Apple bawiło się kiedyś w... produkcję sprzętu sieciowego. Poznajcie AirPort – routery z nadgryzionym jabłkiem, które oficjalnie zniknęły z rynku kilka lat temu.

Zapomniane dziecko Cupertino: Historia Apple AirPort
Na hasło „Apple”, przed oczami staje nam głównie iPhone albo MacBook. Co poniektórzy pamiętają też iPody, ale niewiele osób kojarzy, że Apple miało w swoim portfolio również coś tak zwyczajnego, jak sprzęt sieciowy. Tak – firma z Cupertino sprzedawała własne routery, zwane AirPort.
Zanim jednak przejdziemy do sedna, warto nakreślić tło historyczne. Apple AirPort pojawił się na rynku w 1999 roku, a przez kolejne lata doczekał się różnych wariantów, takich jak AirPort Extreme czy AirPort Express. W tamtym okresie Wi-Fi w domach dopiero raczkowało, a Apple chciało wykorzystać okazję, by przywiązać do siebie nowych klientów. Co z tego wyszło i jak wyglądały dalsze losy AirPort? Oto krótka historia tego produktu.
PS. Czy tylko mnie bawi to, że po polsku produkt ten nosiłby nazwę "Jabłko Lotnisko" xD?
Apple AirPort – co to właściwie jest?
AirPort to nazwa grupy produktów – routerów i punktów dostępowych Wi-Fi – produkowanych przez Apple. W swojej pierwotnej formie zadebiutował razem z iBookiem (tym kolorowym laptopem, który wyglądał jak muszelka). Apple wpadło wtedy na pomysł, żeby w sprytny sposób połączyć nowatorski design sprzętu mobilnego z własnym rozwiązaniem sieciowym. Ludzie mogli bezprzewodowo korzystać z sieci na swoich iBookach, za co odpowiadał właśnie AirPort.
W kolejnych latach pojawiały się ulepszone odsłony tego produktu, aż wreszcie Apple stworzyło AirPort Express i AirPort Extreme. Były to urządzenia, które – jak na standardy Apple – wcale nie kosztowały majątku (okej, w porównaniu z innymi routerami na rynku pewnie i tak wychodziło drożej, ale nie były to jakieś kosmiczne kwoty). W zestawieniu z konkurencją, AirPorty wyróżniały się głównie stylistyką: dopieszczony minimalizm, charakterystyczny biały kolor i prostota obsługi.
Czasy świetności AirPort i Time Capsule
W okolicach 2008 roku Apple wprowadziło też AirPort Time Capsule. Była to taka hybryda routera i dysku sieciowego. Cudowna sprawa dla osób chcących mieć automatyczny backup Maca, bo system Time Machine „dogadywał się” z Time Capsule bez żadnej konfiguracji. Po prostu klikasz „backup”, a Mac sam wie, gdzie zrzucać dane. Z perspektywy użytkownika bardzo wygodna sprawa.
Urządzenia były chwalone za stabilność połączenia, łatwość konfiguracji (wszystko klikało się w aplikacji AirPort Utility, dostępnej oczywiście na Macach) i stosunkowo bezawaryjne działanie. Jeśli ktoś lubił ekosystem Apple, to nierzadko decydował się właśnie na AirPort, bo w tamtych czasach alternatywne routery potrafiły być bardziej skomplikowane w konfiguracji. A Apple, jak to Apple, stawiało na to, by użytkownik nie musiał grzebać w żadnych tabelach czy zaawansowanych ustawieniach. Było po prostu intuicyjnie i szybko.
AirPort: Nietypowy ruch, jak na Apple
Dzisiaj trudno uwierzyć, że firma kojarzona ze świetnie zaprojektowanymi smartfonami, komputerami i oprogramowaniem, brała się za dość „nudny” kawałek rynku technologicznego, jakim są routery. To przecież zazwyczaj szara skrzynka, którą kupuje się raz na kilka lat, upycha gdzieś za szafką i tyle. Nie ma tu zbyt wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o design (chociaż Apple i tak zrobiło z AirPort coś całkiem ładnego). Natomiast można powiedzieć, że Apple chciało mieć pełną kontrolę nad tym, jak użytkownicy łączą się z internetem na ich komputerach, a do tego mogło zarobić parę groszy na dodatkowym gadżecie w ofercie.
Świat w czasach Apple AirPort
W erze, gdy dominował Windows XP, a Wi-Fi wciąż pozostawało luksusem, AirPort miał swój niewątpliwy urok i funkcjonował w "ekskluzywnym" ekosystemie Maca. Była to czas, kiedy ludzie dużo częściej przesiadywali przy stacjonarnych pecetach, a laptopy nie były tak popularne jak dziś. Apple stawiało wtedy duży nacisk na to, by przekonać nas, że można wygodnie i nowocześnie korzystać z laptopa bez kabla internetowego. Dla niektórych użytkowników, zwłaszcza tych mniej technicznych, AirPort i MacBook stanowiły zgrany duet. Po wyjęciu z pudełka wszystko działało od razu, co w tamtych czasach – trzeba przyznać – nie było standardem.
Koniec pewnej epoki
W 2018 roku Apple oficjalnie ogłosiło, że kończy z produkcją urządzeń AirPort. Skasowano całe portfolio, łącznie z AirPort Time Capsule. Dlaczego tak się stało? Cóż, rynek routerów to bardzo konkurencyjna działka. Producenci tacy jak TP-Link, Asus czy Netgear oferowali coraz to nowsze, szybsze i bardziej zaawansowane sprzęty w atrakcyjnych cenach. Apple zapewne uznało, że nie ma sensu trzymać się działu, który nie jest kluczowy w ich strategii.
Firma z Cupertino postawiła w tamtym okresie mocniej na rozwój usług (iCloud, Apple Music) i urządzeń osobistych (iPhone, Apple Watch). Tworzenie i serwisowanie własnych rozwiązań sieciowych schodziło na dalszy plan, a ostateczne wycofanie AirPort z oferty było tylko kwestią czasu. Apple przez pewien czas jeszcze wspierało te urządzenia aktualizacjami oprogramowania, ale w końcu i to przestało być priorytetem. W ten oto sposób zakończyła się historia jednego z bardziej nietypowych produktów w portfolio giganta z Cupertino.
Czy AirPort ma jeszcze sens w 2025 roku?
Dziś mało kto zastanawia się nad kupowaniem używanych routerów AirPort, bo minęło już sporo lat od zakończenia produkcji. Nowe standardy Wi-Fi (jak Wi-Fi 6 czy Wi-Fi 6E) znacznie przewyższają to, co oferowało kiedyś Apple. Jeśli jednak masz starego Maca i na strychu zalega Ci jakiś AirPort, którego nikt nie używa, wciąż możesz pewnie go włączyć i powspominać. Działanie będzie raczej bez zarzutu, chociaż oczywiście wydajność i zasięg mogą odstawać od współczesnych rozwiązań. Z punktu widzenia bezpieczeństwa warto jednak pamiętać, że urządzenia bez regularnych aktualizacji mogą być bardziej podatne na ataki, więc do poważnych zastosowań lepiej wybrać współczesny router z dobrym wsparciem producenta.
RIP Apple AirPort
Niektórzy powiedzą, że to tylko router, więc nie ma co się nim ekscytować. Ale w historii Apple to zawsze jakiś wycinek rzeczywistości pokazujący, jak szeroki był kiedyś wachlarz ich sprzętów. Firma zawsze dążyła do tego, by kontrolować możliwie najwięcej aspektów doświadczenia użytkownika – od komputera, przez system operacyjny, nawet po sieć Wi-Fi. Dla osób ceniących pełną integrację, AirPorty były idealnym uzupełnieniem dla Maców, iPodów i późniejszych iPhone’ów.
Apple AirPort to kawał ciekawej historii – przykład na to, że nawet firma stawiająca na wizerunek innowatora z segmentu elektroniki osobistej może mieć w dorobku całkiem prozaiczne, a jednocześnie przemyślane urządzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu