Felietony

Ten serwis mnie wychował, a teraz przestanie istnieć

Kamil Pieczonka
Ten serwis mnie wychował, a teraz przestanie istnieć

W internecie jest całe mnóstwo serwisów technologicznych, które istnieją od wielu lat, ale mało jest takich, które przez lata oferowały artykuły na bardzo wysokim poziomie. Do takich serwisów można z pewnością zaliczyć AnandTech, który niestety z dniem wczorajszym zakończył po 27 latach swoją działalność.

AnandTech mnie wychował

Swoją przygodę z pisaniem artykułów w internecie zaczynałem w 2002 roku, jeszcze jako nastolatek na łamach nieistniejącego już serwisu frazir.wroc.pl, który później przerodził się we FrazPC.pl. Internet wyglądał w tamtych czasach (22 lata temu...) całkiem inaczej niż dzisiaj. Nie było social mediów, nie było YouTube'a, czy tym bardziej TikToka. Ludzie wymieniali się swoimi opiniami na forach, które w wielu przypadkach powiązane były z popularnymi portalami. Nie było ich zresztą wiele, tak samo zresztą jak osób, które na nie zaglądały. Z perspektywy czasu były to dziwne czasy, gdzie często pojedyncza publikacja mogła mieć zaledwie kilka zdań i już była powodem do dyskusji.

W kolejnych latach działalność ta zaczęła się jednak profesjonalizować. W internecie pojawiały się coraz bardziej rozbudowane publikacje i co ważniejsze, pojawiały się szybciej niż w prasie drukowanej, która 20 lat temu była znacznie bardziej "prestiżowa". Zaczęliśmy też czerpać inspirację od swoich zagranicznych kolegów, którzy zaczynali wcześniej i mieli już ugruntowaną pozycję. Przeszli tę drogę po prostu znacznie wcześniej i pokazali, jak może wyglądać profesjonalna działalność w internecie. Jednym z takich serwisów był AnandTech, założony w 1997 roku przez Ananda Lal Shimpi, wtedy czternastoletniego chłopaka, który miał zajawkę na punkcie komputerów.

AnandTech przez wiele lat serwował jedne z najbardziej rozbudowanych testów procesorów, płyt głównych i kart graficznych, gdzie istotną rolę odgrywała część teoretyczna. Anand zawsze rozkładał architekturę procesorów na czynniki pierwsze, dostarczając czytelnikom wiedzę, która w dzisiejszych czasach jest już raczej pomijana. Nie przesadzę jak powiem, że wychowałem się na jego publikacjach, które były sporą inspiracją gdy zacząłem publikować własne testy. Nawet gdy sam Anand sprzedał swój serwis w 2014 roku i został pracownikiem Apple, wydawało się, że AnandTech będzie istniał zawsze, bo zapotrzebowanie na nowe, dogłębne publikacje nigdy nie zniknie. 10 lat później okazuje się, że jakościowe artykuły to jednak za mało aby utrzymać się na powierzchni.

AnandTech przechodzi do lamusa

Wczoraj na głównej stronie serwisu pojawiła się ostatnia publikacja autorstwa obecnego redaktora naczelnego - Ryana Smitha. Poinformował on, że AnandTech z dniem wczorajszym kończy działalność i nie pojawią się tam żadne nowe publikacje. Serwis oraz forum nie znikną jeszcze z sieci, ale na ten moment nie wiadomo jak długo wydawca tej strony, do którego należy jeszcze między innymi nie mniej znany Tom's Hardware, będzie utrzymywał jej zawartość online. Pewnie dopóki dochód z reklam pozwoli pokryć koszty hostingu, to AnandTech nie zniknie z sieci, ale trudno mi być dobrej myśli.

Trochę światła na całą sytuację rzucił też Ian Cutress, który był wieloletnim pracownikiem serwisu i pożegnał się z nim 2 lata temu. W swoim filmie na YouTube potwierdził, że problemy pojawiły się już kilka lat temu, a wszystko za sprawą tego jak zmienia się obecnie świat mediów. Utrzymanie wartościowych publikacji jest trudne, bo dzisiaj niestety mało kto jest zainteresowany dogłębnymi analizami. "Kultura TikToka" sprawia, że większość ludzi szuka krótkich informacji, których przeczytanie nie trwa dłużej niż minutę. Obowiązkowo musi być też do tego kontrowersyjny nagłówek, który zachęci do kliknięcia w link. Możemy się oburzać jak traktują nas media, ale niestety sami do tego doprowadziliśmy. Przykład AnandTech dobitnie pokazuje, że jak się do nich przyłączysz to niestety w pewnym momencie musisz się poddać... i to jest w tym wszystkich chyba najsmutniejsze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu