zabawy z odkrywania tej pokręconej mechaniki.
Rzadko się zdarza, aby gra zbierała w zasadzie tylko pozytywne oceny. „CO DO GOLFA?” Jest dokładnie tym, czym powinna być idealna gra mobilna. Prosta, zabawna i wciągająca. Szybka runda w tramwaju? Nie ma problemu, krótkie poziomy świetnie zabijają czas. Długa kolejka do lekarza? Też spoko, mnogość różnorodnych lokacji wciągnie Cię na długie godziny. Gra błyskawicznie stała się hitem co zaowocowało portem na PC a w późniejszym czasie także wersją na Nintendo Switch. Pozycja obowiązkowa.
Wonderbox: The Adventure Maker
Nie mogę wyjść z zaskoczenia, jakim cudem Wonderbox wciąż pozostaje tak niepopularny. Gra jest dokładnie tym, czego oczekują dzieciaki po Minecrafcie, Roblox i klockach Lego. Gdybym znów miał 9 lat i tylko jedną grę do wyboru to odpowiedź byłaby oczywista. W Wonderbox można w zasadzie robić wszystko. Eksplorować przepięknie zaprojektowane lokacje przypominające gry planszowe z serii duńskich klocków, rozwiązywać logiczne zagadki, walczyć z goblinowatymi przeciwnikami i wchodzić w kooperacyjną interakcję z innymi graczami.
To już wiele zalet, a nie wspomniałem jeszcze o największej. Gra oferuje rozbudowany kreator lokacji, który umożliwia własnoręczne tworzenie poziomów w różnych wymiarach i motywach. Gdyby Wondrebox powstał na konsole i włożył odrobinę w marketing, to tytuł dziecięcej gry roku miałby zapewniony.
Gwiazdy App Store
Nie jest to konkretna produkcja a zbiór odświeżonych klasyków. Uznałem, że nie ma sensu wymieniać tu wszystkich aplikacji, ale sama kategoria zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. „Gwiazdy App Store” to kolekcja najpopularniejszych i najlepiej sprzedających się gier w mobilnych sklepie z aplikacjami od Apple. W ramach abonamentu Arcade bez dodatkowych opłat (i reklam!) zagramy między innymi w obie części genialnej logicznej platformówki Monument Valley, Fruit Ninja czy Don’t Strave. Pula gier systematycznie zwiększa się i choć ekspansja Apple Arcade odrobinę wyhamowała to i tak uważam, że umieszczenie kultowych już produkcji w zakresie abonamentu to świetna inicjatywa. No właśnie, a jak to jest z tym abonamentem? Opłaca się?
Czy warto wykupić Apple Arcade?
Od razu odpowiem, że samo w sobie nie. ALE! Weźmy pod uwagę fakt, że Apple Arcade jest dostępne w pakiecie Apple One, a to zmienia już totalnie postać rzeczy. Indywidualna subskrypcja Arcade to koszt 24,99 zł miesięcznie. I tym miejscu zgodzę się, że niemalże 25 zł za dostęp do bazy gier mobilnych to średni deal. Sęk w tym, że pakiet One – zawierający dostęp do Apple Music, iCloud, Apple TV+ oraz Apple Arcade – również kosztuje 24,99 zł. Jeśli więc tak jak ja korzystasz z Apple Music oraz dodatkowej przestrzeni dyskowej iCloud to usługę TV+ oraz Arcade otrzymujesz w zasadzie w gratisie. Rzadko się zdarza, aby coś od Apple po prostu „opłacało się” bez dodatkowego tłumaczenia i usilnego wybraniania.
Druga kwestia to to, że dostęp do gier otrzymujesz na wszystkich urządzeniach Apple powiązanych z twoim kontem. Oznacza to, że możesz swobodnie przeskakiwać między iPadem, iPhonem, MacBookiem i Apple TV zachowując postęp rozgrywki. Lwia część gier obsługuje także zewnętrzne kontrolery. Dzięki czemu mniej wymagającemu graczowi bądź dziecku Apple Arcade może zastąpić konsolę go gier.
Wiem, że krytykowanie Apple przychodzi najłatwiej. Zgadzam się, że firmie z Cupertino można wiele zarzucić jednak odrzucanie Arcade w ciemno jest po prostu głupie. Jeśli nie korzystasz z żadnej z wymienionych usług i nie chcesz zbędnie wydawać pieniędzy, to po prosty skorzystaj z okresu próbnego. Następnie zagraj w CO DO GOLFA i przyznaj mi racje. Możesz też mi racji nie przyznawać, ale i tak zagraj w CO DO GOLFA. Serio.
Bierzcie i grajcie z tego wszyscy
Podsumowując, Apple Arcade to naprawdę udana usługa z obszerną bazą jakościowych gier, które cieszą oko dopracowaną oprawą graficzną, świetną optymalizacją i momentami naprawdę pokręconą mechaniką. Apple może pochwalić się dobrą robotą w przywracaniu mobilek na właściwe tory. Oczywiście fanów hardcorowego gamingu uprzedzę, że nie można porównywać tego w pełni do tytułów AAA, natomiast w pojedynku Arcade kontra darmowe (a nawet i płatne) gry z App Store/Google Play nie ma wątpliwości, kto okaże się zwycięzcą.
Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu