Google zabrało się do pracy. Po tym jak watchOS 3 zrobił niemałe wrażenie na użytkownikach smartwatchy (nie tylko tych z logiem nagdryzionego jabłka), firma z Mountain View rusza do ofensywy. O najważniejszych nowościach w Android Wear 2.0 wspominałem już wcześniej, lecz wraz z premierą drugiej wersji poglądowej systemu poznaliśmy kolejne.
Grono “szczęśliwców”, którzy mogą już dziś zainstalować najnowszą testową wersję platformy Google dla smartwatchy jest dość wąskie. Po pierwsze - ta wersja systemu skierowana jest przede wszystkim do deweloperów, po drugie - wspierane są aktualnie jedynie dwa urządzenia: Huwaei Watch oraz LG Watch Urbane 2 LTE. Możliwe jest też wirtualne uruchomienie systemu na komputerze, więc jeśli ktoś z Was naprawdę nie może się doczekać zetknięcia z Android Wear 2.0, to jest to jakieś rozwiązanie.
Przy obcowaniu z nowym wydaniem Android Wear nie sposób przeoczyć najświeższych nowości w wyglądzie systemu. Ustawienia zyskały nowy, zaokrąglony układ, mający nawiązywać do tradycyjnych zegarków, zaś ekran główny można teraz jeszcze bardziej spersonalizować. Mowa naturalnie o “komplikacjach”, dzięki którym tarcze dysponują “wymiennymi” elementami interfejsu - w konkretnych miejscach użytkownicy będą mogli umieścić pożądane treści, jak licznik nieodebranych połączeń, aktualną temperaturę czy liczbę pokonanych kroków. Na tym jednak nie koniec - w tle tarczy możliwe jest umieszczenie wybranego zdjęcia czy okładki albumu, z którego pochodzi aktualnie odtwarzany utwór. Android Wear zaczyna przypominać standardowego Androida znanego ze smartfonów, choć nie jestem pewien, czy to właściwy kierunek. Do tego pytania wrócimy.
Wprowadzenia niezależności smartwatcha od telefonu poskutkowało także zupełnie nowymi widokami, z których będą mogli skorzystać deweloperzy projektując swoje aplikacje. Komponenty akcji i nawigacji mają wprowadzić opcję tworzenia samodzielnych programów, wewnątrz których użytkownicy będą mogli zrobić znacznie więcej, niż do tej pory. Znany z ekranu głównego panel wysuwanej z górnej części wyświetlacza będzie teraz służył do przemieszczania się pomiędzy zakładkami wewnątrz aplikacji, natomiast lista dostępnych do wykonania akcji będzie zwykłą pionową wertykalną, która zastąpi pojedyncze ikony pomiędzy którymi przechodziliśmy w orientacji poziomej. Na papierze wygląda to całkiem nieźle, niestety pierwsze relacje doświadczonych użytkowników Android Wear wskazują, że jest zupełnie odwrotnie.
Co więcej, programiści będą mogli zaimplementować obsługę gestów wewnątrz swoich aplikacji - to bardzo dobra wiadomość, ponieważ dzięki ruchom nadgarstka można dość komfortowo nawigować po interfejsie nie używając drugiej ręki. Podejrzewam jednak, że będziemy musieli zaczekać dłuższą chwilę, zanim te nowości trafią do aplikacji trzecich - w większości przypadków wymagane jest bowiem zaprojektowanie nawigacji po programie zupełnie od nowa.
Czy taka ścieżka rozwoju Android Wear jest właściwa? W platformie Googlerów od zawsze ceniłem brak niepotrzebnego komplikowania interfejsu, prostota obsługi urządzenia z tak niewielkim ekranem miała zawsze najwyższy priorytet. Poczynania konkurencji zmusiły jednak Google do podjęcia kroków, które mi osobiście nadal nie do końca się podobają, lecz całkowicie rozumiem potrzebę nadążania za rywalami i w miarę możliwości wyprzedzenia ich w niektórych działaniach. Dopóki nie będzie mi dane sprawdzić w praktyce, w codziennych warunkach, jak prezentują się efekty prac Google i deweloperów, nie będę przesądzał o sukcesie czy porażce nowej wersji Android Wear. Jak na razie Googlerzy mnie nie zawiedli i oby tak pozostało.
Które smartwatche otrzymają Android Wear 2.0?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu