Militaria

„Antymon? A co to?” Mało znany pierwiastek wywołał ból głowy w zbrojeniówce

Krzysztof Kurdyła
„Antymon? A co to?” Mało znany pierwiastek wywołał ból głowy w zbrojeniówce
3

Historia uczy, że historia niczego nie uczy. Jednym z kluczowych pierwiastków dla firm zbrojeniowych jest antymon, potrzebny między innymi do produkcji amunicji. Problem w tym, że podobnie jak przed II Wojną Światową większość jego produkcji pochodzi z Chin i Rosji.

Więcej amunicji

Po tym, jak Rosja skoncentrowała swoje militarne wysiłki w Donbasie, wojna na Ukrainie zmieniła charakter. Niektóre fragmenty frontu przypominają wręcz pole walki rodem z I Wojny Światowej, to artyleria odgrywa tam kluczową rolę. Zmagania obu stron utraciły manewrowy charakter i zmieniły się w klasyczną bitwę materiałową.

Jedną z charakterystycznych cech tak prowadzonych działań jest ogromne zużycie amunicji, szczególnie artyleryjskiej. Nie przypadkowo od kilku tygodni zintensyfikowano dostawy sprzętu tego typu w standardzie NATO, zarówno Ukraina, jak i jej sojusznicy wyczyścili się z zapasów amunicji pasującej do poradzieckiego sprzętu.

Ponieważ jednak ciężar prowadzenia ognia przesuwa się w kierunku amunicji 155 mm, także jej dostawy muszą zostać zintensyfikowane. Oznacza to konieczność rozkręcenia jej produkcji, państwa NATO nie mogą przecież pozwolić sobie na wyczyszczenie magazynów. Jak się jednak okazuje, zachodni producenci, szczególnie amerykańscy, mogą mieć spory problem z raczej mało „celebryckim” pierwiastkiem, jakim jest antymon.

Trzeba być twardym

Antymon to toksyczny pierwiastek należący do grupy metaloidów, mówiąc inaczej, półmetali. Nie jest tak medialny jak choćby metale ziem rzadkich, nie trafia na czołówki gazet tak, jak niezbędne do produkcji baterii lit, nikiel czy kobalt, ale dla firm zbrojeniowym ma kluczowe znaczenie.

Bohater tego artykułu jest używany do produkcji pocisków właściwie każdego typu, od śrutu po artyleryjskie. Jego domieszka powoduje utwardzenie miękkiego z natury ołowiu. Ma też swój udział przy produkcji stali wolframowej, a siarczek antymonu jest stosowany do produkcji spłonek.

Antymon ma też swoje  miejsce w produkcji nowoczesnej optoelektroniki wojskowej. Jako składnik fotokatod jest używany w urządzeniach noktowizyjnych, tlenek antymonu jest ważnym materiałem w produkcji optyki i układów laserowych. Także czujniki podczerwieni mają elementy wykonane z tego pierwiastka. Już tylko te rzeczy wyraźnie pokazują jego militarne znaczenie, a takich dziedzin, dla których jest niezbędny jest znacznie więcej.

Kto „chomikuje” antymon?

Kluczowym pytaniem jest więc, kto na dziś trzyma rękę na antymonie. Odpowiedź dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników nie jest zbyt budująca. Największym producentem, z 53% udziałem w rynku, są Chiny, na drugim miejscu (20%) znajduje się Rosja, trzeci, z 19% udziałem jest Tadżykistan. Inne państw produkują niewielkie ilościa antymonu, Stany Zjednoczone wcale.

Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że za jego przetwarzanie Chiny odpowiadają aż w 80 procentach. Dość powiedzieć, że problemy z tym pierwiastkiem zaczęły się jeszcze przed wojną na Ukrainie, gdy w wyniku sztucznego zaniżanie podaży przez Państwo Środka jego ceny gwałtownie podskoczyły.

Teraz jednak sytuacja jest znacznie gorsza, konieczność wyprodukowania ogromnych ilości amunicji artyleryjskiej powoduje, że popyt gwałtownie wzrośnie, co dla Chin i Rosji może mieć dużą wartość polityczną, ekonomiczną i militarną. Odczuć to może nie tylko przemysł wojskowy, ale także elektronika cywilna, która również będzie musiała się zmierzyć z nagle powstałymi niedoborami i wzrostem cen.

Kongres... chemiczny

Problemem strategicznych surowców naturalnych zajął się już nawet amerykański Kongres, który zamierza „naprawić” system rezerw strategicznych, zwany narodowym zapasem obronnym. Te zapasy były w czasach Zimnej Wojny bardzo rozbudowane, a dziś, jak w przypadku wielu militarnych projektów  z „dawnych czasów” są utrzymywane na bardzo niskich poziomach. To ma się teraz zmienić, a antymon ma być jednym z kluczowych pierwiastków do uzupełnienia.

Historia nie uczy

Co ciekawe, Stany Zjednoczone zafundowały sobie w tym temacie powtórkę z rozrywki. Przed II Wojną Światową ich przemysł zbrojeniowy również był uzależniony pod tym względem od Chin. Wykorzystała to w pewnym momencie kontrolująca to państwo Japonia i dostawy antymonu wstrzymała.

Sytuację uratowała leżąca na terenie stanu Ohio kopalnia złota Stibnite, której rudy bogate są w ten pierwiastek. Stanom udało się rozkręcić wydobycie i produkcję, w efekcie udało się zaspokoić 90% potrzeb amerykańskiej zbrojeniówki. Stibnite dziś jednak nie działa, została zamknięta w 1997 r. Co jednak najciekawsze, kopalnia ma szansę uratować sytuację po raz kolejny.

Kilka lat temu pojawiła się tam firma Perpetua Resources, która planowała wznowić wydobycie złota, którego w tamtym rejonie ma być jeszcze całkiem sporo, a przy okazji także antymonu. Jednak w obliczu nowej sytuacji polityczno-ekonomicznej i rosnących potrzeb wojska, kto wie, czy to antymon nie okaże się być znacznie cenniejszym zasobem.

Przed wojną wznowienie wydobycia, które wiąże się z przebrnięciem przez masę procedur biurokratycznych i środowiskowych, etc. , było planowane na lata 2025-26 r. Firma deklarowała, że w ciągu 6 lat będzie w stanie osiągnąć produkcję wystarczającą do przejęcia 35% amerykańskiego rynku. Kto wie, czy obecne problemy nie spowodują, że wojsko użyje swoich wpływów, aby ten problem rozwiązać szybciej i jeszcze wydajniej.

Wykresy: Raporty Perpetua Resources

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu